7.

3.7K 186 4
                                    

  - A Wojtka i Justynę gdzie wcięło? - spytałam zdziwiona.  

- Zadzwonił telefon Wojtka i wyszli. Pewnie chodzi o pracę. - odparła kobieta. 

W tamtej chwili wszystko stało się dla mnie jasne jak słońce. Zrozumiałam także, czemu zaprosili mnie na obiad. Po prostu nie chciało im się pomagać przy rozpakowywaniu walających się wokoło pudeł z rzeczami. Miałam to poniekąd za złe Wojtkowi, w końcu to on się tu wprowadził, a nie ja. Powinien sam zadbać o zakończenie tego etapu, a nie zrzucać wszystko na nas. Nic jednak nie mogłam na to poradzić. Rozmowa z chłopakiem niewiele by dała.

- Czyli zostałyśmy z tym same. - stwierdziłam z lekkim uśmiechem, na co nauczycielka jedynie pokiwała głową. Jej twarz również rozświetlił uśmiech.

- To co, zaczynamy? - spytałam, a Emily znów przytaknęła.

Po trzech godzinach prawie skończyłyśmy. Nauczycielka rozkładała zdjęcia w ramkach po szafkach, a ja zauważyłam jeszcze jedno małe pudełeczko. Było znacznie bardziej zakurzone, niż reszta, co zwróciło moją uwagę. Wyglądało, jakby nikt nie zaglądal do niego od lat. Wzięłam je w dłonie i usiadłam na fotelu. Rozcięłam oklejającą je taśmę nożykiem i otworzyłam je. W środku znalazłam sporo zdjęć. Wyjęłam wszystkie i odłożyłam kartonik na bok. Na pierwszym zdjęciu była Emily i prawdopodobnie jej rodzice. Przyjrzałam się jej bardziej dokładnie i stwierdziłam ze zdziwieniem, że jej uśmiech jest tu bardzo widocznie wymuszony. Na kolejnych również była kobieta, a obok niej ludzie, których nie znałam. Znalazłam jedno, które upamiętniało jej zdaną maturę - wyłowiłam jej twarz spośród kilkudziesięciu innych nastolatków. Dumnie trzymała świadectwo swojej dojrzałości przed sobą a na jej twarzy gościł tak typowy dla niej uśmiech. Na kolejnych była z jakąś dziewczyną. Zagapiłam się na moment. Patrzyłam na Emily... Te kilka lat zmieniło bardzo niewiele w jej wyglądzie. Piegi na jej policzkach teraz stały się niewidoczne. A może to za sprawą podkładu, czy pudru? Nie wiedziałam. Jej brązowe włosy na zdjęciach były długie i lekko podkręcone, a dziś były idealnie proste i sięgały do połowy łopatek. Ciekawe, czy używa prostownicy, czy poszła na keratynę? Tego też nie wiedziałam. Spojrzałam na kolejne zdjęcie... I zamarłam. Co do cholery? Westchnęłam gwałtownie i aż zrobiło mi się ciemno przed oczami. Przetarłam delikatnie powieki, żeby się upewnić, że wzrok mnie nie myli i naprawdę widzę to, co widzę. Patrzyłam na Emily, która całowała drugą dziewczynę. Nie w policzek, jak całują się przyjaciółki. Tylko w usta.

- Wiktoria? - głos kobiety wyrwał mnie z zadumy i szoku. - Proszę, oddaj to. - dodała ze zdenerowaniem, gdy zauważyła, co znalazłam. Spojrzałam na to, co trzymałam od dłuższej chwili w dłoniach, a zaraz potem przeniosłam wzrok na nią, próbując zrozumieć, co właśnie się stało. Gdy nie zareagowałam na jej prośbę, podeszła bliżej i dość gwałtownie wyrwała mi wszystko z rąk. Jej oblicze zostało zasnute przez strach, a oczy wyrażały wiele sprzecznych emocji. Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, lecz nie wydobył się z nich nawet jeden dżwięk.

- Ja... Przepraszam. Nie powinnam... - kompletnie nie wiedziałam, co powiedzieć. Naruszyłam jej prywatność i pewnie ciężko będzie to naprawić. Z pewnością nie chciała, bym znalazła to, co znalazłam. Czując ogarniające mnie uczucie paniki, przeczesałam włosy palcami i spojrzałam na własne stopy, bo nie wiedziałam, gdzie podziać wzrok. Emily spoglądała tylko to na mnie, to na zdjęcia i milczała przez dłuższą chwilę. W którymś momencie usiadła na pobliskiej pufie i się rozpłakała. Totalnie zbiło mnie to z pantałyku i już zupełnie nie miałam pojęcia, co powinnam zrobić. Zebrałam się w sobie i usiadłam obok niej.

- Emily... - nawet głupi by się domyślił, że to nie ja wyprowadziłam ją z równowagi. Wiedziałam, że spierdoliłam, ale dlaczego zaczęła płakać? Przez to zdjęcie? - Całowanie innej dziewczyny to nic złego. - powiedziałam. Nie widziałam w tym najmniejszego problemu. Jasne, że była mężatką, ale chodzi o to, że to była jedynie fotografia, która dodatkowo zdawała się być bardzo stara. Odpowiedziała dopiero po chwili a przez ten czas jedynym dźwiękiem, który można było usłyszeć, był jej cichy szloch.

- Nic nie rozumiesz.

- Pocałowałaś przyjaciółkę... Kto by się tym przejmował? - jedynie taki wniosek był dla mnie sensowny. Była nastolatką, próbowała nowości i odkrywała samą siebie. Kobieta zaprzeczyła gwałtownym ruchem głowy.

- To nie była tylko przyjaciółka. - powiedziała. - Była moją dziewczyną.

- Emily, nie musisz mi się tłumaczyć, sama jestem bi. - zapewniłam. W mojej głowie znów zapanował chaos. A już myślałam, że wszystko sobie poukładałam...

- Wiem, ale chcę.

- Naprawdę, nie ma takiej potrzeby... - powiedziałam. To nie była moja sprawa, bez znaczenia, jak bardzo ciekawa byłam.

- Daj mi po prostu powiedzieć, dobrze? - spojrzała na mnie a jej oczy nadal wypełniały łzy.

- Nie chcę, żebyś pozostała bez wyjaśnienia. - miała taką minę, jakby bała się, że będę ją osądzać za to, co zobaczyłam. Powoli położyła zdjęcie na swoich kolanach pozwalając mi zobaczyć je jeszcze raz. - Spotykałam się z nia, gdy byłam jeszcze w liceum, przed wyjazdem z Ameryki.

- Mieszkałaś w Ameryce? - zdziwiłam się.

- Tak, przez piętnaście lat. Mój tata był Amerykaninem. Rodzice poznali się, gdy mama pojechała tam do pracy.  - to doskonale tłumaczyło jej zagraniczne imię. Otarła spływającą po policzku łzę i kontynuowała: - W każdym razie, dziewczyna miała na imię Claire. Gdy nasz związek stał się poważniejszy, powiedziałam swoim rodzicom. Nie pochwalali tego...

- Nie musisz opowiadać mi o tym wszystkim... - po prostu nie chciałam, by znów przez to przechodziła. Nie zważając na mój protest, mówiła dalej:

- Musiałam przez to z nią zerwać. - zamknęła oczy i głęboko westchnęła. - Kazali mi trzymać mi się z dala od jakichkolwiek dziewczyn. - dodała, po czym powoli podniosła powieki, jakby obawiając się mojej reakcji na jej wyznanie. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak się czuła, choć bardzo próbowałam. Gdybym była na jej miejscu, powiedziałabym im, że mają się nie wtrącać, bo to moje życie i to nie oni powinni decydować, z kim będę się spotykać, a z kim nie. Emily jednak wydawała się inna. Była jak te wszystkie te dziewczyny, które przestrzegają zasad, które słuchają poleceń rodziców bez względu na koszty.

- A jak już się od nich wyprowadziłaś... Mogłaś się chyba spotykać z innymi dziewczynami, prawda?

- Nie. Byłam poza domem ale to nie znaczy, że mogłam tak po prostu zignorować ich życzenie. Nie spotykałam się z nikim... Aż poznałam Wojtka. - nagle spojrzała mi prosto w oczy. - Wiktoria, on nie ma o tym pojęcia. Błagam cię, nie możesz mu powiedzieć. 

- O to się nie martw, nie zrobię tego. - zapewniłam. - To twój mąż, dlaczego po prostu mu nie powiedziałaś? - dodałam po chwili.

- Nie powiedziałam mu, bo to ta część mojego życia, której najbardziej się wstydzę.

- Wstydzisz? Tylko dlatego, że rodzice ci na to nie pozwolili nie znaczy, że to coś złego. - szczerze nienawidziłam, kiedy tacy ludzie, jak jej rodzice sprawiali, że osoby takie jak Emily czuły się winne i zażenowane, bo kochały kogoś tej samej płci. Kto o to dbał? Jeśli to czuni nas szczęsliwymi, mamy prawo kochać i być z tymi, których kochamy, bez względu na płeć.

- Wiem, ale... - przerwała nie potrafiąc znaleźć odpowiednich słów.

- Nie ma żadnego "ale". Masz prawo kochać tych, których chcesz. - ucięłam i uśmiechnęłam się.

- Cóż... kocham Wojtka. - również się uśmiechnęła. Mój przyjaciel był szczęściarzem. Mimo, że darzyłam ją pewnego rodzaju uczuciami, nadal w pewnym sensie cieszyłam się, że im wyszło. Emily była teraz częścią naszej rodziny, nawet jesli Wojtek nie był moim prawdziwym bratem.



Dziś trochę krótszy rozdział ale wyjechałam i nie mam internetu. 😂 Enjoy!

Dla Ciebie zrobię wyjątek. ~ |teacherxstudent|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz