loanee

4.2K 658 188
                                    

- Min Suga?

- No, ale bez nazwiska brzmi lepiej.

- Suga?

Jimin zmarszczył brwi w niezrozumieniu. Dziwnie mu było z tym, że Yoongi miał własną ksywkę.

- Nie podoba ci się?

Blondyn wyglądał na dziwnie przejętego, ale nigdy w życiu nie przyznałby, że zależało mu na zdaniu młodszego. Przygryzł od środka policzek w oczekiwaniu. Wrócił do pianina i ponownie ułożył palce na odpowiednich klawiszach.

- Nie, podoba, jest całkiem... urocze - usłyszał zawstydzonego Jimina.

- Urocze? - zaśmiał się lekko. Dmuchnął na kosmyki, które wpadały mu do oczu. Starał się nie patrzeć na swojego chłopaka, ale nie dał rady. Wyglądał jak nieporadne dziecko w jego koszulce i spodenkach. - Wiesz, co jeszcze jest urocze? - zapytał, uśmiechając się znacząco.

- Nie wiem, ale mi nie mów, bo to pewnie coś zawstydzającego - zachichotał Jimin. Mimo swojego onieśmielenia wstał z kanapy i podszedł do zaskoczonego Yoongiego. Tamten przekręcił się na krześle tak, że był przodem do rudzielca i spojrzał na niego, czekając na dalszy ruch. - Kurczę, hyung... - westchnął chłopak. Zmusił go do rozszerzenia nóg i po chwili stanął między nimi.

- Tak?

- Nie sądziłem, że to zajdzie tak daleko... - przyznał Jimin, a uśmiech znikł na jego twarzy tylko na moment, by po chwili pojawić się z powrotem, tym razem o wiele szerszy. Klęknął przed Yoongim tak, że zrównali się poziomami. - Naprawdę jestem dzięki tobie szczęśliwy.

- Jimin - powiedział poważnie starszy. - Nawet nie wyobrażasz sobie, co ty ze mną robisz.

- Ogłuchłeś do reszty?

Jimin westchnął ciężko, o wiele ciężej niż zamierzał. Nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie dziadka, który teraz stał w progu i tupał irytująco nogą.

- Masz dwie minuty, żeby zejść na dół - przypomniał staruszek, po czym wyszedł z pokoju, nie zapominając o tym, by trzasnąć wystarczająco głośno drzwiami. Chłopak jęknął w poduszkę i obrócił się na drugi bok, przodem do drzwi balkonowych. W jednym momencie wszystkie wydarzenia z poprzedniego dnia do niego wróciły - zaczynając od durnej opaski, przez niemiłe przywitanie i brak zasięgu, aż po incydent z nieznajomym. Świetnie, nie był tu nawet dnia, a już miał wrażenie, że jest zmęczony tymi wakacjami.

Zanim zszedł na dół, udał się jeszcze do łazienki na piętrze. Była cała do jego dyspozycji i mimo swoich niewielkich rozmiarów, podobała mu się. Wyglądała na schludną i czystą, a tyle mu wystarczało. Przejrzał się w lustrze, a zobaczywszy swoje odbicie, przeraził się. Przez noc jego makijaż zdążył się rozmazać, włosy odstawały na wszystkie strony, a ubrania się nieco pogniotły. Nie miał wiele czasu, dlatego szybko zabrał się do ogarniania siebie - zmył wczorajszą kreskę, przyczesał włosy i spryskał wodą dla orzeźwienia. Wrócił do pokoju, gdzie zmienił koszulkę, a kiedy był usatysfakcjonowany, zszedł na śniadanie.

Nie miał najmniejszych problemów z odnalezieniem kuchni. Zauważył w niej kilka zmian - przede wszystkim zielone kafelki na ścianach odeszły w niepamięć, a zostały zastąpione kremową boazerią. Także drewniane blaty zniknęły, zaś w ich miejsce pojawiły się szarawe pulpity. Jiminowi się tu całkiem podobało.

Babcia stała przy lodówce i czegoś zawzięcie szukała, a dziadek zajmował się rozwiązywaniem krzyżówki w gazecie. Nie podniósł wzroku na swojego wnuka, jakby żywił jakąś urazę, co właściwie nie było wielkim zaskoczeniem.

SUMMERTIME | myg.pjmWhere stories live. Discover now