Parada równości została w tym roku zorganizowana później, niż zwykle.
Wyglądało na to, że nie było zbyt wielu uczestników. Ani ciekawych rzeczy do zrobienia. Można przyjąć, że nie było tam w sumie nic godnego uwagi. Jeśli mam być szczera, to wcale nie miałam ochoty tam iść ale moja przyjaciółka, Kamila, praktycznie zmusiła mnie do przyjścia. Serio, przyciągnęła mnie za ramię, jakby chciała się upewnić, że nie ucieknę.
Stałam ze skrzyżowanymi rękami, rozglądając się na około, patrząc na przechodzących obok ludzi. Westchnęłam, nie było na co patrzeć. Ten dzień stawał się coraz nudniejszy - dokładnie tak, jak się spodziewałam. Miałam naprawdę niskie wymagania, a mimo to nadal byłam rozczarowana. Jak to w ogóle możliwe? Nie potrafiłam tego pojąć.
- Patrz, tam jest stolik, przy którym możemy usiąść. - odezwała się moja towarzyszka i pociągnęła mnie za sobą w jego stronę. Śłońce mocno świeciło nad nami, pot szybko uformował się na moim czole. Jak to możliwe, że było tak gorąco, skoro lato właśnie dobiegało końca? Oczekiwałam choć odrobiny wiatru, by choć trochę nas odświeżył. Na szczęście stolik znajdował się w cieniu. Położyłam ręce na blacie i oparłam swój policzek na jednej z nich. Byłam zmęczona i - co więcej, niż pewne - odwodniona. Zapowiedź pogody na ten i kilka następnych dni nie wyglądała za dobrze. Według niej na niebie tego dnia miało pojawić się kilka chmur. Cóż, nie było nawet jednej.
- O której godzinie się stąd zmywamy?
- Chcesz już iść? - Kamila wybauszyła oczy, jakby to co powiedziałam, było dla niej ogromnym zdziwieniem i... Rozczarowaniem?
Kamila otworzyła usta gotowa do odpowiedzi, ale właśnie wtedy miejsce obok niej zajął jakiś chłopak, na oko niewiele starszy od nas.
Wziął jedną z leżących na stoliku serwetek i delikatnie powycierał czoło. Zaraz potem jego oczy spoczęły na nachosach, które kupiłyśmy chwilę wcześniej. Było nam jednak za gorąco, ochota na jedzenie szybko nam przeszła.
- Ooo, nachosy! - odezwał się pierwszy raz od momentu przyjścia.
- Chcesz trochę? - Kamila odparła z uśmiechem.
- Nie, kochana. - oddychał szybko, ciężko. Pogoda męczyła jak widać nie tylko nas. - Jestem na diecie. - wyjaśnił klepiąc się po, muszę przyznać, dość sporym brzuchu, po czym wybuchł śmiechem. Zakryłam usta dłonią, by stłumić chichot. Kątem oka zauważyłam, że moja przyjaciółka zrobiła dokładnie to samo. Choć z drugiej strony doszłam do wniosku, że rozbawienie nie byłoby w naszym przypadku niczym złym, bo chłopaka też to rozbawiło. W każdym razie starałam się to ukryć. Nie wiedząc, co innego mogłybyśmy zrobić, obie jedynie uśmiechnęłyśmy się w odpowiedzi.
- Jak tam dziewczyny, dobrze się bawicie?
Nie chcąc skłamać, pokiwałam głową.
Chłopak odszedł chwilę później, żegnając nas ciepłym uśmiechem i życząc dobrej zabawy.
My także zebrałyśmy się stamtąd, bo Kamila chciała się jeszcze przejść.
Szybko zauważyłam kolejne zacienione miejsce, na delikatnym wzniesieniu pod ogromnym drzewem. Po dotarciu na miejsce okazało się, że wiał tu przyjemny, chłodny wiaterek. Od tego momentu wiedziałam, że nie chciałam się stamtąd ruszać ani na krok.
- Wika. - Kamila dała mi delikatnego kuksańca w żebra. - Popatrz na tamtą dziewczynę. - dyskretnie wskazała na jedną z nich.
- Jest nawet ładna. - powiedziałam.
- Nawet ładna? - wydawała się sceptycznie nastawiona do mojej opinii. - Jest śliczna! - odparła z podekscytowaniem. Zaraz potem poczułam, jak jej długie, akrylowe paznokcie wbijają mi się w ramię. - Ta tam jest ładniejsza! - Yhym, następna ofiara wpadła jej w oko. Zarechotałam w duchu. - Ooo, jest jeszcze jedna! - Jezu, sprawdzała teraz wszystkich na około. Każda dziewczyna była dla niej ładna, w tym tkwił cały problem. - Która według ciebie jest najładniejsza?
- Nie wiem. - odparłam zgaszonym głosem, nie zastanawiając się nad tym ani chwili.
Kamila kontynuowała swoje zwiady. I ja zaczęłam znów rozglądać się na około. Tłum się przerzedził, ludzie zaczęli się rozchodzić i właśnie to ja także miałam ochotę zrobić. Gdyby tylko Kamila mogła podwieźć mnie do domu... Jakież to żenujące, miałam skończone 18 lat, mimo to jednak babcia nie chciała kupić mi samochodu. Według niej auto tylko by mnie rozpraszało. Cóż, nie mogłam tak naprawdę nie przyznać jej racji.
Westchnęłam ciężko, chyba już milionowy raz tego dnia. Mój wzrok wędrujący bezwiednie po placu natrafił nagle na grupkę ludzi stojących nieopodal. Zaciekawilo mnie, co robią. Zamiast kontynuować rozglądanie się, skupiłam się na nich. Część z nich szybko się rozeszła i zostały tylko dwie osoby: chłopak i dziewczyna... Prześliczna dziewczyna - byłam w stanie tak pomyśleć mimo dzielącej nas odległości. Szczęka mi opadła, dosłownie.Pierwszy rozdział!😄 Mam nadzieję, że się spodoba
CZYTASZ
Dla Ciebie zrobię wyjątek. ~ |teacherxstudent|
Teen FictionPewnego dnia poznajesz osobę, która kompletnie zmienia Twój światopogląd. Problem jednak w tym, że to żona Twojego najlepszego przyjaciela. Na domiar złego ten ktoś, kto zajmuje szczególne miejsce w Twoim sercu i zmienił Twoje życie o 180° okazuje s...