V [MARATON #3]

1.4K 194 19
                                    

   Ciągle żyje wczorajszym dniem. Nie mogę zapomnieć o tej całej sytuacji, kiedy Eren mnie zauważył. Z jednej strony niesamowicie się cieszę, że o mnie pamięta, choć tak źle go potraktowałem, a z drugiej boli mnie serce na samą myśl o tym, że przez tą głupią miłość, może stać mu się krzywda.

   Podchodzę do komody i chwytam za czarną słuchawkę. W jego domu jest podsłuch. Wiem, że to chore, ale to jedyny sposób na to, żebym mógł normalnie funkcjonować. Do życia potrzebuję minimum najmniejszej cząstki jego osoby. Chociażby głosu.

   W aparacie panuje głucha cisza, którą przerywa pukanie, wręcz walenie, do drzwi. Lekko mnie to dziwi, bo obok zamontowany jest działający dzwonek i rzadko kto teraz puka. Podchodzę do drzwi i zanim zdążam zajrzeć przez wizjer, słyszę czyiś głos.

   — Levi, wiem, że tam jesteś. Otwórz, proszę.

   Doskonałe zdawałem sobie sprawę z tego, że kiedyś przyjdzie. Eren to bardzo uparta osoba i tak łatwo sobie niczego nie odpuści.

   Przez cały czas milczę w nadziei, że zaraz sobie pójdzie. Nie mogę go wpuścić. W całym domu są kamery. Oni wszystko widzą. To by się źle skończyło, a nawet gorzej niż źle, to by się skończyło tragicznie.

   — Błagam, odezwij się chociaż do mnie.

   Jestem na granicy wytrzymałości, powoli wycofuję się do drugiego pokoju. Nie mogę tu zostać, jeszcze chwila i otworzyłbym mu te cholerne drzwi. Przysięgam.

   — Dobrze, milcz sobie tam dalej. Nie będę cię powstrzymywał. Nie musisz się przejmować, już idę. — Słyszę ostatnie słowa, pochłonięte niezadowoleniem i rozczarowaniem.

***

   Proszę _Natsu_senpai XD

Prisoner cz. I [Ereri/Riren]✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz