Pov Adriana
- Nie bój się ślicznotko, nie zrobię ci krzywdy - zdawałam sobie sprawę z tego iż skądś znałam ten głos, lecz byłam tak przestraszona, że nie miałam pojęcia do kogo on należy.
Po kilku sekundach ten ktoś zaświecił światło i ujrzałam przed sobą Nialla. Byłam zadowolona, że to on, a jednocześnie na niego mocno wściekła.
- Oszalałeś, prawie zawału przez ciebie dostałam - od razu naskoczyłam na niego.
- Musisz ze mną gdzieś pójść - spojrzałam na niego jak na wariata. Był środek nocy, a on wymagał ode mnie bym gdzieś z nim szła.
- Ćpałeś coś - no takie zachowanie nie należało do normalnych, a alkoholu od niego nie czułam.
- Ja nie, ale Harry piję odkąd tylko od ciebie wrócił. I ciągle powtarza, że chce ciebie zobaczyć.
- Powiedź mu, że jutro do niego przyjdę - zdawałam sobie sprawę z tego, że jestem mu to winna. W końcu bez konkretnej przyczyny się od niego odsunęłam.
- Tylko, że on dziś ciebie potrzebuje. Błagam cię chodź ze mną, bo on jeszcze sobie coś zrobi - akurat te ostanie słowa na mnie podziałały. Naprawdę lubiłam Harry'ego i to pomimo tego czego się o nim dowiedziałam. Uważałam, że był lepszy od Louisa, który ciągle mnie tylko okłamywał by osiągnąć swój cel.
- Okej tylko wyjdź i daj mi się ubrać - bez słowa opuścił mój pokój. A ja dość niechętnie opuściłam moje cieplutkie łóżko. I skierowałam się szafki, skąd wyciągnęłam pierwsze lepsze ciuchy. O tej porze średnio mnie obchodziło jak wyglądam.
Jak tylko wyszłam ze swojego pokoju to zostałam pociągnięta za rękę przez Nialla, który zaciągnął mnie do swojego pokoju tak szybko, że nie zdążyłam nawet zgasić światła w przedpokoju.
- Przez ciebie zapłacę duży rachunek za prąd - zakomunikowałam mu jak już jechaliśmy.
- Już tak nie przesadzaj. A on jest sam i wszystko może mu przyjść do głowy - przewróciłam oczami na jego słowa. Przecież Harry to dorosły człowiek i może trochę pobyć sam bez robienia sobie krzywdy. A poza tym to nie widział tego co robiłam z Louis'em, więc nie ma powodu to takiego strachu.
- Dramatyzujesz.
- Jak go zobaczysz to przyznasz mi rację - przewróciłam oczami na jego słowa. - A tak w ogóle to nie wiem czemu zaprosiłaś do siebie Louisa. Mało ci krzywdy wyrządził?
- To moja sprawa. Chciał ze mną porozmawiać, więc się zgodziłam.
- To było się z nim spotkać w publicznym miejscu, a nie u ciebie w domu. Nikt by cię nie zdołał ocalić.
- Uważałam - nie miałam zamiaru go informować o ilości moich spotkań z Louis'em i o tym co się na nich działo. To była wyłącznie moja sprawa.
- Harry miał rację, że powinniśmy mieć na ciebie oko, bo sama nie potrafisz o siebie zadbać.
Jak to usłyszałam to dosłownie krew mi się w żyłach zagotowała. Powoli przestawałam rozumieć, który z nich jest tym lepszym. A, który gorszym.
Ten rozdział miałam dodać wczoraj, ale zasnęłam przy jego pisaniu. Jak będziecie chcieli to mogę dodać prolog nowego opowiadania później, ale będzie ono kontynuowane dopiero po zakończeniu tego lub w połowie grudnia.
CZYTASZ
Pokochaj mnie
FanfictionKażdy z nich był inny, lecz posiadali jedną wspólną cechę, nie znosili się dzielić. A ja byłam tylko jedna. #86 w Fanfiction - 27.10.2017 #77 w Fanfiction - 28.10.2017 #68w Fanfiction - 02.11.2017 #61 w Fanfiction - 07.11.2017 #50 w Fanfiction - 11...