Ciągle żyje wczorajszym dniem. Nie mogę zapomnieć o tej całej sytuacji, kiedy Eren mnie zauważył. Z jednej strony niesamowicie się cieszę, że o mnie pamięta, choć tak źle go potraktowałem, a z drugiej boli mnie serce na samą myśl o tym, że przez tą głupią miłość, może stać mu się krzywda.
Podchodzę do komody i chwytam za czarną słuchawkę. W jego domu jest podsłuch. Wiem, że to chore, ale to jedyny sposób na to, żebym mógł normalnie funkcjonować. Do życia potrzebuję minimum najmniejszej cząstki jego osoby. Chociażby głosu.
W aparacie panuje głucha cisza, którą przerywa pukanie, wręcz walenie, do drzwi. Lekko mnie to dziwi, bo obok zamontowany jest działający dzwonek i rzadko kto teraz puka. Podchodzę do drzwi i zanim zdążam zajrzeć przez wizjer, słyszę czyiś głos.
— Levi, wiem, że tam jesteś. Otwórz, proszę.
Doskonałe zdawałem sobie sprawę z tego, że kiedyś przyjdzie. Eren to bardzo uparta osoba i tak łatwo sobie niczego nie odpuści.
Przez cały czas milczę w nadziei, że zaraz sobie pójdzie. Nie mogę go wpuścić. W całym domu są kamery. Oni wszystko widzą. To by się źle skończyło, a nawet gorzej niż źle, to by się skończyło tragicznie.
— Błagam, odezwij się chociaż do mnie.
Jestem na granicy wytrzymałości, powoli wycofuję się do drugiego pokoju. Nie mogę tu zostać, jeszcze chwila i otworzyłbym mu te cholerne drzwi. Przysięgam.
— Dobrze, milcz sobie tam dalej. Nie będę cię powstrzymywał. Nie musisz się przejmować, już idę. — Słyszę ostatnie słowa, pochłonięte niezadowoleniem i rozczarowaniem.
***
Proszę _Natsu_senpai XD
CZYTASZ
Prisoner cz. I [Ereri/Riren]✓
FanfictionBól fizyczny? Błahostka. Psychiczny zadaje większe rany. W dodatku jest o wiele trudniejszy do wyleczenia, czasami to nawet niemożliwe, po prostu nierealne. Ciągle cię wykańcza, a najzwyklejsza cisza i nieobecność zabija od środka. Więc dlaczego tak...