25

1.7K 113 6
                                    

Pov Adriana

- Zostaniesz tu dzień albo dwa i wszystko będzie w porządku - zakomunikowała mi jak na moje oko czterdziestoletnia lekarka.

- Jeśli nic nie zagraża jej życiu to wolałbym ją jeszcze dziś zabrać do domu - oznajmił Louis jednocześnie mocno ścisnął moją dłoń. Najwidoczniej chciał mieć pewność, że potwierdzę to co powiedział.

- Jeśli ona tego chcę to nie widzę jakichś wielkich przeciwskazań - jej wzrok utkwił we mnie.

Kiwnęłam potwierdzająco głowę i to jej chyba wystarczyło.

- Dobrze, pójdę przygotować ci wypis - odrzekła i opuściła pomieszczenie.

- Przepraszam, nie chciałem aż tak bardzo cię uszkodzić, byłem na ciebie zły i po prostu nie zapanowałem nad sobą. Bardzo teraz tego żałuje - jego głos był zupełnie inny. Już nie bił od niego ten chłód, który można było zaobserwować kilka godzin temu.

Nachylił nade mną i musnął mój policzek.

- Czemu nie pozwolisz mi wrócić do domu? - Nie bałam się spytać, przecież w szpitalu nic nie mógł mi zrobić.

- Bo chcę cię mieć przy sobie. Dałem ci wybór, ale ty wolałaś uciec i mnie zostawić. Nawet nie licz na to, że drugi raz ci się to uda. Będziesz teraz pilnowana - no i właśnie spełniły się moje najgorsze obawy. Teraz będą mnie ciągle kontrolować. Nie mam pojęcia jak długo dam radę to znieść.

- I po co to wszystko?

- Bo mi się podobasz i chcę z tobą być, a jak ja czegoś chcę to, to dostaje.

***
- Jak się czujesz? - Spytał się mnie Niall jak tylko przekroczyłam próg tego przeklętego domu. Szłam powoli, bo każdy krok sprawiał mi niemały ból.

- Niezbyt dobrze - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Odpocznie sobie i od razu lepiej się poczuje - powiedział Louis, który podążał za mną. Harry nas odwiózł do domu, a następnie pojechał do apteki po leki dla mnie.

- Mam iść do tego pokoju, który mi przydzieliłeś? - miałam ogromną ochotę położyć się i zasnąć. I chociaż na chwilę zapomnieć o całej tej chorej sytuacji.

- Nie, zostaniesz narazie ze mną - no nie powiem to informacja bardzo mnie zmartwiła. Nie miałam ochoty ani siły ciągle go znosić.

- Wolałabym jednak pobyć trochę sama - zakomunikowałam mu, choć byłam prawie pewna, że to zignoruje, ale spróbować zawsze można.

- To będzie dla twojej wygody i bezpieczeństwa, jak będziesz czegoś potrzebowała to będę na miejscu - jakoś specjalnie nie chciało mi się wierzyć w jego słowa, ale byłam za bardzo zmęczona żeby się kłócić, więc nic mu nie powiedziałam.

Skierowałam się do jego pokoju, tam na miejscu od razu usiadłam na łóżku.

- Połóż się śliczna - zrobiłam to co mi kazał. I nim się spostrzegłam to on zdjął mi buty, a następnie spodnie przez co zostałam w majtkach. Lecz za długo to nie potrwało, bo on nakrył mnie kocem. - Prześpij się.

Tym razem także zdecydowałam się nie protestować tylko postarać się zasnąć.


Jeśli są jakieś błędy to za nie przepraszam, bo jestem taka zmęczona, że nie chcę mi się sprawdzać rozdziału.

Pokochaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz