Einundzwanzig "Zawody cz. 3"

4.3K 491 176
                                    

ALL THE UNDERDOGS IN THE WORLD

Pierwsze słowa piosenki rozbrzmiały w głośnikach, a mięśnie tancerek i tancerza spięły się.

A DAY MAY COME WHEN WE LOSE

Oddechy niebezpiecznie przyspieszyły, a serce waliło niczym młot pneumatyczny.

BUT IT IS NOT TODAY

Rozpoczynały się jedne z pierwszych ruchów.

TODAY

To

WE

Ten

FIGHT

Moment.

Prawa ręka w górę. Pochylenie ciała w kierunku lewej nogi. Fala i przeplatanka w lewą stronę. Ręce w górę, dwa razy zrobiony krzyżyk.

Ruchy jak wyryta mantra powtarzane były w myślach.

Nic nie miało prawa się zepsuć. Wszystko miało być idealnie, dopięte na ostatni, mały guziczek.

Pochylanie ciała, raz w lewą stronę, raz w prawą.

Wszystko rozpoczęło się idealnie, ale czy poradzą sobie przy wstępie do refrenu? Był zdecydowanie trudny. Jeżeli nie zepsują tego, zostanie tylko idealnie zatańczony powtarzający się fragment i będzie z górki.

Kilku sekundowe solo Lisy. Tak! Poradziła sobie.

Kroki dalej przestały być czymś strasznym. Nikt nie myślał nad tym, co teraz będzie trzeba zrobić. Nogi, ręce, całe ciało samo się ruszało, jakby było do tego zaprogramowane.

Wokoło nie było słychać nic oprócz rozbrzmiewającej muzyki. Ludzie całkowicie ucichli oglądając występ. Większość z nich siedziała osłupiała wraz z rozwartymi ustami.

To był zdecydowanie najlepszy występ do tej pory.

Oddechy stawały się niebezpiecznie szybkie, ale kto by się teraz tym przejmował. 

Jungkook patrzył zahipnotyzowany. To co grupa prezentowała, było rzeczywiście fantastyczne. Nie ma nawet mowy o tym, że nie wygrają. Ale teraz na uwadze miał, żeby to ich drużyna siatkarska wygrała. Drugi raz się nie odważy zaprosić blondyna.

 Układ powoli dobiegał końca, mimo że żaden z widzów tego nie chciał.

Ostatnie fragmenty piosenki zakończone były gromkimi brawami. Dużo osób nawet wstało z siedzeń.

Tancerki były z siebie cholernie dumne. Dały radę, podołały zadaniu, które postawił przed nimi ich starszy kolega. Spojrzały na chłopaka, jednak ten zamiast cieszyć się wraz z wszystkimi opadł na ziemię. Był wyjątkowo zmęczony. Taki wysiłek nie był mu wskazany, w końcu jeszcze miał problemy z regularnym spożywaniem pokarmu, no ale nikt w końcu o tym nie wiedział. 

Przetarł dłonią twarz, na której o dziwo widniał uśmiech. Może i jego świat wirował, ale był tak bardzo szczęśliwy. Wszystko się udało, mimo wielu trudności, które pojawiały się na drodze wiele razy, zaprezentowali układ wspaniale.

- Taehyung, wszystko gra? - Lalisa pochyliła się nad chłopakiem.

- Jak najbardziej.

[...]

- Jungkook! - Hoseok pomachał do siedzącego na ławce chłopaka. 

Ten, jakby wybudzony z transu, rozejrzał się. To był ten moment. Czas rozegrać pierwszy mecz.

- Życz mi powodzenia Baekhyun.

- Dacie radę - uśmiechnął się wesoło i pomachał nowemu koledze.

Chłopcy weszli na boisko i przywitali się ze swoimi przeciwnikami. Dla obu stron był to pierwszy mecz. Rozstawili się odpowiednio na boisku i mentalnie przygotowali na walkę. 

Jeon chciał dać z siebie sto dziesięć procent, a motywował go dodatkowo zakład z Taehyungiem. Właśnie, Tae! 

Spojrzał w kierunku trybun i zobaczył poszukiwaną blond czuprynę. Aktualnie siedział obok niego trener, który podawał mu wodę. Chłopak był jeszcze trochę słaby, i Kook wiedział, że czeka go poważna rozmowa z tym nieodpowiedzialnym wariatem. W końcu miał jeść normalnie. Nie ma po co się głodzić, więc po co to robi?

Trzecioklasista uśmiechnął się ciepło do siatkarza i kiwnął głową. 

Pierwszy serw wychodził ze strony drużyny przeciwnej, więc gdy po sali rozniósł się dźwięk gwizdka, wszyscy przygotowali się na rozegranie wspaniałej piłki.

Pierwsza piłka zaczęła spadać w kierunku Jungkooka, na całe szczęście. W końcu był libero i lepiej nie mogło trafić. 

Była to zagrywka dość lekka, nie sprawiająca większych trudności, więc nie dziwne było, gdy ta wylądowała prosto na dłoniach rozgrywającego. Wystawa spokojna, zakończona nie silnym atakiem, a kiwką. Jednak przeciwnicy zdążyli odebrać piłkę. Gra toczy się dalej.

[...]

Pierwsza gra kończy się wynikiem dwóch wygranych setów przez drużynę Yoongiego (który w końcu był kapitanem). Ten dzień naprawdę zapowiadał się wspaniale. Przed nimi jeszcze dwa mecze. Wszystko musi się udać, nawet nie ma innej opcji.

- Brawo Jungkookie! - krzyknął blondyn przytulając się do siatkarza. 

- Hola hola, jestem cały spocony Tae - mruknął, mimo wszystko przytulając się do starszego.

- Życie - wzruszył ramionami, wciąż tuląc Jeona, a ten nie mógł skłamać, że się mu to nie podobało. 

Bo było to urocze.

A póki Taehyung był szczęśliwy, to on też.


  ★~★~★~★~★  

Udało się coś naskrobać!

Przed nami jeszcze jeden rozdział z zawodów i jesteśmy w domu :3  


Cheerleader ★kth+jjk★Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz