- MAMO! - krzyczał zdenerwowany Taehyung, zbiegając ze strychu wraz z workiem.
Na pierwszy rzut oka, worek ten, wyglądał jak zwykłe śmieci, a jednak chłopak miał prawo do zdenerwowania.
- Tak kotku? - spytała wyglądając zza drzwi kuchni.
- Co. To. Ma. Znaczyć. Chyba jasno się wtedy wyraziłem, że masz to wszystko wywalić?!
Rzucił niebieski worek na ziemię tak, że część jego zawartość wsypała się.
- Kochanie, nie rośniesz już od tamtego czasu, a naprawdę ślicznie w tym wyglądałeś. Nie wiem do dziś dlaczego niby miałam to wyrzucić - wytarła dłonie o swój fartuszek i kucnęła, by pozbierać ubrania leżące na podłodze.
- To widocznie miałem powód! - wyrzucił ręce w górę, a następnie usiadł na ziemi opierając swoje plecy o ścianę.
Jego mama westchnęła tylko i również posadziła swoje ciało na podłogę. Przyciągnęła do siebie resztę ubrań i zaczęła w nich szperać.
- Ta bluza była śliczna. Naprawdę, przymierz ją a sam zobaczysz - wyjęła ubranie z długim rękawem i podała je synowi.
Ten patrzył chwilę na bluzę, jęknął i zabrał ją z dłoni matki. Pomknął do swojego pokoju i praktycznie od razu się przebrał.
Spojrzał w swoje lustrzane odbicie i mimowolnie się uśmiechnął. Nie mógł ukryć, że bardzo mu się podobał teraz jego wygląd. Kochał tę bluzę, ale jednak.
Była różowa.
A on już dawno sobie przysiągł, że rezygnuje z tego koloru ubrań.
Zagryzł dolną wargę, wciąż patrząc się na swój wygląd. Stęsknił się za tym stylem. Sądził, że do niego pasuje, ale nie chciał ryzykować kolejną warstwą wyśmiania.
- Ślicznie kotek. Zostań już w niej - podeszła do syna i objęła go. - Nawet nie czuć tak bardzo kurzu.
[...]
Przytulił się do rudowłosego chłopaka, a na ich twarze pomimo z pozoru złej sytuacji, widniały uśmiechy. Dobrze ujęte w słowa.
Z pozoru.
Dla nich, zerwanie nie było czymś strasznym. Oboje tego potrzebowali, mimo iż z tą inicjatywą wyszedł Jimin. Zauważył to, że pomiędzy Kimem a jego chłopakiem (byłym) jest jakieś silniejsze uczucie, a on sam zaczynał patrzeć w ten osobliwy sposób na inną osobę.
Ale chyba nie ma w tym nic złego?
- Teraz zrób coś dla mnie - powiedział starszy odsuwając się na około pół metra.
Jungkook przekręcił głowę zaciekawiony tym, co tamten chcę powiedzieć.
- Leć teraz do Tae i poważnie z nim porozmawiaj - chłopak nie mógł zrobić nic innego jak przytaknąć.
Przytulił tylko ostatni raz Parka i pomknął w stronę domu trenera.
Droga dłużyła mu się jak nigdy, ale na szczęście nie miał jak narzekać na zmęczenie. Ostatnie codzienne treningi przynoszą mu niezłą kondycję.
Przemierzał kolejne ulice miasta mijając to nowych ludzi. Nawet wbiegł prawie na dziewczynę z drużyny cheerleaderek. Lisa? Chyba tak się nazywała.
Przebiegając jednak obok kwiaciarni zatrzymał się jeszcze na chwileczkę i poprosił staruszkę pracująca w tym miejscu o jedną czerwoną różę. Kobieta naprawdę okazała się przemiła. Ozdobiła ją jeszcze taką srebrną tasiemką i posypała płatki kwiatu brokatem tego samego koloru.
Dalej biegł uważając na śliczną roślinkę w jego dłoniach, więc robił to odrobinę wolniej.
Stanął wreszcie przed domkiem chłopaka i wziął głęboki wdech.
Teraz albo nigdy.
Zadzwonił dzwonkiem. Odczekał moment, a gdy drzwi zaczęły się wolno otwierać spanikował. Szybko wyrzucił różę za najbliższy krzak i schował ręce za plecy.
No to nigdy.
- Dzień dobry.. Jungkook? - spytała kobieta ubrana w fioletowy fartuszek.
Szatyn jeszcze bardziej przeraził się widząc, że mama chłopaka wiedziała jak ten miał na imię, mimo że jeszcze jej na oczy nie miał okazji zobaczyć.
- Och, spokojnie - zaśmiała się pogodnie. - Tae po prostu dużo mi opowiada i domyśliłam się. Wejdź proszę - otworzyła szerzej drzwi a chłopak wszedł.
Zdjął buty oraz ukłonił się kobiecie.
- Dzień dobry pani i przepraszam, że się trochę wystraszyłem - głupio to zabrzmiało, ale jednak wolał przeprosić za to dziwne zachowanie.
- Oj no dobrze, leć już do Tae, u góry pierwsze drzwi na prawo.
Chłopak znowu się ukłonił i pomknął do pokoju starszego chłopaka, nie wiedząc, że kobieta uśmiechnęła się oraz zaśmiała. Zdążyła zauważyć różę w dłoni chłopca.
Taehyung akurat segregował książki na swojej półce, gdy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi.
- Mamo, mówiłem, że w niej zostanę, nie musisz sprawdzać - powiedział odwracając się.
Kiedy ujrzał Jungkooka odskoczył do tyłu, uderzając udem w biurko.
- Nie strasz! - krzyknął i chcąc poprawić bluzę, zrozumiał, że pokazuje się przyjacielowi w pudrowym różu. Zrobiło mu się trochę głupio, więc podrapał się po karku i spuścił głowę.
- Fajnie ci w różowym, czemu nie nosisz go do szkoły? - spytał się siadając na krawędzi łóżka.
- Nie wiem.. tak jakoś.. a ty, masz jakiś powód, że przyszedłeś? - spytał powracając wzrokiem do szatyna.
Ten stworzył z nim kontakt wzrokowy milcząc pewien czas.
Patrzyli sobie w oczy nie wypowiadając ani jednego słowa. Jungkook, bo nie wiedział co powiedzieć, a Tae ponieważ czekał grzecznie na odpowiedź.
- W sumie to.. nie. Przyszedłem tak po prostu - odparł, chociaż w myślach wyzywał się od ciot i tchórzów. Trudno, jeszcze będzie okazja na tę rozmowę.
- Ou - powiedział nie wiedząc co mógłby zrobić. - Pewnie zaraz będzie obiad, zjesz ze mną i mamą? - spytał a Jungkook przytaknął czerwieniąc się.
Wcale nie skojarzył wypowiedzi chłopaka, jakby mówił, czy zje obiad z naszą mamą.
Wcale.
★~★~★~★~★
O patrzcie, rozdział.
Szło trochę opornie ale już jest 🙋
CZYTASZ
Cheerleader ★kth+jjk★
Fiksi PenggemarGdzie Jungkook gra w siatkówkę, a Tae został powołany do trenowania drużyny cheerleaderek Premiera - 01.08.2017 Zakończenie - 19.02.2018 Fluff x Angst