- Yoongi...
- Nie, Jimin, nie ma żadnego "Yoongi", ani nie ma "kochanie", ani nic innego! - krzyknął starszy, wyrzucając ręce w powietrze. - Mam dość i ciebie, i tego gówna!
Jimin wstrzymał oddech na te słowa. Wiedział, że jego chłopak mówił to wszystko pod wpływem emocji, ale nie mógł zignorować bólu w klatce piersiowej, jakby coś go tam uciskało.
- Uspokój się, zanim powiesz za dużo - ostrzegł słabo. Puścił klamkę drzwi i się o nie oparł plecami.
- Powinieneś się ogarnąć, wiesz? Myślałem, że jesteś dojrzalszy - powiedział dobitnie blondyn. - A najwidoczniej...
- Jestem dojrzały! Dobrze wiesz, że jestem, opowiadałem ci o tym, jak zachowuje się Jackson i cała reszta, a jak ja! - pospieszył młodszy z wyjaśnieniami. Brzmiał desperacko, a jego głos drżał. Obserwował, jak Yoongi przeczesuje włosy palcami i wzdycha. - Proszę, nie rób tego... - zapłakał.
Yoongi nie miał siły. Nie chciał go zostawiać, nic z tych rzeczy, ale aktualnie potrzebował od niego odpocząć. Podszedł powoli do drzwi, a Jimin automatycznie odsunął się na bok. Pociągnął za pozłacaną klamkę, tym samym dając młodszemu do zrozumienia, że go wyprasza.
- Hyung... - wyszeptał chłopak jeszcze raz. Pierwsza łza spłynęła w dół jego policzka, a Yoongi poczuł, że zaraz weźmie go w ramiona i więcej nie puści. Obiecał sobie nigdy nie być powodem płaczu kogoś takiego, jak Jimin. - Błagam, wyrzucę to, zostawię, schowam, cokolwiek! Daj mi jeszcze jedną szansę - załkał.
- Dobranoc, Jimin - zadecydował ostatecznie blondyn. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, ile dla niego znaczy, ale nie mógł cofnąć swojej decyzji. Oboje potrzebowali czasu.
Młodszy wyszedł z domu i obejrzał się na niego jeszcze raz. Tamten nie patrzył. Spuścił wzrok, nie będąc w stanie wytrzymać całej tej sytuacji.
Jimin westchnął aż za głośno. Wszedł do kuchni i nie myśląc o niczym innym, jak o jedzeniu, podszedł do kuchennego blatu w poszukiwaniu czegoś, co mógłby zjeść. Nieważne, że obiecał sobie więcej nie podjadać. Ważne, że zaraz eksploduje, a jest tylko jeden sposób na uspokojenie.
Zauważył srebrną miskę ukrytą za koszykiem z owocami, jakby babcia wiedziała, że zejdzie tu o trzeciej w nocy i zacznie żerować. Makaron ze szpinakiem kusił go, dlatego od razu nałożył na drewnianą łyżkę sporą porcję i wpakował do ust. Słonawy smak rozpłynął się w jego buzi jak wata cukrowa. Przymknął bezsilne oczy i zamruczał, przeżuwając wczorajszy obiad.
Powinien być na siebie zły, bo złamał przysięgę, ale tak dawno tego nie robił, że raz nie zaszkodzi, prawda? Na samo wspomnienie poprzedniego wieczoru i tego, jak spędził połowę tej nocy, chciał krzyczeć. Niestety, nie był u siebie, a w cholernym lesie na totalnym pustkowiu, dlatego na wyładowanie swojej frustracji będzie musiał poczekać jeszcze długo.
Wszystko zaczęło się od tego, że postanowił pójść do siebie. Chciał spać, ale nie mógł przez Yoongiego, który uparcie siedział w jego głowie i nie chciał jej opuścić. Uznał więc, że skoro nie zaśnie, może jakoś inaczej spędzić ten czas. Wziął telefon do ręki i zaraz po odblokowaniu zdziwił się, widząc masę powiadomień na pasku zadań. Nie miał pojęcia jakim cudem, ale złapał kreskę zasięgu i mógł cieszyć się Internetem ze swoich danych.
Stracił poczucie czasu, odpisując na wiadomości i przeglądając portale społecznościowe. Dopiero kiedy połączenie przerwało, zauważył, że jest już grubo po północy. Sęk w tym, że miał zasięg, a jego dane nagle przestały działać. Wszedł więc w ustawienia, by zrozumieć, co się stało. Cóż, czerwony napis "PRZEKROCZONO LIMIT DANYCH KOMÓRKOWYCH" wszystko wyjaśnił. Wpatrywał się w niego bezmyślnie następne dziesięć minut. Nie miał pieniędzy na koncie, żeby wykupić nowy pakiet, a proszenie mamę o doładowanie nie wchodziło w rachubę. Świetnie, teraz nawet nie ma po co szukać zasięgu.
YOU ARE READING
SUMMERTIME | myg.pjm
Fanfiction"i know it was getting rough all the times we spend when we try to make this love something better than just making love again" gatunek: fluff, trochę angsta