47

1.2K 96 4
                                    

Pov Adriana

- Twój brat żyje - jak usłyszałam te słowa to myślałam, że zlecę z krzesła. Byłam tak zaszokowana, że nie potrafiłam wyrzec ani jednego słowa. Gdy już powoli zaczęłam godzić się ze śmiercią Chrisa to się dowiaduję, że on żyje i tylko wyjechał. Oczywiście nawet do głowy nie przyszło mu się ze mną skontaktować i spróbować w jakiś sposób uspokoić, ale nie on wolał żebym myślała, że on nie żyje.

- Gdzie on jest? - Chciałam do niego pojechać i zapytać dlaczego mnie z nimi zostawił. Czemu pozwolił by wzięli mnie jak jakoś zabawkę.

- Nie mogę ci tego powiedzieć.

- To po jaką cholerę mnie tu sprowadzałeś? - muszę przyznać, że wkurzyło mnie jego zachowanie. Najpierw robi wszystko byleby tylko mnie do siebie ściągnąć i opowiada o moim bracie. A teraz nie chce powiedzieć gdzie on jest.

- Żeby ci uświadomić jaki naprawdę jest Styles. To on chciał zabić twojego brata byś cierpiała - no i znowu mam mętlik w głowie. Nie mam pojęcia komu wierzyć.

- A skąd mam mieć pewność, że to ty mówisz mi prawdę?

- Ja już nie mam nic do stracenia, więc nie opłaca mi się kłamać, ale, że nie jesteś mi obojętna to nie mogę pozwolić byś była z tym wariatem. On ma na twoim punkcie obsesję.

Średnio chciało mi się w to wierzyć, to właśnie Harry wydawał mi się tym opanowanym i rozważnym. To prędzej Louisa podejrzewałabym o jakieś zaburzenia.

Podniosłam się i skierowałam do wyjścia. Musiałam wszystko na spokojnie przemyśleć.

***
Chyba ze sto razy próbowałam się dodzwonić do mojego brata. Niestety żadnego nie odebrał, więc oznaczało to, że nadal ma swój telefon. Miałam nadzieję, że jak zobaczy, że tak usilnie chce się z nim skontaktować to do mnie odzwoni.

- Myślę, że powinnaś zamykać drzwi - odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego.

- Louis już sobie mnie odpuścił - mruknęłam prawie, że pod nosem.

- Wątpię, jesteś na to za śliczna - przysiadł obok mnie i objął mnie ramieniem. Szybko wyswobodziłam się z jego uścisku. - No co jest? - spytał wyraźnie zaskoczony moim zachowaniem.

- Nie mam na humoru, daj mi dziś spokój - Liczyłam na to, że zrozumie aluzję i zostawi mnie samą, lecz tak się jednak nie stało.

- Okej. Postaram się cię nie drażnić.

- Niestety robisz to swoją obecnością - warknęłam do niego.

- Okej, wrócę jak tylko przejdą ci humorki - pocałował mnie w policzek i na szczęście wyszedł. Nie potrafiłam bym dłużej z nim przebywać, wiedząc jak usilnie starał się by mój brat został zabity.

Pokochaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz