♡ten♡

2.9K 382 595
                                    

[nie mam najmniejszego pojęcia co wy ze mną robicie, że w tak krótkim czasie jestem w stanie napisać taki rozdział w dodatku będąc chora. uwielbiam wasze komentarze i naprawdę wow, mało kto potrafi mnie zmotywować tak jak wy]

Słów: 4200

- Chyba pobiłeś siebie samego tymi spodniami - jęknął mi po raz kolejny do ucha, przez co naprawdę miałem go dość. - Możesz w ogóle oddychać? 

- Tak, mogę oddychać, Luhan - przewróciłem oczami, z hukiem zamykając szkolną szafkę. Widziałem, jak blondyn kilka razy lustruje moją sylwetkę wzrokiem, z widocznym grymasem na twarzy. - Tylko się nie zakochaj, Lu - prychnąłem, przewracając oczami. 

- Nie myśl, że mi się to podoba. Wręcz przeciwnie - powiedział srogo, zakładając ramiona na klatkę piersiową. - W twoim stanie powinieneś siedzieć w domu, a nie iść do szkoły, w dodatku w spodniach o dwa rozmiary mniejsze. 

- Luhan, słonko - gwizdnąłem. - Cieszę się, że łatwo zdobyłeś Sehuna, ale Park Chanyeol jest o wiele tudniejszym wyzwaniem. Muszę trochę podkreślić swoje atuty, czyż nie?

 - Wciąż uważam, że przesadzasz - westchnął, podążając za mną wgłąb korytarza. -Nie powinieneś robić takich rzeczy i tak ubierać się do szkoły. 

Nie chciałem prowadzić dalszej i bezsensownej konwersacji z Luhanem, dobrze wiedząc, że mój ubiór wcale nie jest za bardzo wyzywający. Miałem na sobie po prostu cholernie ciasne spodnie ze sporą dziurą na udzie i białą koszulkę, która idealnie odkrywała moje obojczyki, jednocześnie pięknie kontrastując z bladą szyją.

Faktycznie czułem krzywe spojrzenia nauczycieli kierowane w moją stronę, jednak szybko o nich zapominałem, widząc jak większość licealistów pożera mnie wzrokiem, długo patrząc na moją szyję i uda. Ja w odpowiedzi jedynie zadziornie się uśmiechałem, widząc, jak bardzo na nich działam. 

Bawiłem się niesamowicie. 

Jednak wcale nie pragnąłem na sobie czuć tyle spojrzeń obojętnych mi licealistów, tylko tego jednego spojrzenia, które faktycznie przyprawiało mnie o zawroty głowy i przyjemne dreszcze. 

Park Chanyeol, gdzie ty jesteś?

Kolejne przerwy spędzałem głównie na korytarzach szkolnych, przechadzając się w cichym poszukiwaniu tych czerwonych włosów i zadziornego uśmiechu, który należał do Chanyeola. Jednak dopiero na czwartej przerwie, gdy brzuch bolał mnie już przez ciasne spodnia, wreszcie go zobaczyłem. 

I mimo, że w środku miałem ochotę skakać i tańczyć, na mojej twarzy zagościł jedynie zadziorny uśmiech i lekka obojętność, zupełnie tak, jakby fakt, że Chanyeol wreszcie ukazał się moim oczom, nic dla mnie nie znaczył. 

A znaczył.

Dlatego machając zmysłowo biodrami, udałem się w kierunku mojej szafki, przed którą stał Chanyeol, rozmawiając zawzięcie ze swoim kolegą. W mojej głowie tworzył się już doskonały plan, przez co z trudem powstrzymywałem się od głośnego pisku. 

Podszedłem do swojej szafki, kątem oka zerkając na Chanyeola, który nawet na mnie nie spojrzał, co bardzo mi się nie spodobało. Przez dłuższą chwilę grzebałem w szafce, udając, że szukam swoich książek, aż wreszcie wygrzebałem z samego końca najgrubszy i najcięższy podręcznik, który oczywiście należał do znienawidzonej przeze mnie matematyki. Do tego dołożyłem jeszcze dwa podręczniki z fizyki i chemii, by zaraz wszystko poszło zgodnie z moim planem. 

Słysząc niski głos Chanyeola, który w dalszym ciągu rozmawiał z kolegą, najpierw z głośnym hukiem zamknąłem szafkę, zwracając na siebie uwagę większość uczniów przebywających na korytarzu, w tym oczywiście i Parka. Zaraz po tym upuściłem efektywnie trzy podręczniki na podłogę, znów robiąc zainteresowanie wokół mojej osoby.  

sweet lies  ·chanbaek·Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz