Pov Adriana
- No to daj mi szansę. Ja cię nie zawiodę tak jak Louis - nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć. Byłam pewna, że on pewnie nie skrzywdziłby mnie tak jak Louis, ale nadal nie miałam do niego zaufaniem. Nie wiedziałam czy kiedyś uwierzę jakiemuś chłopakowi.
- Nie - mój głos był cichy i słaby. Naprawdę dużo mnie kosztowało to by mu odmówić.
- Czemu? - tak jakby nie wierzył w to co usłyszał. - Zawsze dobrze cię traktowałem, nigdy nie skrzywdziłem - czułam pretensję w tym sposobie w jaki do mnie mówił. Był zły nie miałam co do tego żadnych wątpliwości.
- Na razie nie chcę z nikim być. Muszę odpocząć i wszystko przemyśleć - zakomunikowałam mu i chciałam opuścić samochód, ale w ostatniej chwili złapał mnie za rękę.
- Będę mógł czasem cię odwiedzić?
- Jasne - powiedziałam tak, bo nie wypadało nic innego odpowiedzieć. Poza tym jego towarzystwo nie wydawało się takie najgorsze.
- Mogę cię pocałować? - nim zdążyłam coś wyrzeknąć to jego usta znalazły się na moim policzku. Delikatnie go musnął. - Jutro do ciebie przyjadę.
- Okej, pa - opuściłam jego auto i podeszłam te kilka kroków. Wyjęłam klucz z torebki, otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Wiem, że powinnam się lepiej poczuć, bo byłam w domu, ale tak wcale nie było. Bez Chrisa to miejsce wydawało mi się takie smutne i zimne. Nie czułam się tak jak wcześniej.
Przeszłam się po całym domu. Od mojego zniknięcia prawie nic się nie zmieniło, no oczywiście oprócz tego, że mojego brata już nie było.
Wyjęłam telefon i w kontaktach znalazłam numer do mojej mamy następnie wybrałam połączenie. Odebrała po drugim sygnale.
- Hej mamuś.
- Wczoraj zdzwoniłam do ciebie kilka razy, czemu nie odbierałaś? - od razu zaczęła zsypywać mnie pytaniami. Chociaż mogło także chodzić o to, że znaleziono ciało Chrisa.
- Miałam wczoraj bardzo zagoniony dzień i podła mi komórka, a jak wróciłam do domu to byłam taka zmęczona, że poszłam spać -skłamałam.
- Do twojego brata także nie można się dodzwonić. Daj mi go do telefonu - przygryzłam wargę i próbowałam coś na poczekaniu wymyśleć.
- Nie ma go w domu. Dwa tygodnie temu wyjechał i kontakt nam się urwał.
- Niech on się tylko odezwie, już ja mu przemówię do słuchu. A co u ciebie słychać?
- Wszystko jest okej. I nawet pomyślałam żeby do was przyjechać na kilka dni. Stęskniłam się za tobą.
- Jasne córciu, możesz i nawet jutro - jakbym mogła to bym nawet dziś tam pojechała, lecz to byłoby zbyt podejrzane. Musiałam odczekać kilka dni.
- Wybiorę się za jakieś trzy, cztery dni.
- Dobrze, to będziemy na ciebie czekać.
- To cześć, kocham cię - zakomunikowałam i zakończyłam połączenie.
***
Było już grubo po dwudziestej drugiej, a ja ciągle siedziałam przed telewizorem i oglądałam jakieś głupoty w telewizji. Nie kładłam się spać, bo doskonale wiedziałam, że nie uda mi się tej nocy zasnąć, więc wolałam to od ciągłego przewracania się z boku na bok.
Nagle usłyszałam walenie do drzwi, byłam prawie pewna, że to Dylan, który pewnie musiał zobaczyć światła w domu, więc poszłam otworzyć.
Lecz zamiast mojego kumpla to do mojego domu wpakował się Louis.
Przez okropne przeziębienie moje jutrzejsze plany szlag trafił, więc następny pewnie jutro.
CZYTASZ
Pokochaj mnie
FanfictionKażdy z nich był inny, lecz posiadali jedną wspólną cechę, nie znosili się dzielić. A ja byłam tylko jedna. #86 w Fanfiction - 27.10.2017 #77 w Fanfiction - 28.10.2017 #68w Fanfiction - 02.11.2017 #61 w Fanfiction - 07.11.2017 #50 w Fanfiction - 11...