[A/n: o b o w i ą z k o w o na rozdział]
— A co myślisz o tej?
Jimin ziewnął przeciągle, schodząc jeden stopień niżej. Stał na schodach od pięciu minut, dosłownie nic nie robiąc. Wynikało to że zmęczenia pomieszanego ze wstydem. Dochodziła siedemnasta, a on dopiero wstał i nie uśmiechała mu się konfrontacja z dziadkami, którzy prawdopodobnie nie byli zadowoleni z tego, jak zmarnował większość dnia.
— Dzień dobry — przywitał się, gdy wreszcie dotarł na sam dół, a stamtąd do salonu. — Co robicie?
Próbował jak najdelikatniej wybadać, w jakim nastroju jest babcia i dziadek. Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył uśmiechy staruszków.
— Szukamy jakiegoś domu na obrzeżach miasta.
— Domu? — zdziwił się. Zajął miejsce na fotelu naprzeciw nich. — Przecież tu jest wasz dom — dodał.
— No, może przesadziłam. Kawalerki.
— Nie rozumiem — mruknął. Ekran jego telefonu zapalił się, informując o nowej wiadomości. Odblokował go jednym ruchem i przeczytał szybko treść sms-a.
— Od dawna chcieliśmy się stąd wynieść, a jeśli nie zrobimy tego teraz, to nie zdecydujemy się nigdy — wyjaśnił dziadek, nie odkrywając wzroku od gazety, w której zakreślał najciekawsze oferty sprzedaży.
Jimin przetarł twarz ze zmęczenia. Nie był zadowolony z decyzji swoich dziadków, bo oznaczało to, że za rok nie przyjedzie tu na wakacje, czyli nie spotka więcej Yoongiego.
— Chyba powinieneś wiedzieć, Jiminnie, że najpóźniej wyjedziemy stąd za dwa tygodnie — wymamrotała niewyraźnie babcia.
— Słucham? Dlaczego tak szybko? — zapytał.
Szybszy wyjazd dziadków oznaczał dla niego skrócenie wakacji, czyli pozostawało mu coraz mniej czasu z jego hyungiem. Na samą myśl o powrocie do domu robiło mu się słabo, a nie sądził, by Yoongiemu uśmiechało się prowadzenie relacji na odległość i odwiedzanie go w mieście co drugi weekend.
— We wrześniu przyjedzie do miasta wielu studentów jak ty i będą szukali sobie miejsca do mieszkania, więc ceny też pewnie wzrosną.
— Przecież jeszcze macie czas! — zapewnił. — Mogę się dołożyć, ale nie wyprowadzajcie się tak szybko.
— Znaleźliśmy jakiś mały domek kilkanaście kilometrów stąd i chcemy jechać go obejrzeć wieczorem - oznajmiła babcia, ignorując jego wcześniejsze słowa. — Chcesz jechać z nami?
Chłopak pokręcił przecząco głową. Miał już inne plany.
— Yoongi-hyung napisał właśnie do mnie, żebym u niego nocował, więc chyba się zgodzę.
— Nie przesadzaj, Jimin, ledwo go znasz — tym razem babcia wyraziła dezaprobatę. — Ile rozmawiacie? Miesiąc? Przecież nic o nim nie wiesz.
Jimin poczuł, jakby ktoś wbił szpilkę w okolice jego serca. Bolały go takie oskarżenia, bo nie był w stanie wyprowadzić nikogo z błędu i dowieść swojej racji. Zawsze miał z tym problem.
Nie odnosił wrażenia, że nie zna Yoongiego. Faktycznie, ich znajomość trwała krótko, ale nikt nie miał prawa kwestionować jej stopnia zażyłości. To Jimin ją tworzył, to on ją kontrolował i wiedział, na ile może sobie w niej pozwolić. Nic go tak nie irytowało jak wtrącanie się innych ludzi w coś, co ich nawet nie dotyczyło. Według niego nie mieli prawa komentować rzeczy, o których nic nie wiedzieli, a tym bardziej nie powinni wiedzieć.
YOU ARE READING
SUMMERTIME | myg.pjm
Fanfiction"i know it was getting rough all the times we spend when we try to make this love something better than just making love again" gatunek: fluff, trochę angsta