Gdyby tej nocy jakiś przypadkowy, zupełnie nieznajomy im obserwator znajdował się w mieszkaniu Min Yoongiego, nie zostałby zauważony. Mógłby siedzieć w rogu, pod ścianą, ale równie dobrze zajmować miejsce na środku korytarza, nic nie mówić i tylko patrzeć, jak dwójka kochanków wtacza się do wnętrza domu i stara nacieszyć własnym dotykiem.
Jimin nie czuł, jakby robił coś dobrego. Miał za to wrażenie, że kogoś zdradza, choć jedyna osoba, do której w jakiś sposób należał, składała teraz długie pocałunki na jego ustach. Pomimo to poczucie winy przytłaczało go, jednocześnie walcząc z pożądaniem, biorącym powoli nad nim górę. Ostatecznie się poddał.
Dotyk Yoongiego palił, palił żywym ogniem i wysyłał dreszcze do każdej pojedynczej komórki jego ciała. Wysysał z niego całą energię. A on nie potrafił w żaden sposób odpowiedzieć na te czułości, był zbyt zamroczony przyjemnością, by pozwolić swojemu chłopakowi poczuć się tak samo.
Nie wiedział, że Yoongi szalał. Wariował, dusił się w środku i resztkami sił powstrzymywał przed zrobieniem jakiejś głupoty. Nie mógł go skrzywdzić. Nie potrafił swobodnie oddychać, obserwując Jimina w rozsypce, będącego bałaganem tylko i wyłącznie dzięki niemu. Nigdy nie czuł się tak dobrze od samego patrzenia na kogoś.
Tej nocy wszystko wydawało się dziwne. Dziwne, niezwyczajne dla nich i niechlujne, a przy tym w jakiś sposób magiczne. Każdy pocałunek smakował inaczej, tym razem nie przepełniony tęsknotą, bo nie musieli więcej za sobą tęsknić. Słowa wypływające z ich ust brzmiały głucho, nie miały znaczenia, padały pod wpływem emocji i z braku kontroli nad sobą.
Yoongi zwolnił na moment. Pozwolił Jiminowi zsunąć buty i rzucił na podłogę płaszcz, gdy odsunął się od niego niecierpliwie. Patrzył na niego z delikatnym uśmiechem, przygryzając przy tym wargi do krwi. Obserwował jego nerwowe ruchy: gdy drżące palce odpinały kolejne guziki, gdy zaciskał zęby ze stresu, gdy mocował się ze sznurowadłami.
- Jimin, kocham cię - wypalił nagle, sprawiając, że młodszy zamarł i oderwał wzrok od swoich butów.
- Co powiedziałeś?
- Myślę, że cię kocham - powtórzył Yoongi dużo pewniej. - Robisz normalne rzeczy, jak zdejmowanie płaszcza czy bawienie się z durnymi sznurówkami, a mógłbym na ciebie patrzeć do końca życia i wiem, że to by nie zrobiło się nudne.
Jimin przez kilka sekund stał w osłupieniu i czekał, aż jego hyung zacznie się śmiać albo przyzna, że nie udał mu się ten żart. Mimo to nic takiego się nie wydarzyło; stał więc nadal, czując, że znajduje się w innym, alternatywnym świecie. Miał wrażenie, że coś rozrywa go od środka, ale ten ból był tak przyjemny, że burzył najgrubsze mury i jego wewnętrzne bariery, sprawiał, że zapominał o jakichkolwiek manierach i wywoływał pieczenie w kącikach oczu.
Yoongi uśmiechnął się znowu i podszedł do niego powoli, po czym pozwolił sobie na skradnięcie kolejnego pocałunku z jego warg. Zdecydowanie zwolnił, ale nie znaczyło to, że intymność między nimi zniknęła. Atmosfera stawała się z sekundy na sekundę coraz gęstsza, a on umierał w środku ze szczęścia i ulgi, ignorując przy tym ból wywołany brakiem odpowiedzi ze strony jego chłopaka.
Jimin powędrował dłońmi do włosów starszego i pociągnął za nie mocno, czując przyjemne mrowienie w okolicach podbrzusza. Chciał dać w ten sposób upust swoim emocjom. Był w rozsypce, nie kontrolował tego, co robił. Obaj nie potrafili się usatysfakcjonować pocałunkami i potrzebowali czegoś więcej.
Tym razem to on przejął inicjatywę, oplatając palce wokół nadgarstka Yoongiego i ciągnąc go w stronę sypialni. Gdy tylko przekroczyli jej próg, ich usta złączyły się w ponownym, słodkim pocałunku. Jimin zamknął stopą drzwi za sobą, chociaż oprócz nich nikogo innego nie było w mieszkaniu. Intuicyjnie kierowali się w stronę łóżka, do którego dotarli po niespełna kilkudziesięciu sekundach.
YOU ARE READING
SUMMERTIME | myg.pjm
Fanfic"i know it was getting rough all the times we spend when we try to make this love something better than just making love again" gatunek: fluff, trochę angsta