11.Pierwsza randka?

506 32 11
                                    

Cały sobotni dzień padało, więc spędziłam ten czas na leżeniu i oglądaniu seriali z Adrienem. Na szczęście niedzielny poranek zaczął się bardzo przyjemnie. Pobudka o dwunastej, w mega wygodnym łóżku, obok, już zimnego, termofora, z głową pełną pomysłów. Zapragnęłam sama zaprojektować ubrania "Polarnej". Wyjęłam ołówek i przez dłuższy czas siedziałam nad kartką. A tak dokładniej nad kartkami, bo co chwilę kolejny kawałek papieru wpadała do śmietnika. Gdy już skończyłam nie mogłam się zdecydować pomiędzy dwoma szkicami. Na pierwszym projekcie dziewczyna miała białą bluzę z cyrkoniami przyczepionymi, na piersi, w kształt koła (jak na moim miraculum) oraz kapturem z lisimi uszkami. Na jej nogach widniały szare jeansy, z podłużnymi dziurami nad kolanem, emitującą rozszarpany materiał przez lisa. Druga zaś nosiła leginsy ze wzorem w zorzę, pudrowo-różową bluzę z długim rękawem i białym, futerkowym bezrękawnikiem. Obie modelki miały spięte włosy i moje kolczyki na uszach.

-Jak ci się podoba? -podałam projekt dopiero przebudzonej Whirze.

-Masz talent! Tylko jest jeden problem. Narysowałaś kolczyki. Ty nie masz rysować siebie tylko Polarną, a jej miraculum nie są kolczyki tylko naszyjnik. 

-Zgodzę się. Na początku naszyjnik nie za bardzo mnie przekonywał, ale teraz jak na niego patrze to ma coś w sobie. Razem z kolczykami wygląda jak komplet. Oba mają kryształki w identycznym kolorze i są ze srebra. Może od samego początku było wiadomo, że to ja będę Polarną, i dlatego tak wszystko to pasuje? -zaśmiałam się.

-Tak Daria! Wszystkie bohaterki są już zaplanowane od samego początku. Nie jesteś przypadkiem! Już od wielu tysięcy lat mistrzowie wiedzieli o tobie. Wracając do poprzedniego tematu. Nie powinno ich być dla dyskrecji. Przecież nie bez powodu nie masz ich jako Polarna. Są wyjątkowe i łatwo by było cię rozpoznać.

-No właśnie co do rozpoznawania. Wczoraj Adrien po treningu szermierki rozpoznał mnie po włosach.

-Najwyraźniej twoje włosy są bardziej rozpoznawalne niż Marinette. Dziwię się jednak, że nie po oczach cię poznał -odłożyłam rysunki i zeszłam na śniadanie. Na dole czekała na mnie miska, mleko i płatki. Inaczej mówiąc moje typowe śniadanie. Była dość późna pora. W Polsce najprawdopodobniej byłabym już po obiedzie. Nathalie oglądała "trzynasta na świecie" popularne wiadomości. Emitowali prognozę pogody. Pogodynka była nieco starsza ode mnie i zapewniała widzów, że dzisiaj nie spadnie ani jedna kropla deszczu. Postanowiłam ponownie spróbować pobiegać, ale  wyjść trochę wcześniej zanim zapadnie zmrok. Po skończeniu jedzenia, blondyn nadal nie zszedł na dół. Wróciłam do swojego pokoju. Nigdzie nie było moich rysunków. Zamiast nich na biurku leżała kartka z charakterystycznym pismem Gabriela "Musimy poważnie porozmawiać." Usiadłam na swoim łóżku. Z braku innych pomysłów chwyciłam w ręce flet i zaczęłam grać. Ruchy przechodziły płynnie. Nie potrzebowałam nut. Chociaż od dziesięciu lat nie miałam żadnej styczności z tym instrumentem. Nie miałam pojęcia co to za melodia, ale nie przeszkadzało mi to. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły. Podskoczyłam. Do środka wpadł Adrien. Nie mogłam w to uwierzyć święta zasada pukania została naruszona.

-Chodź za mną -złapał mnie za rękę i zaciągnął do swojego pokoju. Usiadł przy fortepianie i zaczął grać tę samą melodię. Spojrzał na mnie, a ja dołączyłam. Idealnie współgraliśmy. Dźwięki łączyły się jakby były tworzone przez jeden instrument. Przymknęłam oczy i dostrzegłam kobietę o pięknych brązowych oczach i długich blond włosach. Uśmiechała się do mnie wtulona w swego towarzysza, o ciemnych brązowych włosach i równie wspaniałych oczach. To byli moi rodzice. Włosy zapewne odziedziczyłam po matce, lecz oczy? Były zupełnie inne. Odłożyłam flet i ręce przełożyłam na pianino. Spojrzał na mnie przerażony, ale nie przestał grać. Nieznana mi muzyka wypełniała pomieszczenie. Dłonie tańczyły po klawiszach. Po chwili z moich ust wydobył się dźwięk. Pierwszy raz słyszałam tę piosenkę, ale byłam pewna, że są to właściwe słowa. Nie do końca wiedziałam jaki to był język jednak całą uwagę przeznaczałam na fortepian, na którym aż do tego dnia nigdy nie grałam. O dziwo instrument i mój głos były idealnie czyste. W końcu Adrien nie wytrzymał i przerwał. Spojrzałam na niego i również zamilkłam. Chłopak bez słowa opuścił pokój. W jego oczach dostrzegłam strach i... łzy? Nie, na pewno nie. Musiałam się przewidzieć. Siedziałam nie do końca świadoma przez dobre parę minut w kompletnej ciszy. Po pewnym czasie wstałam i wyszłam. Okazało się, że w domu zostałam sama. Położyłam się na łóżku w swojej sypialni. Whiry również nie mogłam znaleźć. W mojej głowie było tylko jedno, owa pieśń. Nie jestem pewna przez jak długi czas tak tkwiłam, lecz gdy wszystko wróciło do normy zegar wskazywał piętnastą. Przeszłam do kuchni i dowiedziałam się, że Nathalie i pan Agreste wyjechali na pokaz nowej kolekcji, a Adrien wyszedł. Zjadłam posiłek. Zanurzyłam się w pierwszej z brzegu książce, po oglądałam chwilę telewizję i przeglądałam portale społecznościowe. Wybiła godzina osiemnasta gdy przypomniałam sobie o bieganiu. 

-Miałam wyjść wcześniej -mruknęłam. Po długim zastanawianiu się przebrałam się i wybiegłam z mieszkania. Chłód pochłonął moje ciało, jednak nie zwracałam na to uwagi. Ludzi mijałam jeden po drugim, trzeci po czwartym, piąty za szóstym. Myśli nuciły w kółko i w kółko.  Biegałam w okół rynku. Czułam nieustannie na sobie czyjś wzrok. Identyczny jak za pierwszym razem. Teraz jednak wiedziałam czyja to sprawka. Zatrzymałam się przed wysokim budynkiem i krzyknęłam w kierunku jego dachu.

-Czarny Kocie! Nie musisz się ukrywać! -ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę. Po granatowym już niebie przefrunęła jakaś postać i zatrzymała się koło mnie.

-Skąd wiedziałaś, że tu jestem? -zapytał nie pewnie.

-Musisz poćwiczyć dyskrecję -zaśmiałam się i wróciłam do biegania. Chłopak dołączył się. -Nie miałam okazji wcześniej, ale bardzo chciałam ci podziękować. Wiem, że pomogłeś mi podczas mojego ostatniego biegania.

-Skąd wiesz, że to ja? -otworzył ze zdziwienia buzie. 

-Twój pierścień odcisnął mi się na bluzce.

-Mam nadzieje, że łatwo się dopierze -zaśmiał się. -To sama przyjemność pomagać tobie. Ale obiecaj mi nigdy już nie pójdziesz sama biegać o tak późnej porze.

-Czy mogę liczyć na twoje towarzystwo?

-Wydaje mi się, że masz wiele więcej chętnych, ale i tak będę nad tobą czuwał. Czy tego chcesz czy nie -zarumieniłam się. -Chodź! -prześcignął mnie i popędził w nie znanym mi kierunku. Ludzi ubywało. Przypomniało mi to pierwsze podejście. Zwolniłam. Szliśmy szybkim tempem w całkowitej ciszy. Przypadkowo nasze ręce się zderzyły. Czarnego Kota przeszły ciarki.

-Masz lodowate ręce -chwycił ją. Przyjemne ciepło jego dłoni rozgrzało lekko moje ciało. Spletliśmy palce. Czułam się jak w raju. Moja wymarzona randka w końcu się spełniała. Na niebie widniały gwiazdy, które cudnie lśniły w oczach towarzysza. Po chwili jednak zaczęłam czuć się niekomfortowo. Od pierwszego spotkania z chłopakiem marzyłam o tej chwili, jednak teraz wydawało mi się to sztuczne. Co chwilę zerkał na mnie lub ja na niego lecz dalej panowała niezręczna cisza. Tępo spadało. Spacerowaliśmy w blasku księżyca. Zatrzymał się i pomógł mi ubrać swoje rękawiczki. Uśmiechnął się. Staliśmy na moście Aleksandra III. Był pięknie oświetlony. Nikt inny tam nie przebywał. Nie mogłam oderwać wzroku od jego oczu. Nie wytrzymałam i delikatnie przybliżyłam głowę do niego. Co spowodowało koniec tej magicznej chwili. Kot odsunął się.

-Muszę się zbierać. Późno już. Fajnie było cię popilnować. Biedronka na mnie czeka - wiedziałam, że był to tylko pretekst do opuszczenia mnie i tak naprawdę marzył, żebym była tym owadem.

-No dzięki za wszystko - warknęłam i oddałam mu rękawiczki. Po czym znikł bez śladu. Nie miałam zamiaru wracać jeszcze domu. Czułam gniew do chłopaka, że tak po prostu mnie to zostawił. Wiedziałam, że to moja wina. Podniosłam kamień i rzuciłam go do wody. Potrzebowałam się wyładować. Najchętniej zmieniłabym się w Polarną, ale Whira nie zaszczyciła mnie swoją obecnością. Wróciłam bezpiecznie do domu, gdzie czekała już na mnie Nathalie. Nie zjadłam kolacji. Adrien już spał, więc postanowiłam zrobić to samo.

Miraculum. Your blue eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz