21.

373 13 0
                                    

*Dzień koncertu*

Wstaliśmy rano i razem z chłopakami udaliśmy się do klubu. Tam zaczęli próby, a ja stałam sobie przed sceną. Trochę dziwnie się czułam bo jeszcze parę miesięcy temu nie sądziłam, że w ogóle coś takiego będzie miało miejsce. Minęły trzy godziny i zrobili oni sobie, krótką przerwę, więc poszliśmy grać w piłkę. Kiedy skończyliśmy zaczęli przygotowywać się do M&G. Gdy robili sobie zdjęcia z fanami, ja ruszyłam w stronę balkonu, który znajdował się na przeciwko ścianki na górze. Obserwując to wszystko zrobiło mi się trochę smutno, a zarazem tak jakbym była zła, że te dziewczyny kleją się do Martinusa. Oparłam się o balustradę oraz posmutniałam. Miałam już sobie stamtąd iść, ale zobaczyłam, że chłopak się na mnie spojrzał i uśmiechnął, na co ja mu odmachałam. Cały czas czułam się jakoś dziwnie. Po koncercie przyszli i po chwili udaliśmy się do hotelu. Kiedy byliśmy już na miejscu nie siedzieliśmy, bo bliźniaki byli zmęczeni więc poszliśmy spać. Prawie całą noc nie spałam, jakoś nie mogłam usnąć . Dopiero jakoś koło piątej rano zasnęłam, lecz nie na długo, gdyż po godzinie znowu się obudziłam. Wzięłam więc telefon i zaczęłam przeglądać social media. Oglądałam zdjęcia ludzi z koncertu, oraz M&G. W pewnej chwili poczułam jak po moim policzku spływają łzy. Otarłam je i chwilę później usłyszałam głos.

MC- Czemu nie śpiesz?

J- Co?- popatrzałam na łóżko na, którym leżał chłopak.

MC- Pytałem dlaczego nie śpisz.

J- Jakoś nie mogę- mówiłam z lekko smutnym wyrazem twarzy.

MC- Coś się stało?- zapytał po czym się przeciągnął i usiadł koło mnie na moim łóżku.

J- Nie...

MC- Chyba tak, widziałem że wczoraj już byłaś smutna. Wiesz, że jesteśmy przyjaciółmi. Możesz mi przecież powiedzieć.

J- No bo ja... chyba się zakochałam.

MC- To super, ale to chyba nie jest powód do smutku.

J- No bo nie jest...

MC- No to czemu jesteś smutna?

J- Przepraszam, ale nie mogę Ci powiedzieć, proszę nie drążmy już tego i nie mów tego nikomu.

MC- No dobrze, nie powiem- po czym mnie przytulił.

Minęło jakieś trzydzieści minut, aż w końcu obudził się Martinus. Poszliśmy na śniadanie, zjedliśmy i wróciliśmy do pokoju.

MT- I jak ci się podobało na koncercie?

J- Było super, daliście świetny występ jak zawsze- próbowałam się uśmiechnąć lecz mi nie wychodziło.

MT- Wszystko dobrze?

MC- Martinus, daj spokój- wtrącił chłopak.

MT- Ale co ja zrobiłem, spytałem tylko czy wszystko dobrze- powiedział lekko oburzony.

MC- Chodź no- pokazał ręką w swoją stronę.

J- MARCUS!- krzyknęłam przerażona.

MC- Spokojnie pamiętam.

*Pov. Marcusa*

Wyszliśmy na korytarz.

J- Nie drąż tego tematu- powiedziałem spokojnie.

MT- Ale co się stało?

J- Uwierz mi będzie dobrze jak nie będziesz pytał jej czy wszystko dobrze, albo czy coś się stało.

MT- Jeżeli tak mówisz to dobrze- powiedział lekko zakłopotany.

Trochę dziwnie się czułem ukrywając to przed nim, bo to jednak mój brat i nigdy nie mamy przed sobą tajemnic, ale obiecałem, że nikomu nie powiem, to tak zrobię.

*Pov. Martinusa*

Nie wiedziałem o im chodzi, ale jak Marcus twierdzi, że tak będzie lepiej to to uszanuję.

*Pov. Laury*

- Boże Marcus, proszę Cię tylko nic mu nie mów, błagam...- pomyślałam

~~~~

Dziękuję wszystkim za 200 wyświetleń. Mam nadzieje, że wam się podoba💓. Wpadłam też na pomysł, że jak wybije 30 głosów zrobię maraton, więc zachęcam do głosowania buźka😘.

DZIEWCZYNA Z KONCERTU | MARCUS & MARTINUSWhere stories live. Discover now