♡twenty-four♡

1.6K 198 148
                                    

i'll keep you safe in these arms of mine

hold on to me pretty baby 

you will see I can be all you need.

Wszystko definitywnie zaczęło mnie zbyt przerastać.

Osłabiony Baekhyun, powrót Seulgi i miliony osób pod moim domem, pukających do środka i chcących przedostać się przez okna czy też drzwi. To było zdecydowanie za dużo jak na jeden dzień.

— Spokojnie, Chanyeol — usłyszałem głos Baekhyuna, który widocznie starał się przywrócić mnie do porządku i wyprowadzi ze stanu głębokiej frustracji i furii. — Jakoś sobie poradzimy, dobrze?

— Jak mamy sobie niby poradzić, Baekhyun? — warknąłem, wplątując swoje palce we włosy. Byłem rozwścieczony do granicy możliwości i mimo tego, że wiedziałem, że Baekhyun stara się mi pomóc, byłem zły również na niego. Nawet nie wiedziałem czemu i bałem się, że jeszcze przez to wszystko znów powiem mu rzeczy, które nie powinny opuścić moich ust.

— Zadzwoń na policję — zaproponował, wzruszając bezradnie ramionami i patrząc na mnie zmęczonym wzrokiem. Widziałem, że był wykończony i czułem się okropnie z myślą, że nie mogę nic na to poradzić.

— Nie mogę zadzwonić na policję — warknąłem, opierając się o kuchenny blat i rzucając surowe spojrzenie dwóm nastolatkom, które natrętnie pukały w szyby i zaglądały do środka przez szczelinę między zasłonami. — Nie biję kobiet, ale te szmaty to bym zatłukł.

— Hej, spokojnie — powiedział, podchodząc do mnie i kładąc dłoń na moich spiętych plecach. — Czemu nie chcesz zadzwonić na policję?

— Wolałbym nie mieć z nimi do czynienia — westchnąłem, przecierając twarz dłońmi. — Nie ufam im.

— A może masz po prostu coś za uszami, co?

— Ta, to też poniekąd prawda — syknąłem, przyznając mu rację, na co uśmiechnął się delikatnie.

— A twoi rodzice? Nie zrobią z tym nic?

— Może i zrobiliby coś z tym kabaretem, ale nie będzie ich przez trzy dni w domu — westchnąłem. Odwróciłem się z powrotem do szyb, gdzie przez niedużą szczelinę między zasłonami było widać, jak ludzie gniotą się i głośno śmieją, czekając na imprezę. — Nie mogę ich stąd zabrać, już za późno. Muszę ich wpuścić.

— Zwariowałeś? Nie wyniosą się stąd pewnie do rana — powiedział blondyn, grymasząc się.

— Nie mam wyjścia, Baekhyun — powiedziałem, wymijając go i kierując się w stronę drzwi. — Chociaż, czekaj — zatrzymałem się, przypominając sobie o stanie, w którym był Baekhyun. Nie mogłem pozwolić, aby znów zemdlał przez hałas, duchotę i ilość ludzi, która zaraz tutaj wbiegnie. — Zaprowadzę cię do pokoju, zostaniesz tam przez jakiś czas, okej? — uniosłem brew, spoglądając na chłopaka.

— Mam tam siedzieć przez cały czas? — zmarszczył brwi. — Przecież nie wytrzymam w jednym pokoju tyle czasu.

— Baekhyun — westchnąłem. — Idziesz do pokoju, bez dyskusji. Nie dasz rady wytrzymać w takim tłoku, jeszcze godzinę temu zemdlałeś.

— Nie ma mowy, zostanę tutaj i ci pomogę — oburzył się, zakładając ręce na klatce piersiowej. Wyglądał poniekąd zabawnie, kiedy jego wyraz twarzy przybrał na pewności siebie i był święcie przekonany, że wszystko pójdzie po jego myśli.

— Nie karz mi powtarzać, idziesz do pokoju — powiedziałem, zaciskając wargi i wskazując dłonią na schody, prowadzące do sypialni. — No już, na co czekasz?

sweet lies  ·chanbaek·Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz