Przydzielono jej sypialnię z własną łazienką. Dom Wiatru, jak powiedziała Feyra, był otoczony zaklęciami uniemożliwiającymi przeniesienie się z lub do środka. Ponadto ścieżka, którą można było dotrzeć do miasta, była strzeżona. Innymi słowy, Amalie była więźniem.
Nie żeby jej to przeszkadzało! Przynajmniej nie siedziała w lochu. I miała wygodny pokój, po którym mogła się przechadzać do woli. Dali jej też całą szafę ubrań. W stylu Dworu Nocy, na co Amalie tylko się skrzywiła. Śliczne, zwiewne sukienki. Zastanowiła się czy to może czasem nie jakiś pokrętny żart, gdy brała do ręki różowy materiał... W znalezieniu czegoś dla siebie musiała przekopać wszystkie te śliczne fatałaszki. Aż trafiła w końcu na spodnie i koszulę. Zadowolona, ubrała do tego skórzane buty z wysokimi cholewkami, które też znalazła na samym dnie szafy. Włosy przeczesała palcami i związała w luźny kucyk. Nie miała zamiaru walczyć, więc nie splatała ich w warkocz. A gdyby chciała na kimś zrobić wrażenie, z pewnością nie ubrałaby się jak prosta, wiejska dziewka.
Zeszła do jadalni. Wszyscy już tam byli. Jej obie siostry, Feyra i Nesta. Nigdzie nie widziała Elainy. Rhysand i dwóch skrzydlatych Ilyrów, których imion nie potrafiła sobie w tym momencie przypomnieć; Morrigan, złotowłosa fae wysokiego rodu i srebrnooka Amrena. Oraz rudowłosy poseł Tamlina, Lucien. Amalie zamarła w pól kroku na jego widok. Jedno oko Luciena rozbłysło na jej widok, drugie, mechaniczne zawirowało ze zgrzytem.
-Znacie się? – Morrigan. Ciche, spokojne, wyważone pytanie.
-Coś w tym guście – Amalie podeszła spokojnie do nich. Odstawała. Jej strój nie pasował tutaj. Z drugiej strony, jakby założyła zbroję, to też raczej nie byłoby lepiej... - Kopę lat – zakpiła z tamlinowego posła na powitanie.
-Arian... Kto by się spodziewał?
-Amalie – poprawiła go. – Amalie Archeron – Lucien patrzył na nią badawczo. Zamrugał parokrotnie. Nie wiedział. Nikt mu nie powiedział. Żadna nowość.
-Zmieniłaś front? – widać tylko on miał zamiar z nią rozmawiać. Pozostali udawali, że jej tu nie ma, choć obserwowali czujnie.
-Taaa – burknęła. – A ty co tu robisz?
-Może też zmieniłem front.
-Świetnie. Czy jest jakiś konkretny powód dla którego wszyscy się tu znaleźli?
-Przypuszczam, że chodzi im o ciebie – Lucien wskazał głową na niepatrzącego na nich Rhysanda. A przynajmniej tak to wyglądało. Ale Amalie była pewna, że obserwuje.
-Jak miło – skrzywiła się. Główna atrakcja w cyrku. Cudownie! W końcu wszyscy zasiedli przy stole. Amalie nie miała wyjścia i usiadła obok Amreny i Luciena. Przyglądała się jak wszyscy zajmują miejsca, jak zaczynają jeść. Widać było, że ta cisza jest dla nich nienaturalna. Skubnęła odrobinę ziemniaków i fasoli. Nie była głodna. Nesta popatrzyła na nią ponad stołem. Siedziała obok Feyry i Morrigan.
-Nie smakuje ci? – zapytała, unosząc brwi.
-Wprost przeciwnie – Amalie ostentacyjnie nabiła szparaga na widelec i zjadła. Powoli. Nesta prychnęła. Feyra patrzyła na nie, jakby bała się, że skoczą sobie do gardeł. I była to całkowicie uzasadniona obawa.
-Nie opowiadałaś jak było w twierdzy – powiedziała nagle, a Amalie zamarła. Trwała chwilę w bezruchu, po czym odłożyła widelec.
-To nie jest odpowiedni temat na rozmowy przy kolacji – powiedziała cicho.
-Wprost przeciwnie! To pewnie ciekawa historia! – powiedział jeden z Ilyrów. Z czerwonymi kamieniami przy zbroi. Oni chyba się z bronią nie rozstawali. Pewnie spali z nożem pod poduszką.
CZYTASZ
Zdrajczyni ✔
أدب الهواةTom I Amalie Archeron jest najstarszą pośród czterech sióstr Archeron. Od dzieciństwa wyróżniał ją niezwykły wygląd - białe włosy i szare oczy. Przez ten wygląd rodzina ją odtrąciła. Sprzedała, by spłacić długi. Tak narodziła się nienawiść, trawi...