'Molly, tak cholernie cię kocham'

352 59 28
                                    

Rozdział dedykuje @MadlenRT za piękne i motywujące słowa pod ostatnim postem. Jestem dumna i wzruszona mając takich czytelników. Dziękuję

MOLLY

Cała noc przespałam w ramionach chłopaka. Mimo, że czułam jego ciepło i powolny oddech mój sen był niespokojny. Co jakiś czas dygotałam choć nie było mi zimno, czułam jak po moich policzkach mimowolnie spływają łzy choć nie było mi smutno. Wtulałam się w ciało blondyna jakby miał zaraz się rozpłynąć. Był na wyciągnięcie dłoni, a ja miałam wrażeni, że zaraz po prostu zniknie.

Nad ranem, gdy za oknem było już widno, postanowiłam otworzyć oczy. Delikatne światło oślepiło mnie, w wyniku czego przymrużyłam powieki. Moje skronie zaczęły nieprzyjemnie pulsować. Rozejrzałam się po sali, która wyglądała tak samo paskudnie jak dnia poprzedniego. Nie lubiłam szpitali, bałam się ich. Z resztą, kto w tych czasach je lubi. Zachowuje się jak egoistka, myślę o sobie, jak zawsze.

- Dzień dobry Molly - usłyszałam szept tuż przy swoim uchu, ciepły oddech owiał mój prawy profil, w wyniku czego uśmiechnęłam się do siebie. Chciałabym budzić się tak codziennie, ale w innych okolicznościach.

- Andy - przywitałam się z nim nieśmiałym całusem w usta, ale nie wystarczyło mu to. Przyciągnął mnie do dłuższego pocałunku mrucząc cicho w moje wargi. - Jak się czujesz?

- Nie mogło być lepiej - stwierdził, a ja zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu. - Byłaś obok jak zasypiałam i jesteś dalej. Miejsce nie ma znaczenia, ważne, że jesteś.

- Nie zostawiłabym cię głupku - zaśmiałam się smutno splatając nasze palce. Od jego dłoni zawsze biło takie niewyobrażalne ciepło. Chciało się być przy nim cały czas. 

- Co ci się śniło? - Zapytał, a uśmiech z moich ust zszedł w ciągu sekundy. - Dygotałaś i mamrotałaś coś przez sen.

- Nic takiego - szepnęłam spuszczając wzrok na swoją drżącą dłoń. Od kiedy pamiętam moje dłonie zawsze drżały. O ile pamiętam z powodu niedoboru jakiejś witaminy. - Ważne, że Tobie udało się zasnąć.

- Molly - zaczął ostrożnie. - Płakałaś przez sen, jak mam się nie martwić? Jestem przyzwyczajony do braku snu.

- No dobrze, dobrze - poddałam się wzdychając. - Śniło mi się, że ktoś zepchnął Cię wtedy z tego balkonu, a ja nie zdążyłam dobiec żeby złapać Cię za rękę. - Poczułam jak po moim policzku spływa łza. Pierwsza, druga, czwarta i kolejna. Po chwili zorientowałam się, że zaczęłam cicho szlochać, sen cały czas odtwarzał się w mojej głowie, a ja schowałam twarz w drżących dłoniach.

- Ej, Molly - otulił mnie szczelniej ramionami. Czułam się przy nim tak bezpiecznie. - To tylko głupi koszmar, nie pozwolę, żeby to Ciebie teraz dręczyły.

- Co zrobisz, żeby znikły? - Zapytałam ocierając nos i policzki, które były wysuszone od ciągłych łez. 

- Będę przy Tobie - szepcze składając pocałunek na moim czole. Wtuliłam się w jego tors wdychając resztki perfum chłopaka. - Nie zamierzam Cię zostawić. Kocham cię cholernie, Molly. Brzmię jak wariat, ale nie jestem w stanie dłużej siedzieć cicho. Będę czekał na te słowa z Twojej strony, ale chcę żebyś wiedziała. Nie chcę nikogo innego. Kocham Cię Molly i nigdy nie przestanę.

No dobra, czy nie za dużo słodkości w ostatnich rozdziałach?

Jeśli dzisiaj nie wpadnie kolejny rozdział jutro wleci więcej!

Pisać czy się podoba!

Bye!

We Broke the Rules! |fowler| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz