Popołudniem okularnica przyniosła mi ogromny stos dokumentów potrzebnych do kolejnego przekrętu. Tyle danych jest na wyciągnięcie mojej ręki. Mam dostęp do informacji, o których nigdy nie dowie się większość mieszkańców całej naszej planety.
Niesamowite, jak bardzo życie potrafi być niezrozumiałe i dziwne. Jak to jest — od najmłodszych lat starasz się choć w niewielkim stopniu zaistnieć w tym wielkim świecie i osiągasz zazwyczaj tylko namiastkę swoich marzeń i celów, a raz popełnisz jakiś pierdolony błąd i masz wtyki do całego rzędu dokumentów i informacji, zupełnie zbędnych ci do egzystencji.
Jak się znalazłem w obecnej sytuacji? To długa historia. Byłem naiwny. Wierzyłem we wszystko, co mi mówiono. Ufałem nieodpowiednim osobom. Fałszywi przyjaciele. Dopełnieniem wszystkiego był alkohol, który do reszty wszystko pogorszył.
Ciągle mi grozili, że jeśli ktoś się o tym dowie, nie ujdzie z życiem. Bałem się, tym bardziej, że nie mieszkałem sam, a z Erenem. Często wypytywał mnie o to, dlaczego ciągle siedziałem po nocach i grzebałem w papierach albo robiłem coś na komputerze. Mówiłem, że to praca.
Jednak, kiedy po czterech miesiącach, przypadkiem wydało się to, że wcale nie miałem żadnej pracy, a nasze pieniądze przychodziły praktycznie znikąd, zacząłem poważnie się o niego martwić. Zawsze musiał dopiąć swego i dowiedzieć się, o co chodzi. Wiedziałem, że jedynym wyjściem będzie zakończenie tego wszystkiego raz na zawsze.
Wprowadziłem się do swojego starego mieszkania, urywając z nim jakikolwiek kontakt. Napisałem mu krótki mail z wiadomością, że to koniec, że już go nie kocham. Chyba w to nie uwierzył, bo jak na razie jeszcze się nie poddaje. A może to i lepiej?
***
No hej! Wpadł niedawno rozdział do Friendzone! Polecam luknąć. 8)
Gwiazdka i komentarz? Hmm?
Do następnego! 💕
CZYTASZ
Prisoner cz. I [Ereri/Riren]✓
Fiksi PenggemarBól fizyczny? Błahostka. Psychiczny zadaje większe rany. W dodatku jest o wiele trudniejszy do wyleczenia, czasami to nawet niemożliwe, po prostu nierealne. Ciągle cię wykańcza, a najzwyklejsza cisza i nieobecność zabija od środka. Więc dlaczego tak...