'byłaś w takim wieku'

386 46 7
                                    

Jeśli do tego rozdziału wkradną się błędy to bardzo przepraszam. Jak na złość piszę go od dwóch dni i nie moge go skończyć. Mimo wszystko mam nadzieję, że sie spodoba!

Bye!

Do rozdziału włączcie sobie tą piosenkę. Stara jak świat, ale mam do niej ogromny sentyment! 

- Gdzie właściwie jedziemy? – Zapytałam jednocześnie marszcząc brew. Jechałyśmy dobre dwadzieścia minut, a ja zdałam sobie sprawę, że wystarczyłoby przejść piechotą pięć minut i byłybyśmy w małej, ale przytulnej cukierni, do której Loren tydzień temu zabrała mnie na najlepsze w świecie pączki.

- Niedaleko jest dobra knajpka – powiedziała skupiona na drodze. Jej dłonie mocno trzymały kierownice jakby cały czas była zdenerwowana. – Obok jest stacja paliw. Zjemy coś, a ja przy okazji zatankuje.

- Niedaleko. Jedziemy dwadzieścia minut – prychnęłam rozdrażniona dostrzegając jej próbę obejścia tematu ojca. – Jakbyśmy nie mogły porozmawiać o tym na miejscu. Co z tego, że tata wyszedł z więzienia? Wrobili go, siedział za niewinność, a ty mówisz o nim jak o bezwzględnym mordercy.

Nagle samochód gwałtownie zahamował powodując, że jadące za nami pojazdy zaczęły przeraźliwie trąbić. Złapałam się czegokolwiek by nie uderzyć głową w szybę chwilę później spojrzałam przerażona na kobietę, której wzrok wyrażał tylko furie.

- Uważaj na słowa Molly – sapnęła wściekła dalej spoglądając przed siebie. – Znam Twojego ojca dłużej niż ty jesteś na świecie. Wiem jaki był.

- Jaki był?! – Wrzasnęłam. Jej ton i sposób wyrażania się o swoim własnym mężu i moim ojcu sprawił, że również mnie ogarnęła złość. – Tak się składa, że po rozprawie skazującej nikt nie chciał ze mną o tym rozmawiać! Nie wiedziałam i nie wiem nadal dlaczego właściwie sąd nie uwierzył w jego niewinność i skazał go na siedem lat!

- Byłaś w takim wieku, że nie powinnaś o tym wiedzieć! – Krzyknęła spoglądając na mnie zaszklonymi oczami. Nie powinnam o tym wiedzieć?! Co to ma niby znaczyć?

- Jak widzisz, za rok obchodzę osiemnaste urodziny – wzruszyłam sarkastycznie ramionami. – Zapomniałaś już, jak wyglądało nasze życie po rozprawie? Nagła przeprowadzka, zmiana pracy, coraz częściej zostawałam sama albo z babcią, która też odwróciła się przeciwko mnie. Wszyscy robiliście z tego jakąś cholerną tajemnicę, a teraz, gdy jestem prawie pełnoletnia dalej jestem jedyną, która nie zna nawet cienia prawdy!

- Po prostu chciałam i chcę Cię chronić! - Gdyby jechał z nami jeszcze ktoś i obserwował całe zajście z tylnego siedzenia z pewnością stwierdziłby, że jest to idealny temat na reality show. 

- Chronić?! -Zaczynam wątpić w swoją wytrzymałość nerwową. Za chwilę albo ja, albo kobieta, która nazywa siebie moją matką, zrobi krzywdę drugiej. - Od samego początku robiłaś wszystko by temat ojca nie gościł w naszym domu. Unikałaś mnie, kiedy potrzebowałam Twojej uwagi. Jakim prawem wciskasz mi kit, że chciałaś mnie chronić?!

- Nie wiesz nic ... - powtarzała te słowa jak jakieś zaklęcie, jak pierdoloną mantrę, a ja dalej nie rozumiałam o co chodzi i z każdą sekunda wątpiłam w to, czy rzeczywiście chcę wiedzieć.

- To może łaskawie mi uświadomisz - warknęłam. Serio, zaraz wybuchnę. 

- Ojciec miał romans - szepnęła na jednym wdechu zalewając się łzami. Oparła czoło na kierownicy, a jej mowa ciała prosiła o jakąkolwiek czułość. Problem tkwił w tym, że nie byłam w stanie jej czegoś takiego dać. Targały mną wściekłość, żal, rozczarowanie, smutek i tęsknota. Nie wiedział czy po raz pierwszy od kilku lat pokazać swojej własnej matce, że mam w sobie resztki pozytywnych wartości.

- Kiedy? - Zapytałam trzęsącym się głosem. Nie byłam w stanie tego powstrzymać.

- Dwa lata po ślubie - chlipnęła cicho. - Byłam w ciąży. Gdy się o tym dowiedziałam wszystko zaczęło się sypać. Psychika, życie, praca. - Jedna rzecz która wyszła z ust matki po dłuższym zastanowieniu zaczęła się nie zgadzać. Dwa lata po ślubie rodziców mama zaszła w ciążę, a o ile mnie pamięć nie myli ja urodziłam się pięć lat po zawarciu przez nich małżeństwa. Czy to znaczy, że okłamała mnie po raz kolejny?

- Czy ty właśnie próbujesz mi powiedzieć, że miałabym rodzeństwo? - Warknęłam wściekła uderzając kilka rady otwartą dłonią w szybę. - Chcesz powiedzieć, że znowu zostałam okłamana?!

- Poroniłam kilka miesięcy później - szepnęła kontynuując. - Twój ojciec wtedy się tak starał. Chciał, żebym ochłonęła i pozbierała resztki swojej psychiki. Wierzyłam we wszystko co mówił, a najważniejsze było to, że nie zostawił mnie. Był przy mnie, kiedy tego potrzebowałam.

- Wybaczyłaś mu - powiedziałam cicho jakby do siebie wpatrując się w okno. To była pierwsza poważna i zarazem najdłuższa nasza rozmowa od kilku lat. - Tylko czemu nic mi nie powiedziałaś?

- Byłaś dzieckiem, nie wiedziałam jak przekazać małej dziewczynce informacje, że jej siostrzyczka zmarła dwa lata temu w wyniku powikłań. Im starsza się stawałaś tym rzadziej rozmawiałyśmy. Do tego doszedł wyrok ojca. Zaczęłaś się zmieniać. Wielokrotnie wnosiłam cie po schodach kompletnie pijaną i czekałam aż zaśniesz. Nie odczuwałaś mojej obecności i uwagi, której potrzebowałaś, ale ja naprawdę starałam się jak mogłam.

Nie miałam siły słuchać dłużej słów kobiety. Nie czułam się zraniona, bardziej przytłoczona nadmiarem informacji. Potrzebowałam chwili ciszy i samotności. Starannie zakrywając łzy spływające po twarzy odpięłam pas bezpieczeństwa i otworzyłam drzwi. Wyszłam bez słowa odchodząc kawałek od samochodu. W momencie, w którym usadowiłam się na wysokim płocie zaczął padać deszcz. 

Nie przejęłam się tym, że każda pojedyncza kropla powoduje dreszcze na mojej skórze. Siedziałam wpatrzona w horyzont czując jak słony smak łez miesza się z kropelkami deszczu, które podarowało mi niebo.

We Broke the Rules! |fowler| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz