'jestem odrobinę problematyczną i pyskatą dziewczyną'

424 60 15
                                    

Z góry przepraszam, że nie pisałam nic przez cały zeszły tydzień. Szkoła odrobinę mnie przytłoczyła, a ten tydzień, a szczególnie weekend jest dla mnie bardzo ważny.

Ten rozdział pisałam w szkole, dodaję go siedząc prawdopodobnie na konkursie. Późnym wieczorem postaram się wrzucić kolejny i obiecuję, że akcja nabierze tępa bo rozwlekam tą ich miłość już chyba czwarty czy piąty rozdział.

Do później! Miłego czytania. 🌸

Bye!

ANDY

Od dłuższego czasu leżeliśmy wpatrzeni w siebie. Dobrze wiedziałem co dziewczyna powiedziała zeszłej nocy, ale wiedziałem też, że nie zrobiła tego świadomie. Chciałem usłyszeć z jej ust słowa w momencie, kiedy wiedziała co mówi.

- O czym myślisz? - Zapytała cicho widząc, że moje myśli dawno odbiegły od rzeczywistości.

- O tym, co będzie jak stąd wyjdę - delikatnym ruchem dłoni odgarnąłem kosmyk włosów opadający na jej czoło.

- Co będzie jak stąd wyjdziesz? - Powtórzyła marszcząc brwi w niezrozumieniu. Zrobiła to tak uroczo, że nie mogłem się powstrzymać od cichego chichotu. Na krótką chwilę moje usta rozjaśnił uśmiech.

- Zabiorę Cię na randkę - wyszczerzyłem się, a Molly zaniosła się gwałtownym śmiechem. Mimo, że nie miałem pojęcia co zabawnego było w tym, co powiedziałem to sam zacząłem rechotać pod nosem. Jej śmiech był zdecydowanie zbyt zaraźliwy. - To Cię tak bawi?

- Może troszeczkę - zmróżyła powieki zakrywając usta dłonią. Po raz pierwszy śmiała się tak często w mojej obecności. Mogłem uznać to za sukces. - Jestem odrobinę problematyczną i irytującą dziewczyną.

- Pyskatą zapomniałaś dodać - zdusiłem w sobie śmiech czując jak Molly z rozbawieniem szturcha mnie w ramię. - Pod tym względem się dobraliśmy. Oboje jesteśmy pyskaci, irytujący i trudni do ogarnięcia.

- Może nie bez powodu - mruknęła kolorowo włosa. - Może ktoś chciał żeby jedno ogarniało drugie i na odwrót. - Stwierdziła tajemniczo wlepiając wzrok w ścianę. - Zazwyczaj nie wierzę w przeznaczenie, ale nasza dwójka to nie przypadek.

Nie do końca wiedziałem co powiedzieć. Miałem wrażenie, że dziewczyna usilnie próbuje dać mi coś do zrozumienia. Uznałem, że lepiej bedzie pozostawić te słowa bez odpowiedzi. Po dłuższej przerwie dziewczyna po raz kolejny otworzyła usta by coś powiedzieć. Dziś wyjątkowo dużo mówi.

- Wiem co powiedziałam w nocy Andy - szepnęła, a moje źrenice w momencie się rozszerzyły. - Jestem zbyt dużym tchórzem, żeby powiedzieć ci to prosto w oczy, ale chce, żebyś wiedział, że to co czuje to nie żaden wymysł.

Teraz oficjalnie mogłem czuć się najszczęśliwszym chłopakiem na świecie.

^^^

t w o  d a y s  l a t e r


- Panie Fowler, proszę przez następne dwa tygodnie regularnie przyjmować leki i nie urządzać więcej wycieczek po balkonach - zażartował lekarz na co zarówno ja jak i Molly uśmiechnęliśmy się do siebie. - Proszę go przypilnować - te słowa skierował do rózowo włosej w wyniku czego ta pokiwała głową na potwierdzenie.

- Oczywiście doktorze - wywróciłem oczami na te słowa czując wewnątrz ukłucie zazdrości. Do szału doprowadzał mnie fakt, że lekarz wyglądał na niewiele starszego ode mnie i zarywał do dziewczyny stojącej tuż obok mnie.

Po kolejnych pięciu minutach wyszliśmy ze szpitala, a ja odetchnąłem z ulgą.

- Oczywiście doktorze - westchnąłem teatralnie przedrzeźniając wcześniejsze słowa dziewczyny.

- Cholerny zazdrośnik - zaśmiała się splatając moją dłoń ze swoją. Zrobiła to tak swobodnie jakbyśmy byli parą. Rzecz w tym, że nie byliśmy. Nadal.

- Wyglądał jak buldog - mruknąłem. - Gdyby mógł zaśliniłby całą podłogę.

- A ty mój drogi - dźgnęła mnie palcem w policzek. - Wyglądałeś, jakbyś miał zaraz go zagryźć. Chciałam być miła, coś w tym złego?

- A on tylko chciał pooglądać Twój dekolt w tej koszulce. - Warknąłem coraz bardziej rozdrażniony.

- Ty serio jesteś zazdrosny - zaśmiała się. - Chorobliwie zazdrosny.

- Na moim miejscu każdy by był. - Powiedziałem spuszczając wzrok na buty. W momencie poczułem jak dziewczyna wtula się w mój bok chcąc zwrócić na siebie uwagę. Poczułem mrowienie w okolicach uszu spowodowane przygryzieniem płatka lewego ucha. Zadrżałem na ten gest, a z każda chwilą miejsca w moich dresowych spodniach było coraz mniej. Całe szczęście, że nie założyłem jeans'ów.

- Nawet gdyby, to i tak wybrałabym pewnego blondyna o niesamowicie niebieskich oczach i uroczym uśmiechu. - Między każdym słowem robiła przerwę na pocałunek. Z uśmiechem na ustach odbierałem każdy po kolei.

- Facet nie może być uroczy - prychnąłem rozkoszując się promieniami słońca otulającymi moją bladą twarz. Po raz pierwszy zimą było tak dużo słońca.

- Może - powiedziała z uśmiechem obserwując mnie z boku. - Jest taki wyjątek. Nazywa się Andy Fowler.

Miałam nie przesadzać ze słodyczą. Chyba znowu nie wyszło Xd

We Broke the Rules! |fowler| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz