11.

3.6K 176 59
                                    

*Wiktoria*

Od ostatniego pobicia minął tydzień, Siniaki zaczęły znikać, rozcięta warga już się prawie zagoiła. Kuba nie zrobił mi od tego czasu zupełnie nic złego, ale nie zamierzałam narzekać.

Okazało się, że ojciec postanowił zrobić mi niespodziankę i przyjechał mnie odwiedzić.

***

Weszłam do domu z Kubą i od razu przywitał mnie radosny głos taty rozmawiającego z kimś przez telefon. Miło było go słyszeć tak uradowanego. Dobra, dobrze było go w ogóle słyszeć, bo ostatnio nie rozmawialiśmy nawet przez komórkę.

- Co tam, dzieciaki? - spytał, gdy zakończył rozmowę.

- Nic, tato. Kompletnie nic. - odparłam i uśmiechnęłam się szeroko.

- Wieczorem organizuję spotkanie naszych przyjaciół, bo bardzo dawno się nie widzieliśmy. - mężczyzna wydawał się tym bardzo podekscytowany.

- Chciałbym dziś zabrać Wikę na imprezę. Będziemy świętować ostatnie zwycięstwo naszej drużyny siatkarskiej. O której zacznie się to spotkanie? - powiedział chłopak, a mi od razu zrzedła mina. Nie miałam kompletnie ochoty na wieczorny wypad na popijawę z Kubą, dlatego po cichu miałam nadzieję, że ojciec zabroni mi iść.

- Zakładam, że około 17 wszystko się zacznie. Zjemy razem obiad i Wiktoria będzie wolna. - czyli jednak jestem skazana na chłopaka. Cudownie. Po prostu cudownie. - Świetny pomysł z tym świętowaniem, z kim wygraliście? - poszłam do siebie do pokoju, bo nie uśmiechało mi się słuchać rozmowy na męskie tematy. Sport to nie mój konik, szczególnie siatkówka.

Kuba zawinął jakiś czas później. Obiecał, że odezwie się, jak będzie po mnie jechał. Popołudnie minęło mi szybko i około 16 zaczęłam szykować się na wyjście z chłopakiem.

- Wiktoria, chodź tu! - usłyszałam wołanie taty. Uznałam, że wszyscy już przyszli. Przeczesałam jeszcze raz włosy, sprawdziłam, czy makijaż nie ma żadnych niedociągnięć, spryskałam się perfumami i zeszłam do salonu. Już na schodach wyłowiłam spośród kilkunastu głosów śmiech, za który dałabym się pokroić...

- Moja księżniczka w końcu zeszła. - tata podszedł do mnie i mnie uścisnął. Mimo, że nie chciało mi się siedzieć z nimi wiedziałam, że tacie na tym bardzo zależało. W sumie co mi szkodzi...

- Skarbie, to jest Emily Davis. - tata nas sobie przedstawił. Spojrzałam na nią, a ona na mnie. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. To, że ojciec ją zaprosi było bardziej, niż pewne, a jednak zaskoczył mnie jej widok. Po chwili z trudem przeniosłam spojrzenie z powrotem na mężczyznę.

- Tato, my się już znamy. - powiedziałam.

- Jak to? - był naprawdę zaskoczony.

- Uczę Wiktorię angielskiego od początku roku. - pospieszyła z wyjaśnieniem Emily.

- Ahh, rozumiem.

W salonie znajdowało się kilka osób, które były mi całkiem obce, ale większość znałam. Poza Emily przyszła również oczywiście moja siostra, Wojtek, babcia, trener taty, którego znam od dziecka, mój wujek i tak dalej.

Obiad mijał szybko, co oznaczało, że z każdą chwilą zbliżało się moje wyjście z Kubą, ale tego dnia akurat na nic innego nie czekałam tak bardzo. Emily sprawiała, że czułam się dość niepewnie, wręcz niezręcznie.

- A więc jak moja córka radzi sobie w szkole? - spytał nagle tata.

- Bardzo dobrze. Jej wyniki znacznie się poprawiły, choć od początku bardzo dobrze jej szło. Pokładam w niej wielkie nadzieje... Bardzo miło mi się z nią współpracuje. - nauczycielka mówiła co prawda do taty, lecz ani na moment nie oderwała spojrzenia ode mnie. Nagle usłyszałam dźwięk klaksonu za oknem. Pędem zerwałam się z krzesła, przeprosiłam i powiedziałam, że Kuba czeka.

Dla Ciebie zrobię wyjątek. ~ |teacherxstudent|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz