'dwie sprzeczności'

478 55 17
                                    

- Molly, może nie stójmy na środku korytarza - zaproponowałem widząc, że dziewczyna dalej cała rozdygotana pokiwała twierdząco głową

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Molly, może nie stójmy na środku korytarza - zaproponowałem widząc, że dziewczyna dalej cała rozdygotana pokiwała twierdząco głową. - Zaprowadzę cię do mojego pokoju.

- A-andy ja przecież nie m-mogę tam być - zająkała się cicho ledwo idąc. Jakby w sekundzie opuściły ją wszelkie siły. Wyglądała na niewyobrażalnie słabą, jakby dostała jakiegoś ataku.

- Spokojnie, nikt tego nie sprawdza. Niby sektor A i B, ale nie sprawdzają czy przemieszczamy się z jednego do drugiego - prychnąłem cicho.

Szliśmy w ciszy. W tle słychać było jedynie jak Molly co jakiś czas pociąga nosem. Tysiąc myśli kłębiło mi się w głowie, wszystkie dotyczyły dziewczyny, która tak kurczowo trzymam w ramionach. Pomagając jej iść, trzymając ją w talii żeby nie upadła poczułem jakbym trzymał w swoich ramionach kogoś ważnego. Nie liczyło się w tej chwili, że prawie nic o niej nie wiem. Uczucia a rozum to dwie sprzeczności. Nie zawsze muszą się ze sobą zgadzać.

- Mikey powinien mieć coś na uspokojenie - powiedziałem do siebie przypominając sobie, że ostatnio znalazłem w szufladzie z jego bielizna kilka listków dość mocnych środków uspakajających.

- K-to? - Zapytałam zachrypniętym głosem spoglądając na mnie. W momencie przeszedł mnie dreszcz.

- Mikey, mój współlokator i przyjaciel - odpowiedziałem rzeczowo stając pod drzwiami mojego pokoju. 

Szarpnąłem za klamkę pomagając sobie nogą. Wprowadziłem dziewczynę do środka zamykając za sobą drewnianą powłokę. Po chwili usłyszałem zniecierpliwiony głos przyjaciela.

- Andy, wysłałem cię tylko po mopa, a zrobiłeś z tego wyprawę na Mount Everest - wyszedł zza rogu jednak widząc w jakiej sytuacji się znajduję jego źrenice poszerzyły się nieznacznie. - Co się stało i kim jest ta dziewczyna?

- Spotkałem ją na korytarzu, dostała jakiegoś ataku histerii, a teraz ledwo stoi na nogach - zgrabnie lawirowałem w tym małym kłamstewku. Miałem świadomość, że okłamywałem swojego jedynego przyjaciela, ale na razie nie chcę żeby dowiedział się, że coś mnie z nią łączy. Nawet jeśli są to tylko głupie docinki.

- Znalazł się pobożny samarytanin - prychnął czarnowłosy, a ja odruchowo wywróciłem oczami kładąc Molly na moim łóżku.

- Masz coś na uspokojenie? Ma cholernie przyspieszony puls - powiedziałem sprawdzając tętno dziewczyny klasycznym sposobem, którego uczyli mnie jeszcze w podstawówce. Cobban w odpowiedzi pokiwał potwierdzająco głową wyjmując z szuflady listek z jakimiś białymi tabletkami i szklankę z wodą. - Dzięki.

Podsunąłem pod twarz dziewczyny dwie pastylki i szklankę by mogła przepić gorzki smak leków. Spojrzała na mnie, a chwilę później na trzymane w mojej dłoni tabletki. Skrzywiła się.

- Molly, musisz to zażyć.

- Od kiedy znasz imię przypadkowej laski z korytarza? - Usłyszałem za sobą głos Mikey'ego, który najwyraźniej obserwował każdy mój ruch. Zignorowałem pytanie przyjaciela uśmiechając się smutno na widok dziewczyny przełykającej na sucho dwie pastylki. Jej głowa opadła bezwładnie na poduszkę. Obserwowałem uważnie jak co chwilę zamyka i otwiera oczy.  - Znasz ją Andy.

Sprawdzałem co jakiś czas jej tętno. Kiedy było na tyle prawidłowe odsunąłem się od łóżka wstając z przykucu. Przykryłem ciało dziewczyny kocem. Jej powieki zadrżały delikatnie, ale nie otworzyła oczu. Miałem pewność, że zasnęła. Odwracając się spotkał mnie natarczywy wzrok przyjaciela, który z delikatnym, ale spokojnym uśmiechem przyglądał mi się.

- No co? - Prychnąłem czując się nieswojo pod jego naciskiem. - Nawet jeśli ją znam, to co z tego. Według niej jestem jakimś cholernym bezuczuciowym potworem.

- Czyżby mój mały Anduś pokazał kawałek swojego serduszka? - Zachichotał cicho czarnowłosy, a ja uśmiechnąłem się do siebie. Nawet nie wiem czemu, tak bez powodu. - No to nie może być prawda.

- O co ci chodzi? - Zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc o co mu chodzi.

- Ty się zakochałeś.

Nawet nie żartuj.

.    .    .    .     kurwa!


Kolejny rozdział jutro bo dziś padam na twarz, ale jeśli macie chęć na  kolejną dawkę emocji to piszemy w komach NEXT.

Życzę wszystkim spokojnej nocy! Dobranoc i do jutra!

Bye!


We Broke the Rules! |fowler| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz