Nie było czasu na rozmyślania. Trzecia próba Feyry zbliżała się zbyt szybko. A Amalie zaczęła węszyć. Nie potrafiła wyjaśnić czemu, ale to co usłyszała jej się nie podobało. Z jakiegoś powodu miała złe przeczucia.
A powinna się cieszyć! W końcu jej władca miał przebiegły plan podbicia Prythianu!
Tak naprawdę książęta stanowili broń. Amalie wiedziała, że zjednoczeni byliby groźni. Już raz pokonali króla. Pięćset lat temu. Teraz byli pod butem Amaranthy. A ona siedziała na tej beczce z prochem! Wszystko mogło w każdej chwili zostać zakończone. Król dysponował wystarczającymi siłami, by uderzyć i wygrać. Czemu więc zwlekał?
Może było coś, na co czekał? Tylko co? Na co? Na kogo?
Amalie nie wiedziała. Mogła tylko zgadywać. Król odsuwał ją od poważnych spraw. Kazał ją szkolić. Trenowała więcej i ciężej niż jakikolwiek żołnierz w jego armii. Uczył ją języków Prythianu i ludzi, uczył historii obu ras, uczył wszystkiego. Amalie nigdy nie rozumiała czemu. Czemu zadał sobie tyle trudu by ją wyszkolić? Nigdy nie zadawała sobie takich pytań.
Aż do teraz.
Była zajęta użalaniem się nad sobą i podsycaniem swojego gniewu na rodzinę. Ale widok Feyry... Obudził w niej coś, co myślała, że umarło. Jej ludzkie serce. Mimo ciała fae, stworzonego na nowo przez Kocioł, jej serce pozostało ludzkie. Starała się wykorzenić każdy ludzki odruch. Każdą ludzką myśl. Każdą emocję. Prawie jej się udawało. A za każdym razem, gdy się na tym przyłapywała, zmieniała myślenie. I dopóki była na Hybernii, taka metoda zdawała egzamin. Teraz zawodziło ją wszystko to czego się nauczyła.
Amalie przestawała poznawać samą siebie. Przestawała odpowiadać jej rola tępego narzędzia w rękach innych. Ojca, który ją sprzedał. Nauczyciela, który bił ją ilekroć zawodziła na treningach, króla dla którego szpiegowała...
***
Trzecia próba miała odbyć się tak jak zawsze, w sali głównej. Amalie czekała wraz z tłumem fae. Kolejny i ostatni pomysł Amaranthy. To nie mogło być nic łatwego. Amalie spodziewała się absolutnie wszystkiego.
Dlatego to co się wydarzyło tego dnia, nie zaskoczyło jej ani trochę. Okrucieństwo, spryt i przebiegłość, były tym co Amarantha wyssała z mlekiem matki. O ile Amarantha jej nie zabiła zaraz po urodzeniu... Takie myśli sprawiały tylko, że Amalie okazywała się zawistną jędzą.
Wprowadzono trójkę więźniów, spętanych i z kapturami na głowach. Obok nich pojawili się służący trzymający poduszki z... Amalie wstrzymała oddech. Ale nawet z tej odległości widziała je. Jesionowe ostrza. Jedyna broń zdolna zabić fae. Zamarła. Zrozumienie. Wiedziała. Ona wiedziała, nawet jeśli nikt inny nadal się nie domyślił. Zanim Amarantha to oznajmiła tym swoim przesłodzonym, ociekającym samozadowoleniem głosem.
-Twoim ostatnim zadaniem, Feyro będzie dźgnięcie każdego z tych nieszczęśników prosto w serce.
Feyra zdębiała. Amalie gotowała się w środku. Dookoła niej fae zafalowali. Reszta słów Amaranthy zniknęła w umyśle Amalie. Serce waliło jej jak oszalałe. Krew huczała, zagłuszając wszystko. Każdy dźwięk. Jej siostra... Właśnie teraz została złamana. Każdy cios będzie rozdzierał jej serce i duszę. Amalie przeżyła coś takiego w Hybernii. Król zmusił ją do zabijania. I zabijała. Podrzynała gardła, wyrywała serca, miażdżyła umysły... Wiedziała, jakie rany pozostawia to na psychice. Wiedziała, że tak złamana, Feyra już nigdy się nie podniesie. Że to ją zniszczy.
CZYTASZ
Zdrajczyni ✔
FanfictionTom I Amalie Archeron jest najstarszą pośród czterech sióstr Archeron. Od dzieciństwa wyróżniał ją niezwykły wygląd - białe włosy i szare oczy. Przez ten wygląd rodzina ją odtrąciła. Sprzedała, by spłacić długi. Tak narodziła się nienawiść, trawi...