Pov. Laury
Obudziłam się rano i popatrzałam na zegarek, który wisiał na ścianie. Była 10:00 co znaczyło, że spóźniłam się do szkoły. Wstałam, stanęłam przed lustrem i powiedziałam sama do siebie.
- Boże, jak ja wyglądam. Panda, tusz na polikach. Poszłam spać w ubraniach- nie no muszę się ogarnąć.
Po czym poszłam się wykąpać. Wróciłam do pokoju ubrałam się (w to) i związałam włosy w koka.
Zeszłam do salonu, zrobiłam sobie płatki, które szybko zjadłam i udałam się z powrotem do siebie- jak zwykle nikogo nie było w domu. Wzięłam swój "worek-plecak" i zaczęłam wypakowywać z niego rzeczy, nagle do rąk wpadła mi męska koszulka.
- BOŻE MARTINUS! - krzyknęłam sama do siebie i szybko podbiegłam do łóżka.
Wyciągnęłam zdjęcie, które leżało pod poduszką popatrzałam chwilę na nie po czym sięgnęłam po telefon i zauważyłam, że chłopak próbował się ze mną skontaktować nawet napisał w smsie, że się martwi. Chwilę wpatrywałam się w ekran telefonu i postanowiłam napisać do Marcusa.
DO MARCUS😋💙:
Śpisz?
OD MARCUS😋💙:
Już nie, coś się stało?
DO MARCUS😋💙:
Mogę zadzwonić?
Po czym usłyszałam jak dzwoni mi telefon.
MC- Halo, o co chodzi?
J- Jest tam Martinus?
MC- Tak jest, ale śpi.
J- To dobrze, bo chce Ci coś powiedzieć i jakbyś mógł mu to przekazać.
MC- No dobrze, ale czemu nie zadzwonisz do niego?
J- Bo nie chce z nim gadać, znaczy chcę, ale nie mogę to zbyt skomplikowane i chciałam, żebyś mu przekazał, że wszystko jest dobrze i żeby się nie martwił, a jutro postaram się do niego zadzwonić.
MC- Wiesz, że on myślał, że sobie coś zrobiłaś?
J- Przepraszam, ja nie chciałam, ale proszę przekaż mu to.
Po czym się rozłączyłam i zaczęłam płakać, bo podczas rozmowy patrzałam się na zdjęcie jego brata, które trzymałam w drugiej ręce. Chwilę tak jeszcze posiedziałam, wytarłam swoje łzy, stanęłam znowu przed lustrem i zaczęłam mówić sama do siebie.
- Może tak przestaniesz użalać się nad sobą? Zobacz, marzyłaś, żeby go zobaczyć, no właśnie tylko zobaczyć, a tu co znacie się, wie że istniejesz i do tego macie kontakt. Chcesz to wszystko spieprzyć, płaczem, użalaniem się nad sobą? Chyba nie do tego dążysz. Odrzucasz jego, a tak naprawdę on nic nie zrobił, to przez twoje humorki on też może cierpieć a przecież tego nie chcesz.
Włączyłam muzykę i zaczęłam śpiewać, ona zawsze pomaga mi w trudnych chwilach. Po jakiś trzydziestu minutach się uspokoiłam i zadzwoniłam do mamy. (M- Mama)
M- Tak kochanie?
J- Hej mamo, o której będziesz?
M- Koło 15:00
J- A pójdziemy razem na zakupy?
M- Widzę, że ktoś tu ma dobry humorek. O 15:00 bądź gotowa pod domem.
Była 13:00 więc miałam jeszcze trochę czasu więc postanowiłam, że trochę tu ogarnę, zanim się obejrzałam musiałam już wychodzić.
*w galerii*
M- Kiedy masz zamiar wrócić do szkoły, trzy dni już Cię w niej nie było?
J- Z racji, że jutro jest piątek i szczerze nie chce mi się iść, ale zrobię Ci taką przyjemność i pójdę- uśmiechnęłam się do mamy.
M- Coś czuję, że czegoś chcesz- zaśmiała się mama.
J- W sumie to tak, ale to nie przez to- zaśmialam się.
M- To co takiego byś chciała.
J- Chciałabym taką bransoletkę w kształcie serduszka z wygrawerowaną literą.
M- Czyżby ktoś tu się zakochał?
J- Co nieee, znaczy, nie ważne, po prostu chce, żeby taka pewna osoba była zawsze ze mną, ale jest to raczej nie możliwe, więc chociaż w ten sposób będę czuła jakby była zawsze przy mnie.
M- Ojejku jak słodko, to chodźmy.
J- Nie przesadzaj- lekko się uśmiechnęłam.
YOU ARE READING
DZIEWCZYNA Z KONCERTU | MARCUS & MARTINUS
FanfictionPojechałam na ten koncert- pomyślałam, że będzie fajnie, lecz w to co się potem stało nie mogłam uwierzyć- myślałam, że to sen...