♡twenty-five♡

1.5K 181 85
                                    

and if death was coming for you
i'd give my live for you 
so please, stay alive for me


— Wsiadaj, do cholery! — krzyknąłem do Baekhyuna, który zbiegał ze stromego wzgórza, kiedy ja już byłem przy aucie, otwierając drzwiczki. Adrenalina wypełniała całe moje ciało i umysł, ręce trzęsły się ze strachu, a krew w moich żyłach wrzała. — Baekhyun! — krzyknąłem, chcąc wchodzić już do auta, aż nagle zobaczyłem, jak chłopak potyka się o gałąź i upada prosto na twarz, robiąc przy tym kilka fikołków. — Kurwa mać — warknąłem, rozszerzając mocno oczy i zrywając się z nóg, aby do niego dobiec. Cały szalałem, nie potrafiłem myśleć do końca racjonalnie i liczyło się dla mnie teraz tylko to, aby jak najszybciej stąd uciec. — Ja pierdole — powiedziałem, kiedy podniosłem z ziemi obolałego Baekhyuna, który jęczał z bólu pod nosem, z którego leciała stróżka krwi. — Dasz radę, Baekhyun — dodałem, bez pytania biorąc go na ręce i wracając sprintem do samochodu.

Wszystko działo się tak szybko.

Posadziłem jego wiotkie ciało na fotelu, z trzaskiem zamykając drzwi i obiegając samochód.

— Stój! — usłyszałem krzyk i światła latarek, co spowodowało jedynie, że jeszcze bardziej się zestresowałem, a moje serce chciało przebić się przez moją skórę.

— Chanyeol! — wrzasnął Baekhyun, plując krwią, która napływała mu z nosa do ust, kiedy odpalałem auto i niespokojnie patrzałem na wzgórze. — Czy ja mogę wiedzieć, o co ci do cholery chodzi?! — wrzasnął.

— Po prostu się zamknij! — odpowiedziałem wrzaskiem, chaotycznie wykręcając do tyłu. Uderzyłem autem w jakieś śmietniki, czy może też słupki, po czym z piskiem opon ruszyłem przed siebie, wciskając pedał gazu tak bardzo, że nas obydwóch przycisnęło do fotela.

— Zwolnij, kurwa! — krzyknął, wyszczerzając oczy, kiedy podskoczyliśmy w powietrzu przez krzywą szosę i dziury, po których przejeżdżałem z prędkością światła. — Przecież ci ochroniarze są już dawno za nami, co ci do kurwy odbiło?! — wrzasnął, przecierając ręką krew. — Chanyeol! — zawołał, szarpiąc mnie za ręce, które mocno były zaciśnięte na kierownicy.

— Uspokój się! — krzyknąłem, odpychając jego ręce ode mnie. Spojrzałem nerwowo w lusterko, o mało nie wypadając z ostrego zakrętu. Widoczność była słaba przez ciemność, moje światła w aucie ledwo działały, a ja nie miałem zamiaru zdjąć nogi z gazu.

— Zabijesz nas, kurwa! — zaczął, szarpiąc moim ramieniem i panikując. Czułem, jak złość i stres kłębią się we mnie, przez co tylko przyspieszałem, pędząc jak ostatni idiota. — O co ci chodzi? To zwykła, kurwa, ochrona! — wrzasnął po raz kolejny, a ja widziałem, jak jego oczy wypełniają się furią i przerażeniem. Starałem się skupiać na drodze najbardziej jak mogłem, co kiepsko mi wychodziło, bo nawet przez chwilę miałem wrażenie, że jedzie za nami jakieś czarne auto, ze zgaszonymi światłami. 

Skup się, Chanyeol.

— Nie — warknąłem, wykonując chaotyczny zakręt. Miałem wrażenie, że drzewa zaczynają wchodzić wręcz na drogę, która robi się coraz węższa. — Po prostu bądź przez chwilę kurwa cicho! Nie mów nic teraz i się uspokój!

— Kim oni do cholery są? — wrzasnął całym swoim gardłem, łapiąc z całej siły moje ramię i wręcz wyrywając je z kierownicy, sprawiając, że wreszcie na niego spojrzałem.

I przy tej prędkości, było to wręcz samobójstwem.

Ale kiedy spojrzałem na jego twarz, całą we krwi, ujrzałem tę furię w oczach i paniczny strach, moje myśli zajęły się tylko tym, jak bardzo go kocham i jak bardzo pragnę, aby nie musiał się przy mnie niczego bać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 24, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

sweet lies  ·chanbaek·Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz