46

1.2K 91 7
                                    

Pov Adriana

Wróciłam do tego domu, w którym mieszkałam z Chrisem. Nie podobało mi się zbytnio to, bo od śmierci mojego brata te miejsca źle mi się kojarzy. Poza tym ciągle żyłam w strachu, że Louis znowu zacznie mnie nachodzić. Przez co cały czas zamykałam drzwi na klucz. Choć doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że to nie byłoby dla niego jakąś wielką przeszkodą.

Jak siedziałam przy stole jedząc przygotowane przez siebie kanapki to mój telefon zawirował.

Chwyciłam go do ręki będąc prawie pewną, że to wiadomość od Harry'ego. Lecz gdy tylko spojrzałam na wyświetlacz to wprost oniemiałam.

Od Louis:
Musimy się spotkać. Mam ci coś ważnego do powiedzenia.

Szczerze wątpiłam w prawdziwość tych słów. Podejrzewałam, że jest to pułapka. I postanowiłam nic mu nie odpisywać. Jednak to nic nie dało, bo po kilku minutach otrzymałam kolejnego smsa.

Od Louis:
To naprawdę jest bardzo ważne. Jeśli się boisz to możemy się spotkać w publicznym miejscu byś miała gwarancję, że nic ci nie zrobię.

No tym to akurat bardzo mnie zaskoczył. I muszę przyznać, że dało mi to do myślenia.

Przecież gdyby kolejny raz zamierzał mnie uprowadzić to na pewno nie zaproponowałby spotkania w miejscu, którym będzie pełno ludzi. To by było bardzo nielogiczne.

Zdecydowałam więc, że kolejny raz mu zaufam chociaż, każdy poprzedni raz kiedy to robiłam okazywał się ogromnym błędem.

Do Louis:
Okej, jeśli chcesz to możemy się dziś spotkać w tej kawiarni koło mojego domu.

Od Louis.
Dobrze. Za dwie godziny?

Do Louis:
Jasne, pasuje mi.

***
Na spotkanie z Louis'em szłam z ogromnymi wątpliwościami. Przez pewien moment przez głowę przeszła mi myśl by się wycofać. W końcu na piśmie to się nie zobowiązywałam so spotkania z nim. Lecz znałam go już trochę i dobrze wiedziałam, że on tak po prostu nie odpuści. I prędzej czy później i tak musiało by dojść do tego naszego spotkania. A ja chciałam to już mieć za sobą.

Wyglądało na to, że bardzo mu zależało, bo przyszłym dziesięć minut wcześniej, a on już na mnie czekał.

- O co chodzi? - Spytałam jak tylko usiadliśmy przy stoliku.

- Chcesz coś do picia - zręcznie zmienił temat co mnie zirytowało. Toć nie przyszłam z nim na pogawędki.

- Nie. Mów lepiej to przez co mnie tu ściągnąłeś.

- Podejrzewam, że Harry zrzucił na mnie całą winę za zabicie twojego brata, ale tak wcale nie jest.

Podniosłam się. Nie miałam zamiaru poruszać tej kwestii.

- Usiądź to na prawdę jest ważne - złapał mnie za nadgarstek i zmusił bym usiadła.

- Okej, ale się strszczaj.

- Porwanie ciebie to także był jego pomysł. Następnie zaczął mi wchodzić na ambicje twierdząc, że jestem zbyt miękki na szefa, że każdy inny już dawno zabiłby Chrisa za to co zrobił, więc ja tamtego dnia poszedłem do niego sam i dałem mu ultimatum, albo zniknie i wszyscy będą myśleli, że nie żyje, albo będę musiał go zabić. On wybrał to pierwsze. Twój brat żyje.

Pokochaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz