Jestem potwornie wykończony i głodny. Nie wiem, czy długo tak wytrzymam. Zaczynam nawet lekko w to powątpiewać.
Siedzę pod lodowatą ścianą razem z wtulonym we mnie zielonookim chłopakiem. Ewidentnie ma mi to wszystko za złe jeszcze bardziej, niż wcześniej przypuszczałem. Za każdym razem, kiedy próbuję zawiązać jakiś temat do rozmowy, chociażby jak się stąd wydostać — milczy.
— Dlaczego mi nie powiedziałeś? — szepcze nagle, wyrywając mnie z myślenia.
— Eren, błagam. Nie teraz. — Przymykam oczy i opieram głowę o ścianę.
— To kiedy? Głupie wytłumaczenie. — Odsuwa się ode mnie i lekko pociąga nosem. — Ty i te twoje pieprzone wytłumaczenia. Zawsze tak było. Zawsze potrafiłeś znaleźć odpowiedź na wszystko, byleby ochronić własną dupę — mówi, wycierając dłońmi swoje mokre policzki.
— To co ci miałam powiedzieć?! "Hej Eren, wplątałem się w mafie i teraz musimy się rozstać, bo inaczej zabiją nas obu"?! — podnoszę głos, patrząc na niego rozgniewanym wzrokiem.
— No chociażby to. — Krzyżuje ręce na ramionach.
— Przepraszam — mówię po dłuższej chwili, tym razem o wiele spokojniej. — Wyjaśnię ci to wszystko, tylko nie teraz. — Rzucam mu błagalne spojrzenie.
— Kłamiesz — mruczy pod nosem i kręci głową na boki. — Mogę się założyć, że i tak jestem ci już niepotrzebny — mówi łamiącym się głosem.
— Eren, skarbie... — Przybliżam się lekko i ponownie przytulam go do siebie. — Nawet nie wiesz, jak cholernie za tobą tęskniłem. Szukałem każdej możliwej alternatywy, żeby tylko mieć z tobą jakiś kontakt. Inaczej po prostu bym zwariował. Bez ciebie nie pociągnąłbym tak długo.
Cisza, nie słyszę jego odpowiedzi. Ja też milczę. To chyba najlepszy moment, żeby wszystko jeszcze raz przemyśleć. To moment, którego potrzebuję, a w zasadzie to potrzebujemy. My. Obydwoje.
***
Hej hej! Już niedługo koniec Prisonera. Kto się cieszy? XD
Ja się nie cieszę, bo już nie mam czego wam wrzucać i muszę znowu zacząć pisać.
Wiem, jestem leniwa. Jak 98% naszego społeczeństwa. XD
Maybe gwiazdka? Byłoby miło. :3
Do następnego! <3
CZYTASZ
Prisoner cz. I [Ereri/Riren]✓
FanfictionBól fizyczny? Błahostka. Psychiczny zadaje większe rany. W dodatku jest o wiele trudniejszy do wyleczenia, czasami to nawet niemożliwe, po prostu nierealne. Ciągle cię wykańcza, a najzwyklejsza cisza i nieobecność zabija od środka. Więc dlaczego tak...