'kłamałam' - EPILOG

295 44 2
                                    

- Cztery lata przed twoimi narodzinami ojciec działał w grupie przestępczej, o której istnieniu dowiedziałam się dwa lata później jak wzięłam z nim ślub - zrobiło mi się słabo, więc usiadłam obok obserwującej mnie Loren. - Na początku chodziło tylko o handel narkotykami i bronią. Dopóki stawka nie zrobiła się za wysoka i ucierpiał na tym niewinny człowiek.

- Co się stało? - Wychlipiałam do słuchawki. Miałam już serdecznie dość wszystkiego.

- Tata brał udział w zorganizowanym napadzie na dom, który okazał się być domem jego szefa - sama powoli zaczynała się rozklejać. Dla nas obu to był bardzo ciężki temat. - Nie wiedział o tym co i kogo napadają dopóki nie stanął pod tym domem. Nie mógł się wycofać bo sam zapłaciłby życiem. Willa została doszczętnie obrabowana. Niestety dom w tym czasie nie był pusty jak zakładali. Była w nim najmłodsza córka Pana Collinsa - Debby. Została postrzelona kulą z pistoletu taty.

W tym momencie nie wiedziałam co mam zrobić czy powiedzieć. Oparłam się plecami o ścianę czując jak w płucach brakuje mi powietrza. Mój ojciec jest mordercą.

- Mówiłaś, że Debby popełniła samobójstwo - czułam jak moje ciało zaczyna dygotać. Kolejny atak spowodowany nerwami i emocjami. - Mówiłaś, że wracała sama w nocy od koleżanki i jakiś mężczyzna z podejrzeniem o chorobę psychiczną ją zgwałcił i poranił szkłem z rozbitej butelki. Podejrzenie padło na tatę.

- Kłamałam - co ty nie powiesz. Zdążyłam się domyślić. - Twój tata odpowiadał przed sądem za zabójstwo córki swojego szefa. Strzał padł z jego broni, ale ciało zmasakrowali inni podwładni, ale cała wina spadła na niego.

- Kiedy to było?

- Dwa lata przed Twoimi urodzinami - odparła. - Dostał piętnaście lat za ujawnienie kilku nazwisk, które po dwóch latach udało się zlokalizować. Gdy dostał wyrok otrzymał pozwolenie na tygodniowy, dwutygodniowy i miesięczny pobyt poza więzieniem pod nadzorem. Dlatego masz wspomnienia z dzieciństwa.

- Czemu potem było inaczej? - Zapytałam beznamiętnym tonem.

- Odnaleziono kilku innych mężczyzn z tej samej organizacji. Te osoby należały do najwyżej postawionych ludzi, dlatego pozwolenie na bywanie w domu anulowano w połowie trwania wyroku.

Powoli analizowałam wszystkie informacje. Nie mogłam uwierzyć, że zostałam wplątana w takie bagno, że ojciec wplątał się w taką chorą sytuacje na własne życzenie, że wplątał w to również nas. Co będzie jeśli ktoś z tych ludzi nas znajdzie?

- Czy wszystkich udało się wyłapać?

- No właśnie nie - moje serce zamarło, a krew zwolniła bieg. Teraz już doszło do mnie czemu tu jestem. - Zostało jeszcze trzech.

- To dlatego wysłałaś mnie do Los Angeles - szepnęłam. - Czemu nie ma cię tu ze mną?

- Nie mogę Molly. - Szepnęła tłumiąc szloch.

- Co to znaczy, że nie możesz? - Zapytałam zakrywając usta dłonią. Czy ona robi za zakładnika, żeby ocalić mi życie?

- Dopóki jesteś w Los Angeles nic ci nie grozi - powiedziała smutno, a ja zmarszczyłam brwi. - Nie możesz wrócić.

- Czemu? 

- Bo nas znajdą.


KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ!!!!

W tym momencie We Broke the Rules dobiega końca. Jak widzicie po zdaniu powyżej druga część będzie, ale czas, kiedy pojawi się ona na moim profilu będzie dla Was nieznany.

Jedyną radę, jaką Wam dam to to, abyście co jakiś czas śledzili mój profil. ;) Tutaj nie pojawi się żadna informacja odnośnie drugiej części.

Tą notkę zostawiam na Wspomnienia z tego opowiadania. Chcę wiedzieć co podobało się Wam w tym opowiadaniu najbardziej, a co najmniej. 

Za chwilę pojawi się notka z podziękowaniami!

Bye!

We Broke the Rules! |fowler| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz