4/xx
Nawet nie wiecie jak ciężko było mi się zebrać i zrobić to, nad czym myślałam dwa dni. Całą sobotę znowu spędziłam sama. Nic nowego ostatnimi czasy.
Zaraz po śniadaniu do naszego pokoju wparował przyrodni braciszek Loren. Jedyną różnicą było to, że odwiedził nas w towarzystwie swojego przydupasa aka najlepszego przyjaciela, który przedstawił się jako Brooklyn.
Na wstępie rzucił tekstem 'mów mi Brook, mała' i noszalancko puścił w moją stronę oczko. Chciałam odgryść się jakimś tandetnym tekstem, ale zaraz potem odkupił swoje grzechy ucałowaniem wierzchu mojej dłoni. Wyglądał jak typowy, londyński, grzeczny chłopiec, który nie potrafi się porządnie szlugiem zaciągnąć, ale szpanuje bo modne. Średniego wzrostu blondyn o zielonych, kocich oczach. Mocno zarysowana szczęka i szerokie barki. Przez cały jego 'pobyt' w 'moim' pokoju czułam na sobie jego wzrok. Nie chciałam być wredna, ale po dłuższej chwili robiło się to lekko męczące. Schlebiało mi to, ale nienawidzę natręctwa. Po dłuższej chwili miałam wrażenie, że na widok moich pośladków, które eksponowały czarne legginsy dostanie ślinotoku niczym buldog.
Odetchnęłam uradowana gdy pomieszczenie zostało otulone ciszą. Wcześniej wspomniany Brook robił wszystko, żeby wyprowadzić mnie z równowagi, a wychodząc znów mrugnął w moją stronę zostawiając karteczkę z numerem telefonu na biurku.
Nieustępliwy, ale w cholerę naiwny dzieciak. Jeśli myśli, że kiedykolwiek skorzystam z tej karteczki to chyba będzie musiał kupić trumnę bo dosłownie umrze z nudów. Turbo śmieszność.
Resztę poranka, przedpołudnia, popołudnia i wieczoru spędziłam na planowaniu. Nie oszukujmy się. Wyjadałam słodycze z szuflady Loren użalając się nad sensem swojego egzystowania. Pójdzie w dupę, jak nic. Miałam cały dzień by zmobilizować się do wyjścia poza próg swojego durnego pokoju i załatwić to raz, a dobrze.
Owszem, naszło mnie. Dopiero o drugiej trzydzieści w nocy. Normalny człowiek o tej porze smacznie śpi, ale zgrzewka energetyków też nie mogła się zmarnować.
Brawa dla mnie!
Nagrodę za debilizm otrzymuje ....
dum, dum, dum, duuuum
Molly Cloud!
Gratulujemy i zapraszamy po odbiór nagrody w postaci mózgu do stoiska organizatora, którym jest racjonalne myślenie.
- Molly?
Shit.
Jestem ciekawa jak długo stoję przed tymi cholernymi drzwiami i zastanawiam się czy zapukać, a jak już to zrobiłam to kompletnie nie pamiętam kiedy i jak. Obmyślając strategie spierdolenie w pierwszym lepszym kierunku spoglądam na blondyna, który z cichym ziewnięciem uchyla drewnianą powłokę dając mi idealny widok na jego ciało odziane jedynie w czarne bokserki.
Dobry Boże, daj tlenu.
przepraszam wszystkich za niedokończenie maratonu
Zepsuliście mi Wattpada swoją aktywnością, a biedak tego nie ogarnął. Teraz jadę na korki z matmy. Wracam za godzinę i liczę na aktywność pod tym postem!
Za dużą liczbę komentarzy pojawi się może jeszcze jeden lub dwa rozdziały kończące ten maraton.
Bye!
CZYTASZ
We Broke the Rules! |fowler| ✔
Fanfiction01.02.18 #946 in FANFICTION 13.02.18 #775 in FANFICTION 15.02.18 #681 in FANFICTION 17.02.18 #631 in FANFICTION 26.02.18 #392 in FANFICTION 03.03.18 #288 in FANFICTION 19.03.18 #231 in FANFICTION 09.05.18 #3 in DLA MŁODZIEŻY 09. 05.18 #94 in ROMANCE...