Dreiundzwanzig "No bez kuźwa jaj"

4.2K 459 230
                                    

Na ten dzień starał się wyglądać najładniej jak tylko potrafił. Wybrał czarne obcisłe spodnie z dziurami na kolanach, oraz bluzę w kolorze pudrowego różu. Chciał być dzisiaj śliczny, a dobrze pamiętał, że Jungkookowi podobał się ten ubiór. 

Uśmiechnął się w stronę swojego lustrzanego odbicia i schował do kieszeni telefon i portfel. 

Poszedł jeszcze szybko do lusterka w łazience, by móc ocenić czy w stu procentach wygląda tak jak zaplanował.

Nie było.

Westchnął tylko i pomodlił się by Jungkookowi się spodobało.

Nałożył na usta jeszcze raz pomadkę ochronną o delikatnym, wiśniowym kolorze. Poprawił przedziałek swoich pofalowanych włosów. Specjalnie dzień wcześniej poszedł do swojej fryzjerki, by ta poprawiła mu kolor włosów (może źle mu się blond kojarzył, ale wyglądał w nim bosko). Niestety farba tym razem nie złapała czystego blondu i był on trochę szarawy, jednak podobał się mu.

- Tae, ktoś po ciebie - uśmiechnęła się jego mama wchodząc do pokoju syna.

Blondyn wziął głęboki oddech. Ciągle był pełny niepewności. Lubił Jungkooka, nawet bardzo. Z ręką na sercu był w stanie powiedzieć, że zaczyna mu się podobać. Jednak jego ostatni (jak i pierwszy) chłopak okazał się średnio zdrowy na umyśle. Mimo krążącego w głowie faktu, że to jego przyjaciel i z pewnością wszystko będzie dobrze, czuł niepokój. 

Zszedł na dół i obok drzwi wejściowych zobaczył szatyna. Wyglądał na prawdę prześlicznie. Miał na sobie czarne spodnie, lecz bez dziur tak jak Tae. Na nogach miał dość masywne buty na sznurowadła. Na białą koszulkę zarzucony miał turkusowy sweterek. W ręku natomiast trzymał małą różyczkę obsypaną srebrnym brokatem. 

Jeon martwił się na początku, że róża będzie zbyt babska i Taehyung go wyśmieje, jednak ten posłał mu piękny uśmiech i podszedł go przytulić. 

Bez słów wręczył mu różę, którą ten włożył do wazoniku w przedpokoju (mama chłopaka od zawsze kochała kwiatki i co jakiś czas przynosiła nowe do domu. Z tego powodu wazonik z wodą stał zawsze  pogotowiu).

Dopiero po wyjściu z domu zaczęli rozmowę, która i tak na początku była dość nieśmiała.

- Gdzie idziemy Kookie? - spytał naciągając rękawy bluzy na swoje dłonie.

- Co powiesz na park, w którym byliśmy kilka tygodni temu? - spytał. 

Kim przytaknął tylko, nie spuszczając wzroku ze swoich butów.

Dopiero gdy przeszli bramkę, Jungkook wziął głęboki oddech, który miał uspokoić jego nerwy i złapał blondyna za rękę. Tae na początku trochę się speszył jednak dotyk tego chłopka rozluźnił go. Gdy poczuł ciepło bijące od nastolatka, uśmiechnął się.

- Cieszę się, że tu jesteśmy - Jeon wzmocnił uścisk dłoni.

- Tak, ja też - odpowiedział starszy.

Na początku było rzeczywiście dość drętwo, jednak wraz z czasem atmosfera polepszała się. Po kilkunastu minutach chłopcy śmiali się, wspominając różne sytuacje.

Chłopcy świetnie czuli się w swoim towarzystwie i nic nie zapowiadało, żeby coś się zepsuło.

A jednak.

Akurat śmiali się z momentu, w którym Jungkook potknął się o mała ławeczkę i wylądował twarzą w parkiet, kiedy szatyn odchylił się od oparcia ławki i dostrzegł kogoś w oddali.

- No bez kuźwa jaj. Ja już do tego parku nie przychodzę - zdenerwowany przerwał rozmowę na co Tae spojrzał na niego zdziwionym wzrokiem.

Nim chłopak zdążył się odwrócić poczuł ręce na swoim pasie i cały świat przewrócił się mu do góry nogami.

Pisnął przerażony, lecz dopiero po krótkiej chwili zrozumiał co się stało.

- Jungkook puszczaj! - cały czerwony zaczął uderzać swojego przyjaciela w plecy. - To podpada pod porwanie!

Chłopak przestał bić Jeona i westchnął.

Przypomniał mu się nagle fakt, że szatyn porwał go po zobaczeniu czegoś, więc skierował swój wzrok w tamtą stronę.

- Co to ma cholera być! Puszczaj mnie bo nie wytrzymam! - zaczął się szarpać widząc przechodzącego parkiem Boguma. - Jak mu przypiernicze, to do świąt nie wstanie! 

Zaczął się szarpać. Wreszcie po tych kilku tygodniach miał okazję przywalić Bogumowi w jego wielki nochal.

- Przestań się tak rzucać! Nie puszczę cię i tak.

No cholera.

Taehyung chciał wybuchnąć. Park Srogum - niszczyciel ludzkich marzeń - idzie sobie się chodniczkiem, jakby nigdy nic, a blondyn nawet nie może mu przywalić.

Ironia losu.

Chociaż mógł przyznać, że mimo wszystko Jungkook może go tak nosić cały czas.

Wziął głęboki oddech i oparł łokcie na plecach czarnowłosego, by podeprzeć swoją głowę.

- Cześć Lisa - powiedział do dziewczyny, którą właśnie wyminęli.

Ta podniosła głowę z nad telefonu i odwróciła się zdezorientowana. Uniosła jedną brew od tego niecodziennego widoku. Zrozumiała jakich rzeczy nie widzi będąc wpatrzoną.

Wróciła więc wzrokiem do tablicy na Facebooku i ruszyła spowrotem przed siebie.

W tym czasie Taehyung postanowił jedno.

Jeszcze raz zobaczy Boguma, to nakopie mu tak, że nie podniesie się z ziemi dwa tygodnie.

★~★~★~★~★

Najlepszego dla mnie lel 🎁🎉

Niby pierwsza randka ale nie chciałam jeszcze słodzić.

No i Bogum nie mógł rozpłynąć się w powietrzu.

Cheerleader ★kth+jjk★Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz