'usiadłem nawet obok niej'

464 43 2
                                    

Rozdział nie sprawdzony! Kolejny jutro. Postaram się do końca tego tygodnia dodać jak najwięcej.

Bye!

ANDY

- Daj już spokój - mruknęła najwyraźniej pokonana siłą moich słów. W kwestii zawierania znajomości, a tym bardziej przyjaźni ta dziewczyna była oporna bardziej niż ruski czołg. Mnie natomiast ten stan rzeczy intrygował bardziej niż tego oczekiwałem.

Odkąd zobaczyłem ją po raz pierwszy wiedziałem, że jej piękna twarz rozgości się w mojej pamięci i nie będzie chciała wyjść. Tak, wiem. Właśnie użyłem słowa 'piękna'. Muszę powiedzieć, że nie spodziewałem się po sobie znajomości takich słów, które kompletnie do mnie nigdy nie przemawiały.

- Czemu taka jesteś? - Wyrwało mi się, ale jak to mówią: zacząłeś to skończ. Znowu dorównałem dziewczynie kroku oczekując odpowiedzi. Usiadłem nawet obok niej i Loren na stołówce co wzbudziło spore zdziwienie u tłumu, który obserwował uważnie wszystko co robię.

- Taka, czyli jaka? - Odparła po chwilowej ciszy jaką sam jej dałem by mogła odpowiedzieć w bardziej konkretny sposób. Niestety i tak to się nie stało.

- Niedostępna, sukowata i przemądrzała - wzruszyłem ramionami. Wybaczcie, ale stwierdziłem prosty fakt! Nawet jeśli miałbym oderwać za to, co powiedziałem to i tak oczekuje odpowiedzi.

- Bo nie lubie ludzi - ona również wzruszyła ramionami, a ja znowu miałem ochotę uderzyć samego siebie, że nie potrafiłem wywołać u niej wiekszych emocji.

- A Lo- nie zdążyłem dokończyć, ponieważ kolorowo włosa tylko wywróciła oczami i po hamsku weszła mi w zdanie.

- Loren to moja współlokatorka i jest najnormalniejsza z tego całego pierdolnika.

- Dzięki - wcieła się dziewczyna puszczając Molly oczko, a ja tylko prychnąłem zwracając na siebie uwagę.

- Nie wiesz jaki jestem, więc nie możesz twierdzić, że nie była byś w stanie polubić mnie tak samo bardzo albo nawet bardziej niż na przykład Loren - wyrzuciłem poirytowany jej niechęcią w stosunku do mnie.

- Wybacz Molly, ale on ma racje - wcięła się Loren ukradkiem spoglądając to na mnie, to na swoją 'przyjaciółkę'. - Byłaś w stanie rozmawiać ze mną bez prób wydłubania oczu po trzech dniach. O nim mówisz same złe rzeczy, a tak naprawdę nie znasz go.

- Dzięki Loren - tym razem to ja podziękowałem za stanie po mojej stronie. Dziewczyna odpowiedziała delikatnym uśmiechem skupiając się na reakcji Molly.

- Podejrzewam, że zmówiliście się dzisiaj przeciw mnie - warknęła. Czemu ona się tak wścieka? - Ty i ty, wbijcie sobie do swoich głów, że nic z tego nie będzie bo nie czuję potrzeby bycia centrum towarzyskim. Towarzystwo Loren w zupełności mi wystarczy. - Wyrzuciła z siebie te słowa na jednym wdechu, a ja spuściłem wzrok nie chcąc jej już więcej prowokować. Mimo wszystko miałem nadzieję, że przekona się do mnie i będzie w stanie normalnie ze mną rozmawiać, ale gdy wstała podnosząc z ziemii sportową torbę i wychodząc wiedziałem, że to jest jej próba zakończenia tematu. Ucieczka.

MOLLY

- Cloud, znowu spóźniona - wydarł się trener obserwując jak niezdarnie wskakuje na tor, który okazał się e całości pusty. - Za karę czyścisz basen po lekcjach.

- Tak jest trenerze - sapnęłam chwilę później zanurzając się pod wodą.

Dwie godziny minęły jak z bicza strzelił. Pływałam bez wytchnienia zmieniając jedynie style aby się nie nudzić, a pod koniec pływaliśmy całą grupą na czas. Z przyjemnością patrzyłam jak moja forma pływacka z każdym dniem się polepsza, a dzisiaj wynik, jaki udało mi się uzyskać okazał się być najlepszy ze wszystkich, które miałam dotychczas.

Po treningu zostałam jak zwykle zatrzymana przez trenera.

- Tym razem odpuszczam ci czyszczenie basenu bo widzę, że się starasz, ale to nie znaczy, że było dziś świetnie. - Mruknął ostentacyjnie wiercąc w mojej twarzy dziurę. - Jutro odwołam grupowy trening. Ty za to przyjdziesz, musisz popracować nad tym, żeby utrzymać biodra, uda i pośladki pod wodą. Masz z tym problem, a w zawodach indywidualnych czas musi działać na Twoją korzyść. Wystający tyłek ci to uniemożliwia - zachichotał, a ja razem z nim. Przynajmniej wiedziałam już na czym stoję.

- Dobrze, w takim razie do jutra trenerze - pożegnałam się z mężczyzną i na tyle na ile szybko mogłam udałam się w stronę szatni.

Wchodząc do części gdzie znajdują się prysznice zdjęłam z twarzy okularki, a z głowy ociężałymi ruchami zsunęłam czepek. Niestety nie dane mi było otrzymać zasłużona dawkę ciszy i spokoju. Wychodząc spod prysznica i udając się od razu w stronę podpisanej moim nazwiskiem szafki miałam plany aby od razu po powrocie do domu położyć się i spać tyle ile się da. Dziś miałam jedynie cztery lekcje nie licząc basenu, dlatego miałam nadzieję, że zleci w miarę szybko.

Niestety, na moje nieszczęście reszta dnia miała potoczyć się inaczej niż planowała. Gdy tylko weszłam do szatni stanęła przede mną osoba, której obecności się tu nie spodziewałam i co gorsza, której nie chciałam.

- Mamo? Co ty tu robisz?!

We Broke the Rules! |fowler| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz