'liczyłem na więcej'

518 46 5
                                    

Odetchnęłam z ulgą, gdy wreszcie otuliła mnie cisza. Zwolniłam tempo oglądając się za siebie kilka razy by upewnić się, że nikt za mną nie idzie.

Westchnęłam głośno, dzięki czemu echo mojego głosu odbiło się od ścian, na których królowały staromodne tapety fakturą przypominającą kratki starych książek i zdjęcia obite w stare, drewniane ramy. Cały ośrodek przypominał stary dwór albo klasztor z dobudowanym skrzydłem dla męskiego grona. Zapach naftaliny i tytoniu szybował w powietrzu, a ja zastanawiałam się, kto pomimo zakazu odważył się zapalić.

- Oberwiesz za nieposłuszeństwo, kocie. - Za swoimi plecami usłyszałam ledwo słyszalny, zachrypnięty głos. Bez wzdrygnięcia się spojrzałam na blondyna, który nonszalancko opierał się o framugę uważnie mnie obserwując, a epitet rzucony w moją stronę był nawiązaniem do mojej pozycji w tym 'stadzie'. No tak, jestem tu nowa.

- Śledzisz mnie - stwierdziłam puszczając w niepamięć ksywkę, jaką mi nadał.

- W przeciwieństwie do Ciebie - zaczął, zgrabnym ruchem odbijając się od ściany. - Miałem swoją potrzebę, ale przyznam się, że liczyłem na dalszą część pokazu. Tak dobrze Ci szło.

Jego słowa w najmniejszym stopniu nie wywarły na mnie wrażenia. Aby pokazać jakiekolwiek emocje uniosłam brew stojąc jak kołek w tym samym miejscu, podczas gdy on był coraz bliżej mnie. Gdy poczułam jego perfumy stwierdziłam, że znajduje się zdecydowanie za blisko.

- Gdyby był on dla Ciebie może miałbyś się, z czego cieszyć - mruknęłam z założonymi rękoma i cofnęłam się krok. - Nie znam Cię i nie zamierzam. Poza tym, znajdujesz się w złym sektorze.

- Nie znasz mnie, ale wiesz jak mam na imię - mimo zaskoczenia starałam się nie spuszczać z niego wzroku. Mimika mojej twarzy tak jak reszta ciała pozostała nienaruszona, a ja e duchu cieszyłam się, że wypracowałam w sobie system oziębłej suki. Jeśli ktoś nie wie, co czujesz to jesteś na wygranej pozycji.

- O ile się nie mylę to każdy zna tutaj twoje imię - wielką przyjemność sprawiała mi rozmowa z blondynem. Nie miałam pojęcia, czemu. - I chyba nie tylko to.

-Zająłbym się raczej własnym nosem, kocie - nazwał mnie tak drugi raz, a ja już wiem, że nie cierpię tego przezwiska. Nie cierpię go tak bardzo, jak tego buraka przede mną.

Zapytacie się pewnie, dlaczego tak szybko zdążyłam go znienawidzić? Może nienawiść to za dużo powiedziane jak na pierwszą przeprowadzoną w życiu rozmowę. Po jego oczach widać, że ma dominujący charakter. Jestem ciekawa, do czego jest w stanie się posunąć, żeby coś udowodnić, ale jednocześnie nie mam zamiaru tego sprawdzać. Rozgrzanego węgla się nie dotyka, ale zawsze fajnie jest popatrzyć jak się pali.

- Tobie z kolei radziłabym wracać na stołówkę - powiedziałam obserwując jak mimika jego twarzy zmienia się z sekundy na sekundę. Teraz stał przede mną bananowy dzieciak z uśmiechem większym niż powierzchnia jego twarzy. - No i z czego się śmiejesz?

- Jeśli myślisz, że wrócę do tej bandy idiotów jak posłuszny piesek to nie znasz moich możliwości koteczku - żachnął się podchodząc jeszcze bliżej mnie. Tym razem nie udało mi się odsunąć, bo nie było gdzie. Podprowadził mnie do samej ściany układając swoje duże dłonie po obu stronach mojej głowy. Gdy otworzył usta żeby coś powiedzieć poczułam delikatny zapach pomarańczy zmieszany z delikatną wonią męskich perfum.

- Jeśli myślisz, że uda ci się mnie sprowokować przezwiskami rodem z podstawówki to nie znasz moich możliwości blondyneczko - uśmiechnęłam się triumfalnie widząc jak lekko zdezorientowany uchyla usta. Wykorzystując jego nieuwagę wydostałam się z 'żywej klatki' przechodząc pod jego barczystymi ramionami.

Z podniesioną głową stawiając nogę za noga udałam się w stronę schodów, które w teorii miały zaprowadzić mnie z powrotem do mojego pokoju. Chyba, że po drodze zdążę się zgubić. Gdy byłam w połowie schodów dostrzegłam, że blondyn ze zdecydowanym wyrazem twarzy rusza za mną.

- A ty gdzie się wybierasz? - Zapytał skanując wzrokiem moją osobę.

- Jak najdalej od Ciebie.

- Wyrzucą Cię za łamanie zasad.

- Zaryzykuje blondyneczko.

WITAM!

Strasznie przepraszam za duże opóźnienie w rozdziałach. Urwanie głowy, sprawy szkolne i tak dalej. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Liczę na opinie z waszej strony, a kolejnej części możecie spodziewać się jutro!

Bye!

We Broke the Rules! |fowler| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz