Oczy Jimina momentalnie napełniły się łzami. Przycisnął rękę do ust, by żaden dźwięk z nich nie wypłynął. Spojrzał na swojego chłopaka, który teraz wpatrywał się w niego z bólem i wyglądał, jakby za chwilę miał do niego podbiec. Pokiwiał więc ostrzegawczo głową, przypominając o złożonej obietnicy.
- Yoongi... - szepnął i nim zdążył się powstrzymać, jego policzki zostały zmoczone. Miał nadzieję, że druga osoba tego nie usłyszała.
- Jimin, błagam - usłyszał drżący głos. Wiedział, że ich obu bolała ta sytuacja, ale z całkiem innych powodów. - Pozwól mi - poprosił blondyn, zaciskając palce na rażąco białej pościeli. Patrzył na młodszego z bólem i czuł, jakby cały świat mu się walił, a to tylko dlatego, że jego ukochany płakał tuż przed nim i nie mógł temu zaradzić.
- Zamknij oczy.
Zimne powietrze uderzyło w niego niespodziewanie, dlatego automatycznie naciągnął rękawy swojej bluzy. Zacisnął usta w cienką kreskę, starając się opanować przed niechcianym wybuchem.
- Boże, zastanawiam się, kiedy przestaniecie traktować mnie jak dziecko.
- Wtedy, kiedy ty przestaniesz zachowywać się jak dziecko.
Jimin westchnął tak ciężko, jak tylko potrafił, po czym przymknął powieki. Poczuł, że jego ojciec zawiązuje mu jakąś szmatkę, ale tego nie skomentował, bo miał dość kłótni z rodzicami.
- Może mnie wreszcie oświecicie, łaskawcy, gdzie jedziemy? - zapytał. Dłonią wymacał swój telefon w kieszeni, upewniając się, że jest na swoim miejscu. Musiało minąć już kilka dobrych minut, od kiedy nie odpisał przyjaciołom.
- O, to jeszcze się nie domyśliłeś? - usłyszał głos matki, na co jeszcze bardziej się zirytował. Nie miał siły im odpowiedzieć. - Do dziadków.
- No chyba sobie żartujecie - warknął Momentalnie złapał za materiał i zsunął z oczu. Spojrzał gniewnie na dwójkę rodziców. - Zaczynam w tym roku studia, a wy mnie wysyłacie jak jakiegoś bachora na wakacje tak daleko od domu? Przecież tam nie ma ani internetu, ani pewnie zasięgu! - krzyknął sfrustrowany.
- I dlatego tam będziesz - wzruszył ramionami ojciec. - Załóż chustkę - nakazał spokojnie.
- Nie, bo jest gówniana - mruknął ledwo dosłyszalnie. Wyciągnął komórkę ze swoich spodni i jak najszybciej wszedł w skrzynkę odbiorczą. Z uśmiechem odpowiedział na SMS-a swojego przyjaciela Jacksona i po krótce streścił mu, jak wygląda sytuacja. Na odpowiedź nie musiał czekać długo. Umówili się, że zadzwoni do niego wieczorem i opowie, jak się ma.
Mimo że skończył rozmowę, nie odłożył telefonu. Zaczął obracać go w dłoni, zastanawiając się, ile czasu jest już nieaktywny na Facebooku. Potrzebował chwili dla siebie, potrzebował słuchawek, potrzebował rozmowy z kimkolwiek, kto nie był tak irytujący jak jego rodzice i potrzebował wielu innych rzeczy, o których nie chciał nawet myśleć, żeby jeszcze bardziej się nie denerwować.
- Odłóż komórkę, bo ci ją zabiorę - upomniała go matka.
- Nie możesz, jest moja - przypomniał. Z bólem zauważył, że stracił z baterii ponad piętnaście procent, co oznaczało, że musi ją jak najszybciej podłączyć do ładowania.
- Zakryj oczy, Jimin.
Westchnął, po czym pozwolił ojcu zawiązać mu ponownie chustkę na oczach. Nie chciało mu się dyskutować. W głowie obmyślał plan, co zrobi, jeżeli nie znajdzie zasięgu lub jego dane się skończą.
YOU ARE READING
SUMMERTIME | myg.pjm
Fanfic"i know it was getting rough all the times we spend when we try to make this love something better than just making love again" gatunek: fluff, trochę angsta