Pov Adriana
- Musisz coś zjeść, bo się jeszcze rozchorujesz - powiedział mi Harry. Od dwóch dni konsekwentnie odmawiałam przyjmowania posiłków. Nie opuszczałam także pokoju.
- Ale ja naprawdę nie jestem głodna. Jedynie możesz mi przynieść soku - picia akurat nie odmawiałam. Nie chciałam umrzeć, lecz po prostu straciła wszelki apetyt.
- Na soku to ty daleko nie dojedziesz, a objecuje ci, że jak stracisz przytomność to osobiście zawiozę cię do szpitala i tak podłączą cię do kroplówki - zdawałam sobie sprawę z tego, że tylko mnie straszy. Niektórzy tygodniami prawie nic nie jedzą i żyją.
- Przynieś mi jakieś jabłko lub banana i daj mi wreszcie spokój - miałam już dość tego jego gadania. Pomyślałam, że jak wepchnę w siebie tego owoca to on się ode mnie odczepi.
- Okej, ale od kolacji już się nie wywiniesz - zagroził mi i wyszedł.
Po kilku minutach usłyszałam głośną dyskusję za drzwiami. Zrozumiałam jedynie to, że któryś z nich chciał wejść do pomieszczenia, ale Harry mu tego zabraniał. Lecz po chwili drzwi się gwałtownie otworzyły i zobaczyłam w nich Louisa.
- Jak się czujesz? - Spytał delikatnym głosem, tak jakby nie chciał mnie przestraszyć.
Przez to, że nadal czułam względem niego respekt to postanowiłam mu nic nie odpowiadać tylko odwróciłam się do niego plecami. Liczyłam na to, że zrozumie aluzję i sobie pójdzie.
- Miło by mi było gdybyś na mnie patrzyła jak do ciebie mówię - czyli jednak tak się nie stało. Zdecydował się dalej mnie dręczyć.
- Daj jej spokój przecież widzisz, że niezbyt dobrze się czuje - powiedział do niego Harry.
- Właśnie dlatego tu jestem. Martwię się o nią - aż miałam ochotę się roześmiać. I to mówi ten który zabił mojego brat. - Ada co z tobą? - poczułam jego dłoń na moim ramieniu. Przewrócił mnie tak, że teraz leżałam na plecach. - Czemu dla mnie taka jesteś?
- Zamordowałeś mi brata, chyba większego powodu ku temu nie potrzebuję - już nie dałam -rady wytrzymać, musiałam mu to powiedzieć.
- Zrobiłem to co wszyscy uznaliśmy za stosowne, nasze relacje nie powinny się przez to pogorszyć - on chyba sam nie słyszał to co mówił.
Podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Miałam tu tylko jego - włożyłam wiele wysiłku w to żeby się przy nim nie rozpłakać. Nie miałam zamiaru pokazać mu, że jestem taka słaba.
- A teraz masz nas ślicznotko, mogę ci obiecać, że osobiście dopilnuje byś się z nami czuła jak najlepiej - położył rękę na moim policzku i go pogłaskał.
- Louis zostaw już ją - wtrącił Harry. Widocznie nie spodobało mu się to co robił jego kolega.
- Wyjdź stąd, chcę z nią w spokoju porozmawiać - oznajmił twardo Louis. Ja nie byłam zbytnio przekonana do tego pomysłu.
- To jest mój pokój - zakomunikował Harry.
- Za to mój dom - warknął ten drugi.
- Mogę się stąd wyprowadzić w każdej chwili.
- Droga wolna, ale Adriana zostaje tutaj - ich zachowanie było naprawdę dziwne. Teraz gdy nie było już Chrisa nie powinno im tak na mnie zależeć.
CZYTASZ
Pokochaj mnie
FanfictionKażdy z nich był inny, lecz posiadali jedną wspólną cechę, nie znosili się dzielić. A ja byłam tylko jedna. #86 w Fanfiction - 27.10.2017 #77 w Fanfiction - 28.10.2017 #68w Fanfiction - 02.11.2017 #61 w Fanfiction - 07.11.2017 #50 w Fanfiction - 11...