49

1.1K 93 11
                                    

Pov Adriana

Nie miałam pojęcia co zrobić jak zobaczyłam Harry'ego. Nie mogłam mu przecież powiedzieć z jakich powodów zaprosiłam do siebie Louisa. A to, że odpuści to nie miałam nawet takich złudzeń.

- Znowu chcesz ją dręczyć? - zwrócił się do Louisa. Właśnie tego najbardziej się obawiałam, że on go o wszystko oskarży.

- Nie mam takiego zamiaru. A poza tym to ona sama chciała bym do niej przyszedł - wzrok Harry'ego automatycznie został skierowany na mnie. A ja tak szczerze mówiąc to nie miałam pojęcia jak to wytłumaczyć.

- I co, po tym wszystkim znów wybierasz jego - zakomunikował mi z wyraźną pretensją w głosie. Można było łatwo wywnioskować, że był na mnie zły.

- To naprawdę nie tak, ja tylko - chciałam mu powiedzieć, że tylko z nim rozmawiałam, ale Louis mi przerwał.

- Nie tłumacz mu się. To nasza sprawa co tu robimy - doskonale wiedziałam, że Lou chce tylko wyprowadzić Harry'ego z równowagi. Może gdyby nie wiedziałam, że nalegał na zabicie mojego brata to zareagowałabym jakoś. Lecz teraz specjalnie mi się do tego nie spieszyło.

- Porozmawiamy później, jak go nie będzie - oznajmił i wyszedł.

Tak szczerze powiedziawszy to chyba wolałabym by trochę na mnie nakrzyczał. Teraz to nie miałam pojęcia co się po nim spodziewać. 

- No i mamy go z głowy - uśmiechnął się.

- Ty może tak, ale on później do mnie przyjdzie i nie wiem jak mu się wytłumaczę.

- Jak chcesz to mogę z tobą zostać i dopilnować by ci włos z głowy nie spadł - zaproponował.

- I tak nie mam zamiaru cię wypuścić póki nie powiesz mi gdzie jest Chris. A poza tym to wątpię by on byłby zdolny mi coś zrobić - jeśli chodzi o Harry'ego to nigdy nie czułam przez niego jakiegoś wielkiego strachu.

- Nie bądź tego taka pewna śliczna. On jest bardziej nieobliczalny ode mnie - przewróciłam oczami na jego słowa.

Powiedział to właśnie człowiek, który mnie zabił i połamał mi żebra. 

- Zdradź mi adres mojego brata i będziesz mógł sobie pójść.

- A skąd wiesz, że ja w ogóle chce stąd iść. Dobrze mi tu - to co usłyszałam mocno mnie zirytowało. On chyba naprawdę lubił mnie wkurzać.

- Nie wygłupiaj się. Muszę to wiedzieć.

- A co jesteś mi gotowa dać bym wyjawił co to miejsce?

- Wszystko - odpowiedziałam bez namysłu.

- Naprawdę - upewnił się.

- Tak - mruknęłam bez przekonania, bo niezbyt podobał mi się ten pomysł.

- Prześpij się ze mną.



Następny najprawdopodobniej w piątek.

Pokochaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz