*Emily*
Byłam u Wiktorii w domu na przyjęciu, na które zaproszono Wojtka, a więc siłą rzeczy również mnie. Siedziałam na kanapie i przyglądałam się wszystkim pijącym. Ja również trzymałam w dłoni lampkę wina, ale w porównaniu z całą resztą, ja upiłam ledwo kilka łyków. Wszyscy śmiali się z czegoś, czego absolutnie nie byłam świadoma, bo myślami byłam zupełnie gdzieś indziej. Przy Wiktorii. Wyglądała przepięknie tego wieczoru. Nie potrafiłam oderwać od niej wzroku. Miałam tylko nadzieję, że nic jej się nie stanie na tej imprezie, na którą się wybierała. Kuba i alkohol to pewnie mieszanka wybuchowa i nie podobało mi się, że gdziekolwiek z nim wychodzi. Ostry dźwięk dzwonka wyrwał mnie z potoku myśli. W rogu pokoju, na niewielkim stoliku, dzwonił telefon, zapewne domowy. Rozejrzałam się na około i, jak się okazało, nikt nie przejął się tym faktem, dlatego wstałam i sama go odebrałam.
- Halo?
- Tato! - usłyszałam zduszony krzyk. Rozpoznałabym ten anielski głos wszędzie.
- Nie, Emily. - nie było odpowiedzi, słychać było jedynie płacz. Poczułam w sercu ukłucie strachu.
- Wika? Wiktoria! Wszystko w porządku? - niemal krzyknęłam do słuchawki.
- Tata musi mnie odebrać. Chyba ktoś mnie naćpał.
Zaczęłam panikować. Naćpali ją? Zerknęłam kątem oka na jej ojca, który w tamtej chwili leżał na podłodze jak kłoda i śmiał się jak wariat.
- Wiktoria? Wiktoria, gdzie jesteś?
- Ja... Nie wiem. - wyszeptała między kolejnymi szlochami.
- Wika, skarbie. Gdzie była ta impreza? - spytałam a dziewczyna po chwili podała mi adres.
- Zostań tam, kochanie, już po ciebie jadę.
Szybko złapałam kluczyki od samochodu i kurtkę i skierowałam się do drzwi. Rzuciłam okiem raz jeszcze na całe to zapite towarzystwo i stwierdziłam, że i tak nikt nie zorientuje się, że wyszłam.
Mimo, że jesień jeszcze dobrze się nie zaczęła, chłód przeszył mnie od stóp do głów, gdy szłam do pojazdu. Owinęłam się szczelniej kurtką i wsiadłam do auta. Odpaliłam silnik, nie zapięłam nawet pasów w pośpiechu, i udałam się pod podany przez Wiktorię adres. Zamierzałam właśnie skręcić w kolejną ulicę, gdy mój wzrok natrafił na kogoś leżącego na chodniku. Szybko się zatrzymałam i praktycznie wyskoczyłam na dwór. Mimo panujących ciemności od razu wiedziałam, że ta postać to Wiktoria. Rozpoznałabym te długie nogi wszędzie.
- Wika!
Klęknęłam obok niej i przewróciłam ją na plecy. Widok mnie zszokował. Jej warga mocno krwawiła a policzek mocno spuchł. Widoczne były również ślady po łzach, które zmyły jej makijaż. Mój wzrok przeszedł na inne części jej ciała. Na nadgarstkach i ramionach formowały się siniaki. Resztki sukienki walały się na około, przez co bielizna była praktycznie jedyną rzeczą, która zakrywała jej nagie i zmaltretowane ciało. Zmusiłam się, by odwrócić wzrok. To nie był właściwy moment na takie rzeczy. Nie miała na sobie nawet butów i cała się trzęsła.
- Wiktoria!
Brak odpowiedzi. Delikatnie nią potrząsnęłam, by ją otrzeźwić. Powoli otworzyła oczy a z jej ust wydobył się cichy krzyk. Zaczęła kopać i odpychać mnie od siebie, ale nie zamierzałam jej puścić.
- Zostaw mnie! Zostaw mnie! - krzyczała a w jej oczach znów zbierały się łzy. Była naprawdę przerażona.
- Wika, to ja, Emily, Wika, spójrz na mnie! - delikatnie złapałam ją za głowę i zmusiłam, by mi się przyjrzała.
CZYTASZ
Dla Ciebie zrobię wyjątek. ~ |teacherxstudent|
Teen FictionPewnego dnia poznajesz osobę, która kompletnie zmienia Twój światopogląd. Problem jednak w tym, że to żona Twojego najlepszego przyjaciela. Na domiar złego ten ktoś, kto zajmuje szczególne miejsce w Twoim sercu i zmienił Twoje życie o 180° okazuje s...