Vierundzwanzig "Idziesz ze mną na bal?"

4.1K 442 103
                                    

Wszyscy byli tak zapatrzeni w zawody, że nie zwrócili uwagi na nadchodzące wakacje.

Był już czerwiec, a słońce grzało niemiłosiernie. Zaczął się okres "Proszę pani! A co mogę zrobić na lepszą ocenę?!". Tak więc Park Jimin latał od klasy do klasy, od nauczyciela do nauczyciela. Był jednym z tych uczniów, którzy niby mogliby się uczyć w ciągu roku, ale w sumie to są za leniwi.

Nagle biegnący przed siebie chłopak wpadł na kogoś. Na całe szczęście nie upuścił papierów, które trzymał w ręku. Zaśmiał się w duchu, ponieważ wyglądało by to jak jakaś badziewna komedia romantyczna.

- Uważaj jak chodzisz.

Ok, w sumie pasowałaby mu ten typ filmu.

- Sorka Yoongi, śpieszę się do babki od koreańskiego - uśmiechnął się przepraszająco.

Szybko wyminął kolegę i pognał w stronę odpowiedniej klasy.

Min odwrócił się za rudowłosym, ale tylko pokręcił głową na jego roztargnienie.

Już miał iść dalej tym fascynującym jak krzyżówki korytarzem, kiedy spostrzegł na ziemi karteczkę.

Była to zwykła, niczym nie różniącą się od innych, zielona kartka. Taka jak te malutkie samoprzylepne, lecz bez kleju.

Schylił się z bólem serca (w końcu był to nie potrzebny wysiłek) i podniósł leżący papier.

Przeczytał wolno słowa zapisane na nim długopisem z niebieskim tuszem. Był to wiersz. Nabazgrany ledwo czytelnie, ale wiersz.

Trzeba być debilem, żeby nie skojarzyć faktów, że należy on do Parka, więc Yoongi wzruszył tylko ramionami i schował papierem do kieszeni. Oczywiście by go później oddać.

Możemy pominąć fakt, że nigdy tego nie zrobił.

~

To żaden przypadek

Po prostu czuję, że

Cały świat różni się od wczorajszego

[x]

Martwię się tak bardzo, jak szybko bije mi serce

[x]

Boję się tak samo jak ty

Gdy się ze mną spotykasz

Gdy mnie dotykasz

~

Jungkook i Taehyung nie wracali rozmową do swojej randki, mimo że była ona naprawdę udana. Chłopcy bawili się w swoim towarzystwie fenomenalnie. Po wyjściu z parku byli jeszcze w kawiarni oraz nad rzeczką. Obaj z chęcią powtórzyliby to wyjście, które chcąc nie chcąc zbliżyło ich do siebie. W końcu gwiazdy sprawiają, że ludzie mówią troszeczkę za dużo.

Jednak oboje bali się zacząć temat powtórnego wyjścia. Nie wiedzieli jak ubrać to w słowa, więc milczeli.

A czas płynął.

Został praktycznie nie cały miesiąc i Tae już szykował się do odejścia z tej szkoły. Robił to z wielkim bólem, z resztą tak samo jak Yoongi, który przywykł do bliskiej odległości od domu do (według niego) więzienia.

Jednak najbardziej bał się o to, czy jego relacja z Jeonggukiem przetrwa, a tego bardzo chciał.

Na studia i tak pewnie trafi z Jiminem, zawsze byli nierozłączni. Chociaż ostatnio ich kontakt pogorszył się. Tae więcej zaczął rozmawiać z Kookiem, a Chimchim z Yoongim.

Blondyn przysiadł na jednej z ławek. Trwała właśnie długa przerwa, a on nie miał pojęcia czym się zająć. Zmęczony oparł swoją głowę o dłoń i błądził wzrokiem po ścianach. W oczy rzucił mu się pokaźnej wielkości plakat, na którym ukazane były dwie tańczące, czarne postacie.

- No tak... bal końcoworoczny.. - mruknął.

Co roku szedł na niego z Jiminem i podpierali beznadziejnie ściany. Co prawda klika razy tańczyli z jakimiś ładnymi dziewczynami, ale i tak byli tam bez partnerek.

A Jungkook? Jungkook od kilku dni zbierał się, żeby zaprosić Tae na potańcówkę. Suga miał ochotę mu coś zrobić. Co w tym trudnego? Byli po udanej randce, a ten jeszcze się boi że blondyn powie zwykłe "nie".

Gdy dzwonek zadzwonił, wszyscy zaczęli zmierzać w kierunku swoich klas.

Jeon próbował się przebić przez tłum i dotrzeć do trzecioklasisty. Zyskał odwagę, drugi raz to się nie powtórzy.

- Taehyung! - krzyknął łapiąc chłopaka rękaw bluzy.

Ten odwrócił się natychmiast patrząc na osobę, która go zatrzymała.

- Co jest Kookie? - przechylił głowę w lewą stronę (co chyba weszło mu w nawyk).

- Bo ten.. bo no.. jest taka spraaawa - zaczął lecz szybko jego przyjaciel mu przerwał.

- Jungkook streszczaj się. Mam matematykę i nie chce się spóźnić do tego babska.

Szatyn westchnął i powiedział.

- Idziesz ze mną na bal? - spojrzał mu w oczy, jednak nie przestraszonym wzrokiem, a pewnym siebie (bądź co bądź, może chłopak srał w gacie przy każdej tego typu rozmowie, ale i tak był tym odważniejszym i bardziej męskim).

- Ale że na końcoworoczny?

- A jest jakiś inny?

Chłopcy ucichli. Żaden z nich się nie chciał się odezwać. Jeden dlatego, że czekał na odpowiedź, a drugi nie wiedział co powiedzieć.

Kiwnął głową.

Zgodził się.

I szybko pomknął do klasy matematycznej.

W końcu matematyczka nie może czekać.

★~★~★~★~★

Tak w ogóle, to chyba niedługo kończę tego ficzka 😃🌌

A teraz póki mam czas i motywację, lecę pisać kolejny rozdział.
❤😋

Cheerleader ★kth+jjk★Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz