XX

909 132 9
                                    

   Kiedy tylko światło gaśnie, szybkim krokiem udaję się w stronę drzwi wyjściowych. Wręcz z prędkością światła zakładam kurtkę i buty. Jeszcze cofam się, żeby wziąć pieniądze i jestem już w pełni gotowy do ucieczki.

   W sumie teraz dopiero zdaję sobie sprawę, jak to fatalnie brzmi. Jakbym spieprzał z jakiegoś więzienia, chociaż to poniekąd jest trochę jak takie więzienie.

   Wychodzę z mieszkania i zwinnie schodzę po schodach. Nie wiem, gdzie idę. Byle przed siebie. Pójdę na przystanek, kupię bilet i pojadę gdzieś autobusem. Gdziekolwiek. W mojej dzielnicy zawsze było dosyć tłoczno, nawet o tej godzinie i nawet pomimo tego, że wszędzie jest ciemno. Zgasły wszystkie lampy uliczne i świąteczne dekoracje. Bezproblemowo uda mi się przejść, nie wyodrębniając się z tłumu. A przynajmniej tak myślę.

   W jednej chwili wszystko dookoła mnie ożywa. Nie mogę się tu dłużej kręcić. Przyspieszam kroku. Spomiędzy głów przechodzących ludzi udaje mi się dostrzec górną część przystanku. Uśmiecham się do siebie. Jeszcze tylko paręnaście metrów.

   Ktoś coraz bardziej zaczyna mnie spychać w stronę jednej z nielicznych, pustych i ciemnych uliczek, znajdujących się w pobliżu. Koniec końców kilka sekund potem jestem już zupełnie na uboczu.

   Czuję mocne uderzenie w tył głowy, a potem jeszcze kilka razy w brzuch. Przed oczami pojawiają mi się mroczki. Nie mam dłużej siły utrzymać się na nogach. Upadam, a moje powieki same się zamykają.

***

   Siemson. Jak tam lajf, maj frend?

   Nie, stop. Koniec. To boli w oczy. XD

   Maybe jakiś sympatyczny komentarz z jakąś sympatyczną gwiazdką? Byłoby miło. :v

   To co? Do następnego! <3

Prisoner cz. I [Ereri/Riren]✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz