confessing

2.1K 443 90
                                    

— Daleko jeszcze?

— Nie odzywaj się. Nie otwieraj oczu.

Jimin westchnął, ściskając mocniej palce Yoongiego. Szli przez las od co najmniej dwudziestu minut i starszy nadal nie zdradził kierunku czy celu ich marszu. Irytowało go to, bo nie należał do cierpliwych osób, a napięta sytuacja między nimi wszystko jeszcze bardziej pogarszała. Gdyby nie ich kontakt fizyczny w postaci splecionych rąk, zacząłby się zastanawiać, czy ma jakiekolwiek szanse na przyjęcie przez jego chłopaka przeprosin.

— Gałąź. Uważaj — poinformował Yoongi, wzdychając. — Zaraz będziemy.

Po kilku minutach pozwolił Jiminowi otworzyć oczy, sam stając obok. Znał to miejsce. Dobrze wiedział, gdzie stoją. Ze wszystkich stron okrążały ich drzewa, a oni znajdowali się w samym centrum polany.

— Truskawkowe wzgórze? — zapytał dla pewności. Yoongi pokiwał głową.

Ostatnim razem, kiedy tu byli, praktycznie ze sobą nie rozmawiali. Pamiętał, że leżeli w ciszy przez kilka godzin, aż nie zrobiło się ciemno, jak teraz, i jego hyung zgodził się odprowadzić go do domu.

— Mówiłem ci, dlaczego się tak nazywa? — zapytał starszy, siadając na trawie. Jimin zrobił to samo.

— Bo wiosną rosną tu maki — szepnął drugi.

— Szkoda, że tego nie zobaczysz.

Cisza wypełniła powietrze. Było między nimi wiele niedopowiedzeń, które mogli teraz sprostować, ale Jimin nie miał pojęcia, jak zacząć ten temat. Patrzył więc na swojego chłopaka. Obserwował, jak wzdycha raz za razem, jak bawi się palcami, jak rzuca mu krótkie, jakby przypadkowe spojrzenia.

— Hyung, chcę wyjaśnić sprawę z Jacksonem — powiedział wreszcie Jimin. Nie spotkał się z żadną reakcją. — Wiem, że to wyglądało dziwnie, ale dla nas to jest normalne i nie pomyślałem, że to może być czymś złym dla ciebie.

— W porządku.

— Na pewno?

— Tak — odpowiedział Yoongi. — Nie wiem, czego się spodziewałem. Chyba tego, że się zmieniłeś i przekładasz mnie nad niego — westchnął, a jego głos nie zdradzał żadnych emocji.

— To nie tak! — krzyknął młodszy. Zaczynała irytować go nieczułość jego chłopaka. — Jesteś od niego ważniejszy, tylko...

— ...tylko jesteś w stanie mówić mi, jak za nim nie tęsknisz i jak szczęśliwy ze mną jesteś, a potem przytulać się do niego?

— Hyung, nie bądź zazdrosny — jęknął Jimin, nie odrywając od niego wzroku.

— To nie ma nic wspólnego z zazdrością, Jiminnie. To podchodzi pod hipokryzję — odparł Yoongi. — Nieważne. Niezależnie od tego, co robisz, nie zamierzam spędzać reszty mojego czasu z tobą na kłótniach, przynajmniej nie w takim stopniu.

Jimin poczuł, że oprócz kilku lat różnicy między nimi, dzieliła ich też bariera intelektualna. Był jak małe, głupie dziecko, a jego hyung posiadał już umysł dojrzałej osoby. Nie wiedział, jak się zachować. Po raz pierwszy od dawna poczuł się tak nieswojo.

— Co teraz robimy? — szepnął w końcu.

— Chodź tu — powiedział Yoongi, przeciągając go do siebie i zmuszając do położenia obok niego.

Ich palce jak zwykle splotły się ze sobą. Oczy Jimina napełniły się łzami. Nie potrafił doceniać, jakie szczęście miał, będąc w związku z kimś, kto dbał o niego mimo wszystko.

SUMMERTIME | myg.pjmWhere stories live. Discover now