♡fourteen♡

2.9K 330 300
                                    

mówię jej słodkie kłamstwa, słodkie kłamstwa, słodkie kłamstwa.

jeśli tego chcesz, dam ci to wszystko.  


Słów: 3005 


Nigdy nikt nawet nie porównywał mnie do grzecznych chłopców. Od tylko pierwszych moich słów, jakie wypowiedziały moje usta, wiadome było, że mój język będzie niewyparzony, a sam mój charakter będzie mieszanką wybuchową. Sam wiedziałem, że wszystko co zawierało w sobie sporą dawkę adrenaliny, będzie moją ulubioną czynnością, czy też rzeczą. 

Ale nawet jeżeli czasami zdarzyło mi się robić okropnie szalone rzeczy, nigdy nie przypuszczałem, że będę uprawiał seks w składziku wuefistów. I to w dodatku z Park Chanyeolem. 

Jednak w tamtej chwili nie pragnąłem niczego innego tak bardzo, jak jego ust na mojej szyi i palców, mocno wbijających się w moje biodra. Moje podniecenie przejęło nade mną kontrolę, przez co już po chwili pozbawiłem Chanyeola koszulki, dosłownie dociskając jego ciepły tors do siebie. Mocno owinąłem go nogami w pasie, kiedy jego całe ciało napierało na mnie, przyciskając mnie do zimnej ściany. W pomieszczeniu panował półmrok, co tylko bardziej potęgowało moją chęć na niego, która była tak wysoka, że nawet nie przeszkadzało mi to, jak mały był ten pokój i jak gorąco zaczynało się tam robić. 

- Jesteś tak cholernie seksowny... - wycedził przez zęby, przygryzając delikatnie moją skórę nad obojczykiem. Cichy jęk wypłynął z moich ust, a moje dłonie powędrowały do jego czerwonych włosów, mocno wplątując w nie palce. 

- Chanyeol, przejdź do rzeczy, błagam - wysapałem, odchylając głowę do tyłu. 

- Znów to robisz, znów zabierasz cały mój zdrowy rozsądek - powiedział, wreszcie odrywając się od mojej skóry. Spojrzał głęboko w moje oczy, zaraz po tym złączając brutalnie nasze usta. - Kurwa, przecież ja mam dziewczynę, przecież ty jesteś młodszy, przecież ja miałem iść tylko po piłki...

- Jeżeli się pospieszysz, to nie będą nic podejrzewać. 

- Nie, musimy najpierw porozmawiać, niepokoi mnie Jong-

- Ah, zamknij się wreszcie. 

Miałem dość jego zbędnego gadania, dlatego bez zbędnych słów wpiłem się w jego wargi, zachłannie je całując. Po chwili czułem, jak jego język wprasza się do mojej buzi, a jego zęby przygryzają moją dolną wargę. Mruknąłem cicho, delikatnie ocierając się swoim kroczem o jego podbrzusze. Momentalnie poczułem, jak jego palce zaciskają się na moich pośladkach. 

- Wiem, że tego chcesz, Chanyeol - szepnąłem, patrząc w jego ciemne oczy. - Wiem, że chcesz mnie. Obydwoje tego potrzebujemy, Chanyeol. 

- Baekhyun...

Wiedziałem, że jeszcze gdzieś w nim tkwiły małe resztki rozumu i lojalności, jednak doskonale zdawałem sobie sprawę, co mam powiedzieć, aby Chanyeol znów stał się na te kilkanaście minut mój. 

-  To będzie nasz mały sekret, Chanyeol. Tylko ty i ja, żadnej Jiwoo.

I miałem rację.

- Pieprzony kusiciel - warknął, tym samym łamiąc wszystkie dotychczasowe bariery i wgryzł się mocno w moją szyję. Uśmiechnąłem się, wiedząc, że znów wygrałem, że Park Chanyeol znów wpadł w moje sidła, dając mi przyjemność. 

- Wolę, żebyś nazywał mnie swoim zakazanym owocem

I po tych słowach wszystko znacznie przybrało tępa, a temperatura niebezpiecznie podskoczyła do góry. Chanyeol przywarł swoimi ustami do moich, brutalnie ssąc i przygryzając moje wargi, na co odpowiadałem mu jedynie zduszonym jękiem. Wplątałem swoje palce w jego czerwone kosmyki włosów, kiedy jego wielkie dłonie dobierały się do moich spodni. Wiedziałem, że nie łatwo będzie się ich pozbyć, ponieważ były okropnie ciasne, a ja miałem nogi oplecione wokół pasa Chanyeola. Wyższy był chyba tego samego zdania co ja, bo już po chwili czułem, jak sadza mnie na jakiejś komodzie, dalej nie przerywając pocałunku. 

sweet lies  ·chanbaek·Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz