Burza w nocy była gwałtowna. Ulewa zmoczyła każdy kawałek lasu. Kiedy Jimin się obudził, dochodziła dwunasta w południe. Leżał pod kocami, opatulony nimi, jakby był środek zimy, a nie lata, z poduszką pod głową i zsuniętymi do połowy ud spodniami.
Miał nadzieję, że kiedy rozbudzi się do końca i zacznie racjonalnie kontaktować, będzie z nim Yoongi. Poczuł, że jest kimś, kogo chce przywitać jako pierwszego.
Najpierw zaczął nasłuchiwać jakiegokolwiek dźwięku, który by wskazywał na to, że nie jest sam. Kiedy odpowiedziała mu ciężka, irytująca cisza, zebrał się w sobie i zwlekł powoli z kanapy. Po chwili zmienił decyzję i opadł na nią z powrotem. Doskonale wiedział, że nikogo z nim nie ma. To nie było nawet w stylu Yoongiego, by zostać z nim całą noc, a później siedzieć do południa i czekać, aż się obudzi. Mówił, że poczeka, aż Jimin zaśnie i spełnił swoją obietnicę, a potem wrócił do siebie.
Taki tok myślenia przyjął Jimin. Gdyby ktoś w tamtym momencie zapytał go, jak się czuje, nie wiedziałby, jak na to odpowiedzieć. Z jednej strony było mu smutno, bo liczył na towarzystwo swojego hyunga, a z drugiej był mu wdzięczny za opiekę nad nim i musiał przyznać, że nigdy wcześniej nie spał na wygodniejszych kolanach. Właściwie to nie, skłamałby, gdyby tak powiedział. Spał na dużo wygodniejszych, mniej kościstych i cieplejszych, ale problem tkwił w ich właścicielu.
Wtedy nastąpił moment, gdy Jimin przypomniał sobie cały wczorajszy wieczór, zaczynając od picia wina, przez taniec, aż po próbę pocałunku. Gdy dotarło do niego, co zrobił, zaparło mu dech w piersiach. Zaczął prowadzić wewnętrzną walkę ze sobą, czy udawać, że to tylko wytwór jego wyobraźni płata mu figle, czy może pogodzić się ze swoją głupotą. Ostatecznie zdecydował się na pierwszą opcję. Wszystko było lepsze od wspominania jego głupich, impulsywnych zachowań.
— Ty idioto — westchnął. — Co mam teraz zrobić?
Ukrył twarz w dłoniach. Czuł, że robi się coraz bardziej czerwony. Nie mógł uwierzyć w swoją głupotę.
- Nigdy więcej nie pijesz, Park Jimin - zdecydował ostatecznie, podrywając się z miejsca. Ruszył w stronę łazienki, gdzie umył twarz dla orzeźwienia. Spojrzał w odbicie w lustrze. Miał zapuchnięte oczy, roztrzepane, tłuste włosy i zdecydowanie nie wyglądał dobrze.
— Nie pójdziesz tak do Yoongiego — szepnął do siebie, celując palcem w środek klatki piersiowej.
Wziął szybki prysznic. Nie fatygował się, by wysuszyć włosy czy rozwiesić ręcznik. Spieszył się, by jak najszybciej stanąć na sąsiedniej werandzie.
Ubierając czyste ubrania, zastanawiał się, jaki może podać powód wizyty. To musiało być coś przekonywującego i niewzbudzającego podejrzeń ze strony Yoongiego. Sięgnął po swój telefon i sprawdził, czy dostał jakieś wiadomości od Jacksona. Zanim się zorientował, że stracił połączenie z siecią, minęło pięć minut pełne zdenerwowania i przekleństw. Dopiero potem zauważył krzyżyk przy znaczku wi-fi jego sąsiada. Wpisał ponownie hasło, które zapamiętał, potem po raz kolejny i następny, aż nie pojawiła mu się informacja o zmianie kodu dostępu. Yoongi je zmienił.
Pomyślał, że to dobry pretekst do wybrania się do niego, ale jednocześnie czuł niepohamowaną złość. Miał wrażenie, że Yoongi zrobił to, by Jimin musiał prosić go o hasło. Samym poniżeniem wydawało mu się wspominanie wczorajszego wieczoru, a teraz znów był zmuszony prosić o tak błahe rzeczy.
Wygląd w ciągu kilku sekund stracił dla niego znaczenie. W wilgotnych włosach i bez makijażu wyszedł z domu, w dłoni ściskając telefon. Przebiegnięcie ścieżki zajęło mu chwilę, a wydawało się wiecznością. Wbiegł po drewnianych schodkach i zapukał kilkukrotnie w bordowe drewno. Nie miał ochoty czekać na odpowiedź zbyt długo, dlatego po chwili ponowił pukanie, tym razem znacznie agresywniej. Trzecia próba nadeszła po odliczeniu od piętnastu do zera, a wtedy granica jego cierpliwości została przekroczona i zaczął uderzać pięściami w drzwi tak desperacko, jak nigdy wcześniej.
YOU ARE READING
SUMMERTIME | myg.pjm
Fanfiction"i know it was getting rough all the times we spend when we try to make this love something better than just making love again" gatunek: fluff, trochę angsta