pillow

2.5K 454 64
                                    

Jimin słyszał stłumione głosy dochodzące z dołu. Jeszcze raz poprawił poduszki na łóżku, zasłonił firanki i ułożył się na kołdrze. Po chwili usłyszał pukanie.

— Otwarte — powiedział, przeczesując palcami włosy.

Stresował się, chociaż wiedział, że niepotrzebnie. Powinien czuć się swobodnie w towarzystwie swojego chłopaka, ale dziwne mrowienie w okolicy podbrzusza sprawiało, że cały się spinał i nie umiał rozluźnić.

Zaprosił Yoongiego do własnego pokoju po raz pierwszy, od kiedy się poznali. Była to dla niego nowa sytuacja, gdzie to nie on stawał się gościem, a gospodarzem i ciążyła na nim presja obowiązków.

— Hej, hyung — przywitał się z uśmiechem, gdy starszy zamknął za sobą drzwi.

Miał wrażenie, że stał przed nim najpiękniejszy na świecie człowiek. Każdy jego ruch wydawał mu się subtelny, przemyślany i najbardziej banalna, podstawowa czynność wywoływała u Jimina palpitacje serca.

— Hej — odpowiedział Yoongi, opadając swobodnie na łóżko obok rudzielca. — Dziwnie, nie?

— Mhm — mruknął tamten, bawiąc się palcami. Nie mogli gotować, oglądać razem telewizji ani pić wina. Bał się, że niezręczna cisza zapełni większość ich czasu.

— Stresujesz się? — usłyszał. Czuł na sobie wzrok starszego. Pokręcił energicznie głową. — Stresujesz — skomentował Yoongi ze śmiechem. — Masz jakiś pomysł, jak cię rozluźnić?

Policzki Jimina przybrały barwę mocnej czerwieni. Zawstydzały go nawet takie słowa, a co dopiero działania.

Nie miał pojęcia, kiedy jego chłopak zawisnął nad nim na wyprostowanych rękach, ale nie protestował. Tęsknił za nim, w końcu nie widzieli się przez całą noc.

Yoongi zaczął powoli opuszczać się w stronę młodszego z uśmiechem wyższości wymalowanym na twarzy. Uwielbiał każdą reakcję Jimina, każdy jego ruch i każde słowo, jakie wypowiadał. Uwielbiał jego całego.

Ich wargi złączyły się w leniwym, zachłannym pocałunku. Przyjęli powolny, niespieszny rytm, wkładając w swoje działania wszystkie uczucia, jakimi się darzyli, a których nie umieli wyrazić słowami.

— Już lepiej? — zapytał blondyn, odsuwając się na moment od tamtego i mierząc go spojrzeniem.

— Jeszcze trochę — wyszeptał Jimin zaczepnie, splatając dłonie na karku Yoongiego i przyciągając go do siebie.

Nie planowali w ten sposób spędzać czasu, wcale go nie planowali, a skończyło się na prawie półgodzinnym skradaniu całusów, obsypywaniu się czułymi słówkami i przytulaniu.

— Jesteś najpiękniejszy — przypomniał blondyn, gdy złapał swojego chłopaka za nadgarstek i zbliżył do ust. — Mój, najpiękniejszy — dokończył, całując wierzch jego dłoni.

Jimin rozpływał się pod dotykiem Yoongiego. Nie miał wpływu na to, jak na niego działał, ale nie mógł protestować - czuł się chciany i doceniany, a to mu w zupełności wystarczało na ten moment.

Minęło kilka dni, od kiedy jego rodzice wyjechali z lasu. Nie kontaktowali się ze swoim synem czy dziadkami, a nikt nie mówił o tym głośno. Nie chciano poruszać tak niewygodnego tematu, szczególnie, że Jimin miał niedługo wracać do domu. W noc po ich wyjeździe siedział do późna u Yoongiego, przytulając się do jego boku w ciszy. Niczego więcej nie potrzebował. Chciał mieć przy sobie jedynie kogoś, kto rozumiał bez słów, że chce zająć się własnymi myślami, ale akurat w jego towarzystwie. Yoongi rozumiał przekaz, nie musiał nawet pytać.

SUMMERTIME | myg.pjmWhere stories live. Discover now