Epilog

10.1K 873 198
                                    

Draco wszedł do skrzydła szpitalnego, kierując swój wzrok na łóżko, na którym leżał nieprzytomny Harry.

Od bitwy z Voldemortem minęło pięć dni. Przez ten czas zdążyli naprawić szkody, jakie wyrządzili Śmierciożercy. Pracowali wspólnymi siłami, wszyscy uczniowie i nauczyciele.

Większość podwładnych Voldemorta wyłapano, jednak kilkunastu zdążyło uciec. Aurorzy, którzy zostali wezwani do Hogwartu po niezbyt kulturalnej wizycie Syriusza, Snape'a i Dumbledore'a w Ministerstwie Magii, zaczęli pogoń za nimi, więc Draco się niczym już nie martwił.

Prawie niczym.

Minęło pięć dni, jednak Harry nadal się nie obudził. Pani Pomfrey, a nawet Uzdrowiciele, powiedzieli, że to normalne. Jego ciało i magia regenerowały się. Powiedzieli, że niedługo powinien się wybudzić, jednak Draco był niecierpliwy.

Chciał, aby Potter już się wybudził, aby mógł go przytulić, pocałować oraz zwyzywać od idiotów za narażanie się tak bardzo i straszenie go.

Draco usiadł na krawędzi łóżka, biorąc jedną z dłoni bruneta w swoje. Uśmiechnął się lekko, obserwując delikatną, zrelaksowaną twarz ukochanego. Usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, więc spojrzał tam i zobaczył Rona, który zaskoczony spojrzał na Draco. Chciał się wycofać, jednak postanowił tego nie robić. Podszedł, spoglądając na twarz przyjaciela.

- Myślałem, że nikogo nie będzie - odezwał się rudzielec. Blondyn spojrzał na niego podejrzliwie. Nadal mu nie wybaczył tamtej wielkiej kłótni przed Wielką Salą i tego co zrobił brunetowi. Harry mógł mu wybaczyć, jednak Malfoy nie zamierzał tak szybko tego zrobić.

- Jak widzisz, jestem ja. Jeśli masz z tym jakiś problem, wyjdź - odezwał się, znów spoglądając na twarz Pottera.

- Słuchaj, Malfoy... - Draco spojrzał na niego ostro. Ron przęłknął ślinę na widok miny blondyna. - Naprawdę jest mi przykro za ten incydent przed Wielką Salą. Jest mi strasznie głupio... - zawahał się, jakby nie mógł zmusić się do wypowiedzenia tych słów - Przepraszam, okay? Czy... Czy możesz także przekazać moje przeprosiny tej dziewczynie, którą wtedy tak okropnie potraktowałem?

- Czy ty naprawdę myślisz, że kilka słow skruchy i jedno, cholerne "przepraszam" wystarczy, Weasley? - Draco zaśmiał się kpiąco. - Ta dziewczynka przeżyła szok. Harry także przez ciebie cierpiał. Mogłeś narazić życie jego i moje oraz reszty naszych przyjaciół, gdyby Umbridge wtedy się dowiedziała o naszej przyjaźni. Naprawdę myślisz, że zwykłe "przepraszam" wystarczy? To, że wykrzyczałeś kilka słów zachęty pięć dni temu, nie sprawi, że nagle będziesz bohaterem i wszystko będzie ci wybaczone. Wróć, kiedy dorośniesz i zmądrzejesz, Weasley.

Ron stał tam jeszcze przez chwilę, po czym spuścił głowę i wyszedł szybko z sali bez słowa. Draco spojrzał za nim, jednak szybko odwrócił głowę, gdy usłyszał:

- Nie musiałeś być dla niego taki ostry.

- Harry!

Blondyn momentalnie rzucił się na Harry'ego, jednak zaraz się wycofał, bojąc się uszkodzić go w jakikolwiek sposób. Jego oczy błyszczały od łez zebranych w nich, a na twarzy zawitał szeroki uśmiech. Brunet także się uśmiechnął, szczęśliwy, że mógł znów zobaczyć twarz Draco.

- Jaki jest dziś dzień? - zapytał, podnosząc się lekko do siadu, w czym pomógł mu Malfoy.

- Minęło pięć dni - odpowiedział. - Nieźle nas nastraszyłeś, idioto.

- Przepraszam - odpowiedział, posyłając mu słaby uśmiech. - Rozumiem, że wygraliśmy?

- Tak, Voldemort został pokonany, większość Śmierciożerców została złapana, a szkoła naprawiona.

Po tych słowach Harry wydał westchnienie ulgi. Po tym zorientował się, że Draco nadal trzymał jego dłoń. Brunet uśmiechnął się szeroko, mocniej ściskając dłoń blondyna, przez co na policzkach Malfoy'a zawitał delikatny róż.

- Więc, jak to będzie z nami? - zapytał niepewnie.

- Lepiej żebyś uzbroił się w cierpliwość, ponieważ teraz tak łatwo się ode mnie nie uwolnisz - odpowiedział Draco pewnie, jednak jego twarz stała się jeszcze bardziej czerwona.

- Trzymam cię za słowo - uśmiechnął się Potter kolejny raz. Nie mógł nic na to poradzić. Był w tamtym momencie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Voldemort im dłużej nie zagrażał, on sam przeżył i miał u boku swojego ukochanego. Czego więcej mógł sobie życzyć?

- Powinienem iść po panią Pomfrey - odezwał się, zrywając nagle. Wiedział, że gdyby zwlekał dłużej, pani Pomfrey by go zabiła.

- Tak, powinieneś - zaśmiał się wesoło Potter. Draco nachylił się, zostawił na wargach zawstydzonego Harry'ego delikatny pocałunek, po czym wybiegł z sali, czerwony jak burak.

Harry obserwował jeszcze chwilę drzwi, przez które wybiegł blondyn, z szerokim uśmiechem na twarzy. Chciał, aby Draco już wrócił, jednak nie narzekał tak bardzo, ponieważ wiedział, że mają jeszcze mnóstwo czasu dla siebie. I zamierzał go jak najlepiej wykorzystać.

_______________________

Tak kończymy to ff! Jestem strasznie szczęśliwa, że kogokolwiek to zainteresowało. Dziękuje, że tu ze mną byliście! Jest mi smutno kończyć to ff, jednak jestem z niego zadowolona. Dziękuje jeszcze raz! 💕💕💕💕

✔ Everything Is Different | Drarry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz