Bardzo powoli otwieram oczy. Leżę na samym środku jakiegoś pomieszczenia. Dość sporego pomieszczenia z poszarpanymi szarymi ścianami. Wszystko mnie okropnie boli, szczególnie brzuch. Nie mam siły się podnieść.
Nade mną pali się tylko jedna mała, mizerna żarówka. Dookoła panuje nieprzyjemny chłód. Gdzieś w oddali udaje mi się wyodrębnić jakieś krzyki, lecz nie potrafię zidentyfikować, do kogo należą dane głosy.
Nagle ogromne drzwi otwierają się, a do środka wpada jakiś chłopak, lądując na rękach i kolanach, a w rezultacie nagłego upadku w końcu opadając bezwładnie na ziemię.
— Chryste, Eren — mówię po cichu przerażony, ledwo podnosząc się z podłoża i podchodząc do bruneta, jak najszybciej potrafię, a w tej sytuacji było to nie lada wyzwaniem.
Upadam na kolana i wtulam się w jego szaro-zieloną kurtkę. Mimowolnie zaczynam płakać. Nie ze smutku, ale poniekąd ze szczęścia. Tak bardzo za nim tęskniłem, że nawet teraz, pomimo tak chorej sytuacji, potrafię czerpać radość z jego obecności.
— Levi... — Słyszę jego szept. — W coś ty się wpakował?
Czuję, jak jego drobne rączki — te, których tak cholernie mi brakowało — odwzajemniają mój uścisk, który chwilę potem wzmacniam jeszcze bardziej.
— Przepraszam, nie chciałem tego — zaczynam, szlochając coraz bardziej. Jestem taki bezradny. — Chciałem cię chronić. Wiem, nie wyszło mi. Przepraszam. — Z całej siły, jaka mi została, zamykam oczy. — Przepraszam.
***
Do wszystkich, którzy myśleli, że umarła — żyję!
Co jak co, ale mnie się tak łatwo stąd nie pozbędziecie. :v
Jak tam ostatni tydzień przed wystawieniem wszystkich ocen? Poprawiacie coś jeszcze, czy już wyjebane po całości?
Zostaw gwiazdkę. Będzie mi miło.
Komentarz w sumie też możesz.
Do następnego! <3
CZYTASZ
Prisoner cz. I [Ereri/Riren]✓
FanfictionBól fizyczny? Błahostka. Psychiczny zadaje większe rany. W dodatku jest o wiele trudniejszy do wyleczenia, czasami to nawet niemożliwe, po prostu nierealne. Ciągle cię wykańcza, a najzwyklejsza cisza i nieobecność zabija od środka. Więc dlaczego tak...