20:01
Wszystkie światła momentalnie gasną, a dookoła robi się ciemno. Wczoraj nad tym długo myślałem. Muszę zadzwonić do Erena... napisać SMS-a... cokolwiek. Jest mi tak okropnie źle. Chcę go przeprosić, nie wrócić — choć niezmiernie o tym marzę.
Ze spokojem wybieram odpowiedni numer i czekam, aż odbierze. Jestem pewny, że nikt mnie nie obserwuje i nie podsłuchuje, inaczej nie mógłbym teraz do niego dzwonić.
Po kilku sygnałach włącza się sekretarka. Wcześniej przypuszczałem, że oleje ten telefon ode mnie, wyciszy dźwięki. Ewentualnie mógł go gdzieś zgubić czy zostawić, ale ta opcja wydaje mi się dość absurdalna. Słyszę charakterystyczne piknięcie i zbieram się, żeby coś powiedzieć.
— Eren... — zaczynam niepewnie. Tyle rzeczy chciałbym mu powiedzieć, a zarazem nie mogę. — Nie wiem od czego zacząć — przyznaję się w końcu, opadając bezsilnie na kuchenne krzesło. — Przepraszam, nie chciałem, żeby to tak się skończyło. Brakuje mi ciebie... — Mój głos zaczyna się łamać. Przez następne kilka sekund milczę, próbując się opanować. — Przed chwilą przyznałem się do czegoś, przed czym ostatnio niemiłosiernie się broniłem, wiem to... Ale... to nie jest takie proste! — Po moich policzkach sączą się pojedyncze kropelki łez. — Po co dzwonię? — mówię już spokojniej. — Nie wiem dokładnie. Chryste, jest mi cholernie przykro... — Staram się opanować emocje. Nadaremno. Robię dłuższą przerwę i głośno wzdycham. — Wesołych Świąt, bo pewnie się już nie usłyszymy. Nie zapomnij o mnie tak szybko.
Kończę nagranie, blokuję telefon i odchylam głowę do tyłu. Wiem, że to wszystko obróci się przeciwko mnie, ale musiałem zadzwonić, po prostu musiałem.
***
Sieeeemson!
Co tam, jak tam u Was? :D
No... Miesiąc do wakacji, kochani. 8) Macie już jakieś plany?
Maybe gwiazdka z jakimś fajnym komentarzem? Byłoby miło. :3
Do następnego! <3
CZYTASZ
Prisoner cz. I [Ereri/Riren]✓
FanfictionBól fizyczny? Błahostka. Psychiczny zadaje większe rany. W dodatku jest o wiele trudniejszy do wyleczenia, czasami to nawet niemożliwe, po prostu nierealne. Ciągle cię wykańcza, a najzwyklejsza cisza i nieobecność zabija od środka. Więc dlaczego tak...