Amalie odczuwała boleśnie sparing z Kasjanem. Bolały ją mięśnie, bolały siniaki, a jej twarz też nie wyglądała za dobrze. Oboje ciężko usiedli na krzesłach. Oczy generała błyszczały furią. Amalie odwzajemniła spojrzenie, szczerząc zęby. Ostatecznie, wygrała.
-To była walka... - mruknął Rhysand. Stał ze szklanką ze złotym płynem w dłoni. Amalie popatrzyła na niego ze złością. A jego co ugryzło? Czego znowu od niej chciał?
-Jak chcesz to zawsze mogę i tobie dokopać - odparła uroczym tonem.
-Nie dokopałaś mi! – prychnął Kasjan, włączając się do rozmowy.
-Biedny Kasjanek, nie może pogodzić się z przegraną... - powiedziała słodkim tonem Morrigan. Kasjan pokazał jej język. Amalie uniosła brwi. Dziecinada!
-Chyba jednak tak – powiedziała Amalie. – Swoją drogą dawno nie miałam okazji poćwiczyć, więc przepraszam za moją gównianą kondycję – powiedziała ze złowieszczym uśmiechem. Morrigan parsknęła śmiechem. Azriel uniósł brwi. Cóż, miała pazurki i potrafiła ich używać.
-Więc chcesz walczyć z królem Hybernii? – zapytał cicho książę. Spokojnie. Chyba naprawdę chciał znać odpowiedź na to pytanie.
-Owszem, chcę. I, zadziwiające, nawet potrafię! – dodała z kpiną. Azriel w końcu się uśmiechnął z zadowoleniem. Wszyscy obserwowali Amalie bez słowa.
-Zaczniemy od tego, że jutro opowiesz Azrielowi wszystko co wiesz o Hybernii, armii i królu – zarządził Rhysand. Od razu wszedł w rolę dowódcy.
-Oczywiście.
-A potem zobaczymy, czy na coś się nam przydasz, panno Amalie – oznajmił Rhysand.
-Zdziwisz się jeszcze – powiedziała, unosząc wysoko podbródek.
Oj, książę Dworu Nocy zostanie jeszcze nie raz zaskoczony przez Amalie! Już ona się o to postara!
***
Amalie nie była zaskoczona, gdy zerwano ją bladym świtem z łóżka. Przy śniadaniu rozmawiała z Azrielem. O armii króla, o tym jak może zaatakować, o wszystkim, co Amalie wiedziała, czego się domyśliła i co przypuszczała. W końcu nie było już nic do dodania. Azriel w milczeniu przetwarzał informacje, które pozyskał od niej i niewątpliwie analizował je z tym co już wiedział. Był w końcu Pieśniarzem Cieni i mistrzem szpiegów Rhysanda.
-I co? – zapytała Amalie. Naprawdę była ciekawa.
-Gdybyś pojawiła się wcześniej, moglibyśmy zniszczyć króla już wtedy, na Hybernii - oznajmił bez emocji w głosie. Doskonała maska. Amalie umiała to docenić.
-Wtedy nie miałam powodu, by wam pomagać – odcięła się.
-Prawda – Azriel potaknął. – Chcesz walczyć, ale czy umiesz walczyć w szyku, na wojnie?
-Nie. Jestem zabójcą – odparła Amalie. Azriel pokiwał głową do siebie. Tego się spodziewał. Cienie wiły się wokół jego uszu, jakby coś mu szeptały. – Byłam szkolona przez mistrza zabójców i szpiega króla. Nie uczono mnie walki w zwartej grupie – odparła. - Najlepiej radzę sobie sama. Tam, gdzie nikt inny nie da sobie rady.
-Więc do czego nam się przydasz? – zapytał Kasjan od progu. Wszedł do komnaty i porwał jedną z kanapek. I pochłonął od razu. Amalie uniosła brwi. Brak manier. Ale on się tym chyba nie przejmował.
CZYTASZ
Zdrajczyni ✔
FanfictionTom I Amalie Archeron jest najstarszą pośród czterech sióstr Archeron. Od dzieciństwa wyróżniał ją niezwykły wygląd - białe włosy i szare oczy. Przez ten wygląd rodzina ją odtrąciła. Sprzedała, by spłacić długi. Tak narodziła się nienawiść, trawi...