'jesteśmy z Tobą Molly'

363 64 18
                                    

takąciekochamtakąciekochamtakąciekocham

Nie wierzyłam, że te słowa wyszły z jego ust. Nie mogłam pojąć tego, że to zdanie rzeczywiście zostało wypowiedziane. Nie wiem jak powinnam się z tym czuć, nie wiem jak się z tym czuje i nie wiem czy w ogóle coś czuje. 

Powoli zaczynam pojmować, że nie jestem bez serca. Mam duszę i uczucia, a Andy był tym, który przekonał się o tym jako pierwszy. Za cholerę nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam otwierając się akurat przed nim, ale wyszło jak wyszło.

Dziś jest ważniejszy dzień. Zawody.

Jestem cholernie zdenerwowana tym, że każdy mój trening zmarnuje się, że coś pójdzie nie tak, że znowu kogoś zawiodę. 

- Molly, słyszysz co do Ciebie mówię? - Znowu odleciałam. Nerwy powoli zaczynają wyżerać mi mózg. Nawet nie wiem o co zostałam zapytana.

- Nie, przepraszam - otrząsnęłam się z zamyślenia spoglądając na Loren, która przyglądała mi się w skupieniu. - O co pytałaś?

- Pytałam się czemu wrzuciłaś adidasy do plecaka, a na stopy założyłaś klapki? - Zachichotała spoglądając na moje gołe stopy. Boże, ale ze mnie łamaga umysłowa. Powinno być na odwrót. Momentalnie spaliłam buraka zrzucając klapki ze stóp jednym, energicznym ruchem. - Molly, co się dzieje?

- Nic - mruknęłam wciągając na siebie bluzę. Nie byle jaką. Bluzę Andy'iego. Powiedział, żebym ją zatrzymała, a ja nie miałam serca odmawiać. Mając ją na sobie czułam jego ciepło i zapach czyli coś czego potrzebowałam akurat w tym momencie. - Nieważne - brzmiałam jak jakaś cholerna desperatka. To tylko głupie zawody! Ogarnij się.

- Denerwujesz się - stwierdziła podchodząc bliżej mnie.

- Aż tak to widać?

- Nie masz powodu do stresu, Molly. Jesteś najlepsza z całej drużyny.  - Odparła dodając mi tym otuchy.  -  Chodziłaś na indywidualne treningi, zmiażdżysz wszystkich.

- Nie miałam okazji tego powiedzieć - zawahałam się. O, Molly Cloud i szczerość. Trzymajcie mnie. - Ale dziękuję, że przy mnie jesteś.

Po twarzy kolorowo włosej widać było wzruszenie i szczęście. Nie dziwię się, usłyszała ode mnie takie słowa po raz pierwszy.

- Podziękujesz mi jak wygrasz - zachichotałyśmy obie przekraczając próg pokoju. Starannie zakluczając drzwi zarzuciłam plecak na prawe ramię. Szybkim truchtem zbiegłyśmy po schodach mając nadzieję, że po raz kolejny nie będziemy spóźnione. W połowie drogi zatrzymał nas krzyk dobiegający zza naszych pleców. Obie odruchowo odwróciłyśmy się.

- Myślałaś, że pójdziesz tam beze mnie? - Zapytał z rozbawieniem Andy puszczając oczko w moją stronę. Nie mogłam uwierzyć w to, że pamiętał.

- J-jak? - Zająkałam się spoglądając zaskoczona na uśmiechniętą Loren. Przepraszam, to już nie był uśmiech. Ona szczerzyła się jak psychopatka.

- W przeciwieństwie do Ciebie, skarbie - nie skarbuj mi tu teraz bo spadnę z tych cholernych schodów! - Mam dobrą pamięć.

- Nie pozawalaj sobie, Fowler - mruknęłam z uśmiechem wpatrując się w blondyna. Był ubrany w czarne dresy, biały T-shirt i Czerwoną bluzę. No tak, z okazji zawodów lekcje zostały odwołane dzięki czemu szybciej wrócimy do ośrodka. 

- Czekałem na ten tekst, Cloud - odgryzł się, a ja ze śmiechem odwróciłam się tyłem do niego. Pokonałam kilka ostatnich stopni wiedząc, że Andy cały czas idzie za mną.

W ciszy wyszliśmy z ośrodka, przed którym stały dwa autobusy wypełnione dzieciakami. Jak na solidarność przystało kibicuje cała szkoła. Po swojej prawej stronie poczułam czyjąś obecność, dobrze wiedziałam czyją. Zdradziły go perfumy. Zaskoczenie wywołał u mnie nagły gest ze strony chłopaka. Splótł nasze dłonie jakbyśmy byli parą od dłuższego czasu. 

Mając kontakt z jego ciałem poczułam nagły przepływ energii. Po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze, a kontem oka widziałam jak blondyn uśmiecha się do siebie z satysfakcją.

Tego durnia bawi to, jak na niego reaguje!

Już miałam coś powiedzieć czy choćby wyrwać dłoń z uścisku, ale Andy był szybszy. Delikatnie wzmocnił uścisk jednocześnie pocierając kciukiem wnętrze mojej dłoni. Przybliżył się tak, że na uchu poczułam jego miętowy oddech. Cmoknął mnie w zarumieniony już policzek powodując u mnie wewnętrzny pożar. 

- Cieszę się, że masz ją na sobie - szepnął do mojego ucha spoglądając na bluzę, która zwisała z mojego ciała. Była dużo za duża, ale kochałam ją. - Wygrasz to Molly. Dla mnie już wygrałaś.

ooooo, uczuciowo się zrobiło! Aż sama się jaram tym co napisałam.

Miały wpaść dwa rozdziały, ale jestem trochę zmęczona. Kontuzja potrafi wymęczyć człowieka XDDD

Jutro być może pojawia się dwa rozdziały, ale żeby tak się stało potrzebuję jakl zwykle Waszej aktywności!

Mam nadzieję, że jak się obudzę jutro rano to zobaczę kilka gwiazdek od Was! Jesteście najlepszym co mnie w życiu spotkało, kocham Was bardzo  i cieszę się, że to co piszę podoba się Wam! Nie wyobrażacie sobie jakie to uczucie gdy wiesz, że twoja książka jest polecana i chętnie czytana!

DOBRA STAPH BO SIĘ PORYCZĘ ... 

Życzę wszystkim spokojnej nocy i spokojnego poniedziałku! Przetrwajcie ten ciężki dzień!

Bye!

We Broke the Rules! |fowler| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz