Eryk był jeszcze większym dupkiem, niż zwykle. Przez całą lekcję się mnie czepiał i mi dogryzał. Pytał, czemu dziś nie weszłam do klasy śpiewając jedną z tych moich wesołych pioseneczek. Przecież nie muszę co ranek robić z siebie kretynki dla uciechy znajomych... Próbując ignorować jego słowne docinki, pozwoliłam sobie wędrować wzrokiem szukając czegoś, co odwróciłoby moją uwagę od tego przygłupa. Po chwili skupiłam się na Emily, na którą przecież obiecałam sobie nie patrzeć, gdy nie istniał ku temu jakiś ważny powód. Ale w sumie, jakby spojrzeć na to w inny sposób, skoro patrzenie na nią sprawiało, że Eryk, jak zresztą również wszystko inne na około, przestawał istnieć, to właściwie czemu by nie pozwolić sobie na chwilę przyjemności? Mocne szturchnięcie w ramię wyrwało mnie z zamyślenia.
- Daj mi odpowiedzi do drugiego zadania. - powiedział Eryk. Ta, jasne, już lecę. Kim on myśli, że jest, że ma czelność tego ode mnie żądać? Nie po to się napracowałam, żeby teraz podać mu wszystko na tacy. Właściwie sama nie potrafiłam uwierzyć w to, że wszystkie zadania zrobiłam całkowicie sama, bez niczyjej pomocy. Najwyraźniej naprawdę bardzo potrzebowałam czegoś, co odwróciłoby moją uwagę od tego wszystkiego.
- Idź przepisz od kogoś innego, frajerze. - warknęłam.
- Jesteś taka niemiła... - powiedział, po czym uniósł dłoń do piersi udając wielce urażonego.
- Weź już skończ, serio nie mam nastroju. - ucięłam. Nie miałam do niego cierpliwości tego poranka. Nadal nie potrafiłam zapomnieć słów Wojtka z zeszłego tygodnia. Dzień po naszym ostatnim wspólnym obiedzie potwierdził, że ze się ze sobą przespali po tym, jak z Justyną wyszłyśmy. Nie do wiary, ja nie potrafiłam zabawić się z tamtą dziewczyną z imprezy, bo nie chciałam, by zmyła dotyk Emily z mojego ciała, a ona tak po prostu poszła z nim do łóżka? Pff. W każdym razie, w jej sytuacji sprawy miały się o wiele inaczej, w końcu Wojtek to jej mąż.
- Co się z tobą dziś dzieje? - spytał Eryk spoglądając na mnie z lekkim zdziwieniem.
- Bardzo cię nie lubię, wiesz o tym? - powiedziałam jedynie.
- Wiem. - odpadł, choć moja wcześniejsza wypowiedź powinna zostać uznana za pytanie retoryczne. Przecież to było oczywiste i tylko idiota mógłby stwierdzić, że chłopak nie ma o tym zielonego pojęcia. - Wydajesz się po prostu jakaś inna, dobita... Opóźniona. - spojrzał na mnie. - No, przynajmniej bardziej opóźniona, niż zwykle. - dodał po chwili i zaśmiał się sarkastycznie.
- Co cię to w ogóle obchodzi...
- Tak właściwie, to wcale mnie nie obchodzi. - przyznał po chwili namysłu. - Zastanawiam się po prostu, co jest powodem tego, że zachowujesz się inaczej, niż zwykle. Fajnie byłoby wiedzieć, mógłbym to wykorzystać w przyszłości przeciwko tobie. - wywróciłam oczami słysząc jego słowa. - No i czego się irytujesz? Nie masz okazji wyżyć się ostatnimi czasy w łóżku, czy jak?
- Moje życie seksualne to nie twój biznes. - powiedziałam to o wiele głośniej, niż zamierzałam. Poczułam na sobie zaskoczone spojrzenia większości osób z klasy. Cholera.
- Wiktoria, chodź tu. - na dźwięk jej głosu poczułam, jak miękną mi kolana. Emily wstała i wskazała drzwi prowadzące do niewielkiego magazynku znajdującego się za nią. Wzdychając, wstałam i zrobiłam, co mi kazała. Kobieta poczekała aż wejdę do pokoiku, po czym podążyła za mną i zamknęła drzwi.
- O co chodziło z tym, co powiedziałaś przed chwilą? - wydawała się zmartwiona, co mnie zdziwiło, bo spodziewałam się raczej, że będzie zła. Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na czubki własnych butów.
- O nic. - powiedziałam. Nie mogłam zmusić się, by na nią spojrzeć. Nie tym razem.
- Wiem, że to napięcie między nami wszystko utrudnia, ale musimy sobie z tym poradzić. - powiedziała ściszonym głosem. Jej słowa sprawiły, że mimowolnie na nią spojrzałam. - A przynajmniej powinnyśmy spróbować je ignorować. - dodała po chwili. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek sama z siebie zacznie ten temat, a już szczególnie nie przewidziałam, że zrobi to w szkole, w trakcie lekcji. - Wojtek i ty jesteście dla mnie jak rodzina, on jest moim mężem, więc i tak będziemy zmuszone do tego, by w jakiś sposób się dogadać. Nie ważne, czy ci się to podoba, czy nie. Postaraj się nie utrudniać, dla dobra wszystkich. - powiedziała.
- Ok. - jedynie to byłam w stanie powiedzieć.
- Bardzo dobrze. - odpowiedziała a na jej twarzy zagościł niewielki uśmiech. Odwróciła się i wróciła do klasy.
Oparłam się o niewielką umywalkę i wzięłam głęboki oddech. Potrzebowałam chwili spokoju, zanim wrócę na lekcję. Nie potrafiłam się na niczym skupić, myśli w mojej głowie szalały. Potrzebowałam czegoś, co odwróciłoby moją uwagę od tego, co się działo. I to już, w tej chwili. Zamieszanie. Żart! Strzyknęłam palcami, jakby rozgrzewając się przed jakimś wyzwaniem. Wiedziałam, co muszę zrobić, miałam plan działania. Uśmiechnęłam się szeroko w duchu. Próbując utrzymać ekscytację w sobie i nie pokazać jej reszcie świata, wróciłam powolnym krokiem do klasy i skierowałam się prosto do Kamili.
- Chodź ze mną. - szepnęłam jednocześnie pochylając się do torebki, by wyjąć z niej niewielkie zawiniątko. Spojrzałam kątem oka na Emily. Pomagała komuś rozwiązać jakieś zadanie. Okazja była idealna, bo kobieta była pochłonięta wykonywaną czynnością i nie miała szans zauważyć, że wymykamy się z sali na korytarz.
- Zabawimy się? - spytałam, po czym pokazałam jej zawartość zawiniątka. Dziewczyna spojrzała na musujące tabletki na ból głowy. Kilka dni wcześniej miałam migrenę i zostało mi po tym incydencie kilka sztuk. Co za szczęście, że będąc w domu zapomniałam wyjąć je z torebki!
- Co masz na myśli? - odpowiedziała pytaniem na pytanie jednocześnie unosząc brwi.
Nachyliłam się i wyszeptałam jej na ucho mój plan odnośnie żartu, po czym spojrzałam na nią czekając na końcowy werdykt. Kamila zaśmiała się cicho.
- To będzie świetne. - powiedziała podekscytowana. Pokiwałam głową przyznając jej rację. Oczywiście, że będzie, przecież to ja to wymyśliłam!
Następny rozdział wstawię w poniedziałek. ;) miłego weekendu!
CZYTASZ
Dla Ciebie zrobię wyjątek. ~ |teacherxstudent|
Teen FictionPewnego dnia poznajesz osobę, która kompletnie zmienia Twój światopogląd. Problem jednak w tym, że to żona Twojego najlepszego przyjaciela. Na domiar złego ten ktoś, kto zajmuje szczególne miejsce w Twoim sercu i zmienił Twoje życie o 180° okazuje s...